Sport

Początek ze wskazaniem

Zawsze mogło być lepiej, ale jesteśmy usatysfakcjonowane tym, co zaprezentowałyśmy w Pekinie – przyznała Malwina Smarzek, atakująca naszej reprezentacji.

Malwina Smarzek dobrze gra zarówno gdy zaczyna w kwadracie dla rezerwowych, jak i gdy wychodzi w pierwszej szóstce. Fot. volleyballworld.com

LIGA NARODÓW

Polki po pierwszym tygodniu zmagań są na czwartej pozycji w tabeli. Wyprzedzają je tylko niepokonane Japonia, Włochy oraz Turcja. Nasza drużyna ma z kolei bilans 3-1. Wygrała z Tajlandią (3:0), Chinami (3:1) i Belgią (3:0) oraz przegrała z Turcją (2:3). – Mamy trzy zwycięstwa i to cieszy. Co do gry, to najwięcej błędów popełniłyśmy z Turcją, co od razu przełożyło się na wynik, ale z tego spotkania możemy wyciągnąć wiele pozytywów – przekonywała Katarzyna Wenerska, rozgrywająca naszej drużyny.

Najlepsze mecze Polki zagrały za to z Chinami i z Belgią. Zwłaszcza postawa i pokonanie Chinek były sporym zaskoczeniem. Nasze zawodniczki zaprezentowały bowiem twardą siatkówkę. Blok, atak, obrona – każdy element funkcjonował na odpowiednim poziomie. – Kiedy grałyśmy agresywnie i trzymałyśmy taktykę, to gra faktycznie układała się po naszej myśli. Niestety, czasem „nasze głowy” odjeżdżały i były problemy. Po raz kolejny okazało się, że musimy cały czas trzymać koncentrację i grać konsekwentnie. To musimy poprawić na treningach – podkreśliła Martyna Łukasik, przyjmująca polskiej ekipy.

Stefano Lavarini, trener reprezentacji Polski, w Pekinie w większości postawił na sprawdzone i zaprawione w bojach zawodniczki. I się nie zawiódł. Magdalena Stysiak, Martyna Czyrniańska, Katarzyna Wenerska czy Agnieszka Korneluk po raz kolejny stanęły na wysokości zadania. Włoch nie bał się jednak eksperymentować. W starciu z Turcją i Belgią do pierwszej szóstki wskoczyła np. Olivia Różański. Dla przyjmującej był to powrót do podstawowego składu po dłuższej przerwie. W ubiegłym roku nie zdołała sobie wywalczyć w niej miejsca i na igrzyska olimpijskie do Paryża pojechała tylko w roli rezerwowej. Ten sezon też zaczął się dla niej pechowo, bo od kontuzji. Przeciwko Turcji nie ustrzegła się błędów, ale i tak zdobyła 14 punktów, m.in. serwując dwa asy.

W kadrze na Pekin było też kilka mniej ogranych w kadrze zawodniczek, jak rozgrywająca Alicja Grabka, środkowe Aleksandra Gryka i Dominika Pierzchała, przyjmująca Paulina Damaske i libero Justyna Łysiak. Najmniej szans dostała ta ostatnia. Wchodziła tylko na krótkie zmiany, by poprawić przyjęcie. Pozostałe grały sporo. Spisały się nadspodziewanie dobrze, zwłaszcza Gryka i Pierzchała, którą śmiało można określić odkryciem.  Na środku siatki dotychczasowe „pewniaki”, Korneluk i Magdalena Jurczyk, mogą czuć się zagrożone.

Lavarini nie musi się także obawiać o pozycję atakującej. W Pekinie rolę pierwszej „strzelby” pełniła Stysiak. W pierwszym meczu przeciwko Tajlandii zaprezentowała się przeciętnie. Miała problemy z dokładnością. Zbyt często też próbowała zagrań technicznych zamiast mocno zaatakować. W efekcie Tajki podbijały piłkę. W kolejnych meczach pokazała jednak wszystkie swoje walory, czyli moc, odwagę, bezkompromisowość. Malwina Smarzek, jej zmienniczka, od początku zagrała jedynie przeciwko Belgii i… zdobyła 20 pkt, będąc najskuteczniejszą na parkiecie.  

