Sport

Pieniądze nie grają

Mecz z ŁKS-em na Stadionie Śląskim nie wywołuje w Chorzowie najlepszych wspomnień.

W maju łodzianie świętowali zwycięstwo, a na bieżni Kotła Czarownic interweniowała – widoczna w tle – prewencja. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

RUCH CHORZÓW

Pal licho, że 10 maja łodzianie pokonali chorzowian 3:1. Całą Polską wstrząsnął jednak fakt, że kilkudziesięcioosobowa grupa chuliganów ŁKS-u, jak gdyby nigdy nic, wydostała się z sektora gości i ruszyła koroną stadionu w stronę sektorów zajmowanych przez „zwykłych” kibiców gospodarzy. Doszło do zdemolowania punktów gastronomicznych, kilka osób, które wyszły naprzeciwko kibolom, musiało potem zostać opatrzonych przez służby medyczne. Finalnie napastnicy zostali przegonieni przez... tych „zwykłych” kibiców, bo służb porządkowych nie było nigdzie widać. Ruch wydał niewiele wnoszące oświadczenie, zapowiedziano wyciąganie konsekwencji, o czym mówił także na specjalnie zwołanej konferencji zbulwersowany prezydent Chorzowa. Nie wiadomo jednak, co konkretnie udało się zrobić. Nie odbył się już na Stadionie Śląskim drugi mecz z wrogo nastawioną zorganizowaną grupą kibiców gości, aby można było to „sprawdzić”. Ograniczona została jedynie dostępność sektora gości, przesunięty nieznacznie został sektor rodzinny dla kibiców Ruchu (wskutek starć gospodarzy z policją dostał się tam gaz pieprzowy). Bezpośrednio po meczu zatrzymano 19 osób (po obu stronach) i na tym aresztowania się skończyły.

Odpoczynek i intensywność

To jednak kwestie pozasportowe, bo w niedzielę – bez udziału fanów z Łodzi – będzie się przede wszystkim liczyło nowe dla obu ekip rozdanie sportowe. Jak wiadomo, w ŁKS-ie latem pojawił się wyraźny zastrzyk gotówki, ale trenera Ruchu Waldemara Fornalika to nie zniechęca. – ŁKS to zespół z wieloma bardzo dobrymi zawodnikami. Ma wielkie plany i zainwestowano tam duże pieniądze. Jednak pieniądze nie grają, a grają ludzie. Mam nadzieję, że jako drużyna się mu przeciwstawimy i spróbujemy wygrać – powiedział doświadczony szkoleniowiec, który dzięki przerwie reprezentacyjnej mógł w końcu trochę dłużej i spokojniej popracować z objętym przed 4. kolejką zespołem. – Wykorzystaliśmy ten czas różnorako. Przede wszystkim był to okres intensywnej pracy, trochę innej pod względem i motorycznym, i taktycznym. Był to też czas na reset, odreagowanie po pierwszych meczach, dotarcia do zawodników indywidualnymi rozmowami, pokazania jeszcze raz, co w naszych wspólnych spotkaniach było dobre, a co trzeba było poprawić. Był to okres intensywny, ale był też czas na odpoczynek i przygotowanie się do kolejnej serii meczów.

Zrobili wszystko

– Widzę duże zaangażowanie na treningach – dodał Fornalik. – To sygnał, że zawodnicy są przygotowani na to, co przed nami. Teraz mamy mecz z ŁKS-em i tydzień przerwy, ale potem wpadniemy w rytm trzydniowy, gdzie jest Puchar Polski i potem dopiero będzie kolejna przerwa na reprezentację. Zrobiliśmy wszystko, aby zawodnicy zregenerowali się i podleczyli - bo niektórzy mieli drobne urazy - aby byli przygotowani na nadchodzące mecze – powiedział „King”, który w meczu z ŁKS-em nie będzie mógł skorzystać z Daniela Szczepana, Patryka Sikory i Mo Mezghraniego. Będzie miał za to nowego asystenta, doskonale w Chorzowie znanego Marka Wleciałowskiego. – Nie trzeba go za bardzo przedstawiać. Ma ogromną wiedzę, doświadczenie. Wiemy, że był bardzo dobrym zawodnikiem i w przeszłości jako trener wprowadził Ruch do ekstraklasy. Współpracowaliśmy w kilku klubach i reprezentacji. To na pewno wzmocnienie naszego sztabu. Marek będzie zajmował się dodatkowymi zajęciami z młodymi zawodnikami, chcielibyśmy, aby się dobrze rozwijali. To obszar, który potrafi bardzo dobrze wypełnić – ocenił Waldemar Fornalik.

Piotr Tubacki