Piłkarskie koszmARKI
„Bardzo zamkniętym” zgodnie – choć niezależnie od siebie – nazwali ten mecz obaj szkoleniowcy. Widzowie też zamykali oczy, by nie bolały od patrzenia...
Wiktora Długosza często pilnowało dwóch rywali. A on im uciekał nawet bez buta! Fot. Piotr Matusewicz / PressFocus
Arka – poszukując swych korzeni – od czasu do czasu organizuje „mecz kaszubski”. Dominują w nim wówczas akcenty regionalne, jak w sobotniej potyczce z Koroną. Przygrywała kaszubska orkiestra, hymn Arki wykonano w języku kaszubskim, posługiwał się nim – równolegle z polszczyzną – stadionowy spiker. Gdynianie pojawili się zaś na murawie w okolicznościowych czarnych koszulkach z kaszubskimi akcentami.
Po pierwsze – nie stracić
Dlaczego tak wiele miejsca poświęcamy wydarzeniom okołomeczowym? Powód jest prosty: opis atrakcyjności poczynań obu ekip na murawie zawiera się w pomeczowych wypowiedziach obu trenerów. „Po pierwsze – nie stracić” - ten przekaz dominował na odprawach w obu szatniach. Kielczanie byli mu tak wierni, że w ciągu 98 minut kopania piłki nie zdołali wcelować w światło bramki, choć – paradoksalnie – oddali najgroźniejszy strzał. W 53 minucie, po przymiarce Tamara Svetlina, piłka z metalicznym „klangiem” uderzyła w poprzeczkę gdyńskiej bramki. Gospodarzom w rubryce „uderzenia celne” zapisano co prawda trzy próby, ale litościwie spuśćmy zasłonę milczenia na nazwiska ich autorów: Xavier Dziekoński wszystkie złapał na stojąco.
Tajemniczy blondyn w czarnym bucie
Swoistą kwintesencją ciężkostrawnej kopaniny (pojęcie „piłkarskich szachów” w odniesieniu do tego, co zobaczyli kibice, byłoby bluźnierstwem w stosunku do królewskiej gry na 64 polach) była sytuacja z pierwszej połowy. - Wiedzieliśmy, że bardzo kreatywny jest w kieleckim zespole Wiktor Długosz – przyznawał po końcowym gwizdku obrońca Arki, Dominick Zator, jeszcze bardzo niedawno zakładający koszulkę Korony. Nabiegał i naścigał się z wahadłowym gości aż do bólu mięśni (patrz „cytat meczu”), ale to Dawid Kocyła został antybohaterem całej akcji. W 14 minucie przez 60 metrów gonił wspomnianego piłkarza rywali i dogonić go nie mógł, choć tenże biegł... tylko w skarpecie na lewej nodze. Czarny but został na połowie kielczan, gdy Kocyła nadepnięciem na piętę przeciwnika zgrabnie – bo bez faulu - zdjął mu go ze stopy!
(DaL)
Cytat meczu
Dużo sprintów z Wiktorem Długoszem spowodowało, że w pewnej chwili złapały mnie skurcze. Będę teraz dużo bananów jeść i wody pić, żeby nie mieć ich w kolejnym meczu.
(Dominick Zator, obrońca Arki)
GŁOS TRENERÓW
Jacek ZIELIŃSKI: - Był to mecz dla koneserów; bardzo zamknięty, graliśmy system na system.
Dawid SZWARGA: - Dla kibica był to ciężki mecz; bardzo zamknięty z obu stron, w którym rywalizowały dwa taktycznie zdyscyplinowane i odpowiedzialne za działania w obronie zespoły.
OCENA MECZU ⭐
◼ Arka Gdynia – Korona Kielce 0:0
ARKA: Węglarz 5 – Hermoso 5, Marcjanik 5, Zator 5 (84. Abramowicz niesklas.) – Navarro 4, Nguiamba 3 (77. Sidibe niesklas.), Jakubczyk 4, Kocyła 2 (77. Predenkiewicz niesklas.) – Kerk 3 (63. Szysz 3), Oliveira 4 (63. Rusyn 2) – Espiau 5. Trener Dawid SZWARGA. Rezerwowi: Grobelny, Gaprindaszwili, Percan, Perea, Sobczak.
KORONA: Dziekoński 5 – Smolarczyk 4, Resta 5, Pięczek 5 – Długosz 4, Remacle 3 (77. Strzeboński niesklas.), Svetlin 5, Matuszewski 3 – Nono 3 (46. Davidović 2), Antonin 3 (77. Nikołow niesklas.), Błanik 4 (90+3. Niski niesklas.). Trener Jacek ZIELIŃSKI. Rezerwowi: Mamla, Kamiński, Popov, Rubezić, Sotriou, Zwoźny.
Sędziował Mateusz Piszczelok (Katowice) - 6. Asystenci: Marcin Boniek (Bydgoszcz) i Damian Rokosz (Katowice). Czas gry 98 min (47+51). Widzów 11489. Żółte kartki: Jakubczyk (6. faul), Nguiamba (25. faul), Hermoso (83. faul) – Nono (43. faul), Smolarczyk (80. faul).
| MÓWIĄ LICZBY | ||
| ARKA | KORONA | |
| 49 | posiadanie piłki | 51 |
| 3 | strzały celne | 0 |
| 8 | strzały niecelne | 9 |
| 4 | rzuty rożne | 6 |
| 12 | faule | 15 |
| 1 | spalone | 0 |
| 3 | żółte kartki | 2 |
