Sport

Pod napięciem

Dogrywka rozstrzygnęła o wygranej obrońców tytułu mistrzowskiego z wicemistrzami.

W Tychach byliśmy świadkami bardzo ciekawego widowiska. Fot. PAP/ArtSerwis

TAURON HOKEJ LIGA

Derby pomiędzy GKS-ami z Tychów i Katowic były jak zwykle zacięte i rozstrzygnęły się dopiero w dogrywce. Oba zespoły wcale się nie oszczędzały i byliśmy świadkami twardego i emocjonującego meczu. Tym razem szczęście dopisało gospodarzom, ale wynik mógł być odwrotny.

Tyszanie mieli okazję nieco odpocząć po zmaganiach w Champions Hockey League i solidnie się przygotować do prestiżowego spotkania z sąsiadami zza miedzy. Przystąpili do niego w optymalnym składzie, zaś w ekipie gości zabrakło Brandona Magee. Jednak ta absencja nie miała większego wpływu na ich postawę. Hokeiści z Katowic zainaugurowali sezon nikłą wygraną w Bytomiu, gdzie byli mało przekonywający. W Tychach zmienili oblicze i od początku grali agresywnie, szukając szans na zdobycie gola, stąd też obserwowaliśmy w 1. tercji dobre widowisko i zabrakło tylko goli. To spora zasługa bramkarzy. Tomaš Fučik i Jeseper Eliasson bronili z dużym wyczuciem strzały z dalszej i bliższej odległości. Kilka razy zakotłowało się pod bramkami, ale krążek jak zaczarowany nie chciał wpaść do siatki.

Twarda i bezpardonowa walka trwała na całej tafli. Jedni i drudzy nie unikali ostrych starć na bandach, a na bramkę czekaliśmy do 31 min. Tym razem szczęście uśmiechnęło się do gości. Szwedzki obrońca Jacob Lundegärd zdecydował się uderzenie z dalszej odległości i tyski bramkarz odbił krążek przed siebie. Szwed jako pierwszy dopadł do niego i posłał do siatki. Fučik spóźnił się z interwencją, ale jego koledzy biernie zachowali się pod swoją bramką. Wściekli gospodarze ruszyli do przodu i za wszelką cenę chcieli wyrównać, jednak nic z tego nie wyszło. Eliasson między słupkami spisywał się bez zarzutu i goście mieli powody do zadowolenia.

W ostatniej tercji gospodarze solidnie pracowali, by zmienić niekorzystny wynik. Jednak ich starania nie przynosiły efektu. W 46 min do boksu kar powędrował Stephen Anderson i gospodarze zamknęli rywali w tercji. Bramka szwedzkiego golkipera była solidnie obstrzeliwana aż krążek po uderzeniu Henriego Knuutinena wpadł do siatki. Tym razem Eliasson był bez szans, bo „guma” wpadła tuż przy słupku. Na 101 sek. przed końcem na ławę kar usiadł Valtteri Kakonen i tyszanie znaleźli sie w trudnej sytuacji. Za wszelką cenę musieli bronić dostępu do bramki. Utrzymali remisowy rezultat i o wyniku miała zadecydować dogrywka, a do końca kary pozostało jeszcze 18 sek. Podczas gry 3 na 3 o wygranej gospodarzy zadecydowało trafienie Rasmus Heljanki.

Włodzimierz Sowiński

◼  GKS Tychy – GKS Katowice 2:1 (0:0, 0:1, 1:0, 1:0)

0:1 - Lundegärd (30:21), 1:1 – Knuutinen – Łyszczarczyk (47:26, w przewadze), 2:1 – Heljanko – Kuru - Bryk (61:05).

Sędziowali: Przemysław Gabryszak i Wojciech Czech – Maciej Byczkowski i Marek Cytawa. Widzów 2514.

TYCHY: Fučik; Bryk – Kaskinen, Kakkonen (2) – Viinikainen (2), Walli – Pociecha, Bizacki (2); Viitanen – Monto Lehtonen, Heljanko – Kuru – Knuutinen, Paś – Komorski – Łyszczarczyk, Jeziorski – Kucharski – Gościński. Trener Pekka TIRKKONEN.

KATOWICE: Eliasson; Hoffman – Maciaś, Verveda – Varttinen (2), Lundegärd, Chodor; Wronka – Pasiut (4) – Fraszko, Bepierszcz – Anderson (2) – Dupuy, Koivusaari (2) – McNulty – Michalski (2), Jakub Hofman – Dawid – Jonasz Hofman. Trener Jacek PŁACHTA.

Kary: Tychy – 6 min, Katowice - 12 min


19 SEKUND pozostało do zakończenia kary Andersona gdy tyszanie wyrównali.

25 STRZAŁÓW oddali gospodarze, zaś goście zaliczyli 32 uderzenia.