Pierwszy sukces Orłów
Zwycięstwo w finale Pucharu Anglii sprawiło, że kibice Crystal Palace w końcu mieli powody do radości.
Eberechi Eze zapewnił Crystal Palace prestiżowe trofeum. Fot. News Images/SIPA USA / Press Focus
Kazimierz Mochlinski z Londynu
Skoro czekali już 119 lat, to nawet nie przeszło im przez myśl by dodatkowe 10 minut, które zostały doliczone przez sędziego w finale Pucharu Anglii, mogły wpłynąć na wynik. Nerwy i tak były rozszarpane. Crystal Palace przetrwał do ostatniego gwizdka i zwyciężył! Klub z południowego Londynu, założony pod koniec 1905 roku, nigdy wcześniej nie cieszył się z trofeum. W Anglii sądzono nawet, że sukces nigdy się nie pojawi, aż w końcu Orły pokonały Manchester City 1:0 na Wembley! FA Cup znalazł się w ich rękach, a kibice rozpłynęli się w radości.
Wcześniej Crystal Palace dwukrotnie przegrał w finale FA Cup. Po raz pierwszy w 1990 roku i po raz drugi w 2016. W obu przypadkach lepszy był Manchester United. Co ciekawe, w pierwszym z tych starć musiał zostać przeprowadzony „replay”, ponieważ pierwszy mecz Orły zremisowały 3:3 po dogrywce. W drugim starciu Czerwone Diabły wygrały 1:0.
W cieniu gigantów
Sobotni finał był więc dopiero trzecim w długiej historii Crystal Palace. A pierwszy triumf wywołał łzy wśród kibiców. Na Wembley przyszło ponad 84 tysiące ludzi. Wielu z nich to fani Orłów, a znaleźli się też ludzie, którzy osobiście długo czekali na tę chwilę. W mediach społecznościowych ogromną popularnością cieszy się wideo, w który fan Palace opowiada o tym, że przez 70 lat czekał na sukces swojego ulubionego klubu, że to jedna z najważniejszych chwil w jego życiu. Nic w tym dziwnego, bo w Londynie przez lata ogromną popularnością cieszyły się Arsenal, Tottenham, Chelsea czy West Ham, które odnosiły sukcesy, pozostawiając Crystal Palace w cieniu. Teraz nadszedł moment, gdy zespół pod dowództwem Olivera Glasnera dorównał reszcie stolicy Wielkiej Brytanii.
Wydarzył się też ciekawy zbieg okoliczności, ponieważ sąsiadujące z Crystal Palace kluby Charlton Athletic oraz Wimbledonu także osiągnęły sukcesy w tym samym tygodniu – triumfowały w półfinałach baraży, odpowiednio w League One oraz League Two. Teraz oba zespoły, tak jak Crystal Palace w sobotę, pojawią się na Wembley, żeby walczyć o awans do wyższej klasy rozgrywkowej.
Gospodarze finałów
Odkąd w 1923 roku powstał stadion Wembley, stał się narodową areną piłki nożnej. Zanim jednak finał FA Cup przeniósł się na ten obiekt, to od 1895 do 1914 roku właśnie... stadion Crystal Palace gościł najlepsze drużyny w Pucharze Anglii. To właśnie tam w 1905 roku powstała siedziba klubu o tej samej nazwie. Gdy jednak powstał stadion Wembley, historyczny obiekt Crystal Palace stracił na znaczeniu, został przebudowany na małą arenę... lekkoatletyczną, a klub Orłów przeniósł się do nowego miejsca, na Selhurst Park, gdzie swoje mecze rozgrywa do teraz.
Pierwszy finał FA Cup odbył się w 1872 roku. Wówczas zagrano na… boisku do krykieta! Szybko jednak okazało się, że Puchar Anglii cieszy się sporym zainteresowaniem. Stał się jednym z największych wydarzeń sportowych w Wielkiej Brytanii i potrzebował godnego miejsca dla wyłaniania zdobywców trofeum. Dlatego właśnie zdecydowano się na przenosiny do Crystal Palace, na obiekt, który mógł pomieścić ponad 100 tysięcy kibiców.
