Pierwsze zwycięstwo
Drużyna Kamila Piątkowskiego nareszcie się przełamała i zdobyła pierwsze punkty w Lidze Mistrzów.
LIGA MISTRZÓW
Do tej pory RB Salzburg grał w niej ze słabszymi rywalami, ale mimo tego nie potrafił zdobyć choćby gola. W pierwszych trzech kolejkach austriacki zespół nie zdobył nawet punktu, a przegrywał ze Spartą Praga (0:2), Brestem (0:4) i Dinamem Zagrzeb (0:2). Kibice z Salzburga mogli mieć obawy, że ich ulubieńcy w bieżącej edycji europejskich zmagań nie zaznają smaku zwycięstwa, ale podopieczni Pepijna Lijndersa zmotywowali się i w końcu dali fanom powody do radości. W środę mierzyli się z Feyenoordem i pewnie wygrali. Zwycięstwo może też cieszyć polskich kibiców, ponieważ w barwach ekipy z Salzburga na co dzień gra Kamil Piątkowski. Defensor dobrze spisał się nie tylko w obronie, bo brał czynny udział przy drugiej bramce dla ekipy Red Bulla. To on po rzucie rożnym zgrał piłkę głową do Karima Konate, po czym Iworyjczyk umieścił piłkę w siatce. Mecz zakończył się wynikiem 3:1 i Salzburg mógł cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w tej edycji Champions League.
Bramkarskie starcie
To, co udało się Salzburgowi, nie powiodło się drużynie Bologny. Zespół Łukasza Skorupskiego i Kacpra Urbańskiego do tej pory zaliczył tylko jeden remis (w pierwszej kolejce, 0:0 z Szachtarem), resztę meczów przegrywając. We wtorek Skorupski (Urbański siedział przez 90 minut na ławce) dwoił się i troił, żeby zachować czyste konto, ale mur defensywny z Bolonii zdecydowanie mu nie pomagał. Włoski zespół stracił bramkę po rzucie rożnym, gdy zupełnie niepilnowany w polu karnym pozostał Thilo Kehrer, który nie miał problemu z umieszczeniem piłki w bramce. Zadowolony może więc być Radosław Majecki, bramkarz Monaco, który na razie stracił tylko trzy bramki w LM. Jego drużyna znajduje się na trzecim miejscu w tabeli.
W czołówce
Kolejną ważną wygraną odnotował Inter z Piotrem Zielińskim w wyjściowej jedenastce. Zespół z Mediolanu walczył z mocnym zespołem Arsenalu. „Kanonierzy” radzili sobie nieźle w defensywie, dlatego ekipa Simone Inzaghiego do zdobycia bramki potrzebowała rzutu karnego, z czego skorzystał Hakan Calhanoglu. Gol Turka spowodował, że mediolańczycy są w czołówce tabeli. Więcej punktów od nich ma tylko Liverpool, który zaliczył komplet zwycięstw. Zieliński na murawie znajdował się do 62 minuty.
Bez Polaków
Dość niespodziewanie punkty straciła Aston Villa. Anglicy do czwartej kolejki byli niepokonani. Tymczasem przylecieli do Belgii i przegrali z Clubem Brugge. Znacznie więcej emocji od samej porażki przyniósł sposób, w jaki zespół z Birmingham stracił punkty. Bramkarz Emiliano Martinez rozpoczął grę z piątego metra, zagrywając krótkie podanie do Tyrone’a Mingsa. Defensor tego zagrania nie zauważył, sądząc, że Martinezowi piłka po prostu uciekła, więc złapał ją w ręce i położył z powrotem na linii pola bramkowego. Błąd defensora został błyskawicznie zauważony przez przeciwników i sędziego, który był bezlitosny. Wskazał na 11 metr i chwilę później zespół z Brugii prowadził 1:0. Przyjezdni nie byli już w stanie odrobić strat.
W meczu nie zagrali ani Michał Skóraś (Club Brugge), który przesiedział 90 minut na ławce, ani Matty Cash (Aston Villa), który jest kontuzjowany.
Pozostał jeden krok
Oczywiście najbardziej zadowolonym polskim zawodnikiem po wtorkowych i środowych spotkaniach w Lidze Mistrzów jest Robert Lewandowski. Jego Barcelona w tym sezonie prezentuje się świetnie na każdym froncie, a w środę jej ofiarą stała się Crvena zvezda. „Lewy” w tym meczu ustrzelił dublet i mało brakowało, a zdobyłby hat trick. Gdyby strzelił jeszcze jednego gola, dołączyłby do elitarnego grona piłkarzy, którzy zdobyli trzycyfrową liczbę bramek w Lidze Mistrzów. Na razie ta sztuka udała się tylko genialnym Cristiano Ronaldo i Lionelowi Messiemu. Nie mamy jednak wątpliwości, że indywidualny sukces Lewandowskiego to tylko kwestia czasu.
Kacper Janoszka