Po powrocie z Pekinu kadrowiczki dostały chwilę wolnego. Od środy znów czekają je treningi. Kolejny turniej już w przyszłym tygodniu w Serbii, w którym zmierzą się z Holandią, USA, Niemcami i Serbią.

(mic)

ZDANIEM TRENERA

Stefano LAVARINI: - Jestem zadowolony z tego, jak gramy i pracujemy. Trzy zwycięstwa i porażka z tak mocnym zespołem jak Turcja, to dobry początek rozgrywek. Mecz z Turcją pokazał nam, że do osiągnięcia najwyższego poziomu jeszcze nam sporo brakuje i sporo elementów musimy poprawić, jak break point, kontratak, jakość obrony i bloku. W Pekinie zdobyliśmy wiele cennych doświadczeń. Mogliśmy zobaczyć, co musimy poprawić pod kątem technicznym. Walczyliśmy w każdym meczu. W pierwszych dwóch spotkaniach pokazaliśmy się nawet lepiej niż przypuszczałem po pierwszym etapie przygotowań. Po powrocie do Polski zawodniczki dostaną dzień lub dwa dni przerwy, by odpoczęły. Potem wracamy do pracy. Połączymy się z grupą zawodniczek, które pozostały w Polsce i również ciężko trenowały. Będziemy razem pracować nad poprawą naszej gry przed kolejnym turniejem w Serbii.

WYNIKI

Grupa 1 (Ottawa/Kanada)
◼  Bułgaria – Holandia 0:3 (21:25, 16:25, 23:25)

◼ Kanada – Serbia 3:2 (20:25, 18:25, 25:20, 25:18, 15:12)

Grupa 2 (Rio de Janeiro/Brazylia)

◼ Korea – USA 0:3 (13:25, 26:28, 17:25).

1. Japonia

4

4/0

12

12:0

2.Włochy

4

4/0

11

12:2

3. Turcja

4

4/0

10

12:5

4. POLSKA

4

3/1

10

11:4

5. Brazylia

4

3/1

8

9:5

6. Niemcy

4

2/2

8

10:7

7. Chiny

4

2/2

7

9:6

8. Holandia

4

2/2

7

8:7

9. Bułgaria

4

2/2

6

8:9

10. Czechy

4

2/2

4

7:10

11. Kanada

4

2/2

4

7:10

12. Dominikana

4

2/2

4

7:10

13. USA

4

1/3

4

5:9

14. Francja

4

1/3

3

5:10

15. Tajlandia

4

1/3

3

4:10

14. Belgia

4

1/3

3

4:10

16. Serbia

4

0/4

3

6:12

18. Korea

4

0/4

1

2:12

A TO CIEKAWE…

W rozegranym w Rio de Janeiro meczu LN pomiędzy Niemcami i Czechami doszło do niecodziennej sytuacji. Po dwóch stronach siatki stanęły zawodniczki połączone więzami rodzinnymi. W czeskiej ekipie wystąpiła Helena Grozer, wcześniej znana pod nazwiskiem Havelkova. To żona Georga Grozera, reprezentanta Niemiec, który jest też doskonale znany w naszym kraju. Nie tak dawno polscy kibice mogli go oglądać w finale mistrzostw Polski w barwach Aluronu CMC Warty Zawiercie. W niemieckim zespole natomiast wystąpiła Leana Grozer, córka Georga, dla której reprezentantka Czech jest macochą.

Z rodzinnego starcia zwycięsko wyszła Leana, jej drużyna wygrała 3:1. Po meczu obie siatkarki z uśmiechem pozowały do wspólnych zdjęć oraz udzieliły wywiadów brazylijskiej telewizji oraz reporterce Volleyball World.

- Teraz w domu będziesz miała prawo się przechwalać? - zapytała reporterka Leanę. - Ona zawsze chce ze mną wygrać, więc teraz na pewno będę tego słuchać do następnego meczu – odpowiedziała za pasierbicę Helena Grozer.

Zagadnięte o wiadomość dla Georga Grozera, siatkarki razem ułożyły dłonie w kształt serca i powiedziały: - Kochamy cię.

Na instagramowym profilu VNL to nietypowe zdarzenie podsumowano słowami: „Dwie zawodniczki, dwa pokolenia, dwie różne koszulki, ale jedna, wspólna miłość do siatkówki".

fot. volleyballworld.com