Prezes-kibic
Dla klubu triumf w Pucharze Anglii jest tym ważniejszy, że w tym roku Palace obchodzi stulecie istnienia. Jubileusz uczczono w najlepszy możliwy sposób – wkładając trofeum do gabloty. Dzięki temu sukcesowi na Selhurst Park w tym roku pojawią się drużyny z całego Starego Kontynentu, bo przecież zwycięstwo w finale FA Cup gwarantuje udział w Lidze Europy. To kolejne spełnienie marzeń wielu fanów zespołu trenera Glasnera. Jednym z tych fanów jest Steve Parish, prezes... klubu. Na mecze jeździ razem z grupą kibiców - metrem. Ostatnio miał sporo na głowie, ponieważ amerykańscy inwestorzy, którzy są jego partnerami w klubie, chcą sprzedać swoje udziały. Skupiony był więc na tym, żeby znaleźć godnych następców dla przybyszów z USA. Na razie mu się to nie udało, ale w sobotę… przestało to mieć znaczenie.
Byli przesądni
W dniu finału Steve Parish martwił się o wynik. A że jest przesądnym człowiekiem, postanowił całkowicie zmienić swoją dzienną rutynę, żeby w końcu Crystal Palace mogło cieszyć się z triumfu. Zmienił ubranie, obrał inną drogę na stadion… Dosłownie wszystko zrobił inaczej niż zazwyczaj, po to, żeby zespołowi sprzyjało szczęście. Zmianie uległy nawet spinki w mankietach koszuli. Starania o to, aby zmierzyć się z klubową klątwą, udzieliły się także Oliverowi Glasnerowi. Gdy w trakcie swojego pobytu w klubie zamienił granatową koszulę na czarną, zespół zaczął lepiej punktować. Dlatego podczas finału FA Cup nie założył eleganckiego garnituru, który zwyczajowo towarzyszy trenerom na tym etapie rozgrywek. Założył go dopiero po ostatnim gwizdku.
Przewidzieli sukces
Glasner stał się pierwszym trenerem z Austrii, który dostał się do finału Pucharu Anglii. Tym samym stał się też pierwszym austriackim szkoleniowcem z tym prestiżowym tytułem. Razem z prezesem Parishem przewidzieli sukces. W lutym obaj siedzieli w szatni trzecioligowego Donncaster Rovers, gdzie Palace wygrało w czwartej rundzie FA Cup 2:0. Wówczas zgodnie stwierdzili, że ich celem jest zwycięstwo w tych rozgrywkach. To się spełniło i szkoleniowiec po raz drugi w karierze może cieszyć się z ogromnego sukcesu. Wcześniej, w sezonie 2021/22, wygrał z Eintrachtem Frankfurt Ligę Europy. Ma więc doświadczenie w grze w europejskich pucharach, co przecież teraz może przydać się ekipie Orłów.
Na wzór Blaugrany
Chyba nigdy wcześniej na Wembley nie było tak głośno i kolorowo jak w sobotę. Fani Crystal Palace zaprezentowali się ze świetnej strony, pięknie wspierając zespół. Każdy piłkarz Orłów potwierdził po spotkaniu, że doping kibiców zrobił ogromną różnicę i poprowadził ich do wygrania z potężnym Manchesterem City, który od lat dowodzony jest przez geniusza, Pepa Guardiolę.
A skoro mowa o tym, jak kolorowo było w części trybun, na której zasiadali kibice Palace, warto wspomnieć, że klubowe barwy zostały zmienione prawie 50 lat temu. Wcześniej drużyna odznaczała się kolrami fioletowo-jasnoniebieskimi, a teraz czerwono-niebieskimi. Działacze klubu wzorowali się na… Barcelonie. „Londyńska Barcelona”!
Trener zostaje!
Po finale Steve Parish wypowiedział się na temat Olivera Grasnera. Potwierdził, że nie ma takiej możliwości, aby trener opuścił klub. I choć budzi on zainteresowanie większych klubów, władze zrobią wszystko, żeby Austriak pozostał w Crystal Palace. Nawet jeśli drużyna miałaby stracić większość kluczowych zawodników, Grasner musi zostać. A wcale nie jest wykluczone, że zespół po wygranej w FA Cup straci kilku piłkarzy. Największym osłabieniem byłby transfer Eberechiego Eze. To on strzelał bramki w ćwierćfinale, półfinale, a także zdobył decydującego gola w finale przeciwko The Citizens. Wychowywał się w akademii Arsenalu. Później trafił do Fulham, Reading i Millwall. Jego trenerzy uznali, że nie jest wystarczająco dobry. Pewnie teraz żałują swojej decyzji. Eze w wieku 23 lat zadebiutował w reprezentacji Anglii, zagrał w mistrzostwach Europy w 2024 roku, a w marcu bieżącego roku zdobył premierową bramkę dla kadry Synów Albionu. Jego kariera nabrała rozpędu, a świetne wyniki w FA Cup tylko to potwierdziły.
