Pierwszy raz
Warszawianie po słabym spotkaniu przegrali w Ankarze z Halkbankiem. To pierwsza porażka polskiej drużyny w bieżącej edycji Ligi Mistrzów.
Dick Kooy miał wiele okazji do manifestowania radości. Fot. cev.eu
LIGA MISTRZÓW
Zespół PGE Projekt był najlepszą drużyną fazy grupowej. Do ćwierćfinału awansował bezpośrednio. Halkbank musiał natomiast przebijać się przez baraże, eliminując w nich Allianz Mediolan. Na parkiecie różnicy jednak nie było. Gospodarze nie odstawali od faworyzowanych warszawian. Gra toczyła się punkt za punkt. Przy stanie 9:9 nastąpił przełom. Kluczowa okazała się zagrywka. Po serwisach Dicka Kooya Halkbank odskoczył na 13:9. Potem w jego ślady poszli Yoandry Leal, Micah Ma’a oraz Marek Sotala. Każdy z nich dołożył asa serwisowego. I choć Piotr Graban, trener PGE Projektu, dokonał zmian w składzie – weszli Michał Kozłowski, Linus Weber i Tobias Brand - niewiele to zmieniło. W końcówce udało się nieco zmniejszyć straty (18:20), ale ostatnie słowo należało do gospodarzy.
Nadzieję na przełamanie przyniósł drugi set. Prym wiedli warszawianie. Duża w tym zasługa… siatkarzy z Ankary, którzy popełniali błąd za błędem. Zepsuli aż osiem zagrywek, do których dołożyli cztery niecelne ataki. Nasz zespół swoje oczywiście też dołożył. Przede wszystkim warszawianie poprawili siłę serwisu i ataku. To wystarczyło.
Niestety, był to krótkotrwały zryw. Dwa kolejne sety to fatalna postawa Projektu. W trzeciej odsłonie np. stracił dziewięć punktów w jednym ustawieniu. Taka fatalna seria zdarzyła się warszawianom po raz pierwszy w sezonie. I zamiast przy prowadzeniu 5:2 kontrolować wynik, przegrywali 5:11. Strat już nie odrobili. Czwarty set zaś zaczęli od 3:8. Próbowali jeszcze podjąć walkę, po efektownym ataku Bartłomieja Bołądzia różnica wynosiła już tylko dwa punkty (9:11), ale nie byli w stanie doprowadzić do wyrównania. As serwisowy Leala ponownie powiększył dystans do sześciu punktów (16:10) i gospodarze zaczęli grać swobodnie. Ostatni punkt padł po ataku Kooya.
Porażka skomplikowała sytuację podopiecznych trenera Grabana. By awansować do półfinału, muszą wygrać rewanżowe spotkanie 3:0 lub 3:1, a następnie zwyciężyć także w „złotym secie”. Rewanż 19 marca w Warszawie.
ANKARA: Ma’a (5), Kooy (15), Uzuknol (2), Sotola (18), Leal (23), Bidak (11), Done (libero) oraz Ivgen (libero), Cicekoglu. Trener Igor KOLAKOVIĆ.
WARSZAWA: Firlej, Szalpuk (2), Wrona (8), Bołądź (14), Tillie (9), Kochanowski (7), Wojtaszek (libero) oraz Brand (4), Weber (5), Kozłowski, Semeniuk (2). Trener Piotr GRABAN.
Sędziowali: Jan Krticka (Czechy) i Salvis Kurtiss (Łotwa). Widzów 1070.
Przebieg meczu
I: 10:9, 15:10, 20:15, 25:20.
II: 7:10, 12:15, 14:20, 22:25.
III: 10:5, 15:7, 20:10, 25:15.
IV: 10:6, 15:10, 20:13, 25:18.
Bohater – Yoandry LEAL.(mic)