Patent na „Miedziowych”
Ponad pół roku czekał na ligowe trafienie Deniss Rakels. Łotysz w meczu z rezerwami Zagłębia Lubin zdobył premierową bramkę w barwach Zagłębia Sosnowiec.
Deniss Rakels chce oddać serce Zagłębiu... Fot. Zagłębie Sosnowiec
Nie mógł się wstrzelić
W pierwszej części obecnych rozgrywek Deniss Rakels dwa razy wpisał się na listę strzelców, przy czym w lidze zaledwie raz, w meczu z Chojniczanką. Gol zdobyty z rzutu karnego w ostatniej minucie przesądził o wygranej Hutnika 3:2. Fakt ten miał miejsce 24 sierpnia 2024 roku. Ponad dwa tygodnie wcześniej prawie 33-letni zawodnik zdobył z kolei bramkę w meczu Pucharu Polski przeciwko rezerwom... Zagłębia Lubin, zakończonego zwycięstwem krakowian 4:1. Od tamtej pory, aż do sobotniego wieczora Rakels nie mógł się wstrzelić. - Szczerze powiem, że nie zastanawiałem się nad tym, kiedy ostatni raz zdobyłem bramkę. Od niedawna jestem w Sosnowcu i całą uwagę skupiam na Zagłębiu. Przyszedłem tutaj pomóc wywalczyć jak najwyższe miejsce - mówi Rakels, który po raz pierwszy zagrał w wyjściowym składzie. - Myślę, że na inaugurację rundy w Rzeszowie dałem dobrą zmianę i mogliśmy żałować, że nie zdołaliśmy zadać decydującego ciosu, ale w meczu z drużyną z Lubina zrobiliśmy swoje. Niepotrzebnie daliśmy sobie strzelić bramkę, jednak szybko się otrząsnęliśmy i odzyskaliśmy prowadzenie. Kibice nas napędzali, czuliśmy ich wsparcie i udało nam się złamać opór gości - dodaje Łotysz, który oprócz trafienia zanotował asystę przy golu Emmanuela Agbora.
„Serwis” i realizacja
Dzięki wygranej 3:1 sosnowiczanie ponownie wskoczyli do pierwszej szóstki, a więc strefy gwarantującej baraże o 1. ligę. - Zespół dobrze zareagował po straconej bramce i bardzo chciał grać do przodu. Szczególnie w drugiej połowie kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku; w pierwszej nasza przewaga była mniejsza. Stałe fragmenty gry, które nie do końca nam wychodziły w spotkaniu z Resovią, potwierdziły naszą siłę. Jeśli jest dobry „serwis” i realizowane są wszystkie elementy, które przygotowujemy w mikrocyklu, to potem przychodzą efekty - podkreśla Marek Saganowski, szkoleniowiec sosnowiczan.
Szkoda Artema
Jedyna strata po meczu z drugim zespołem „Miedziowych” to żółta kartka Artema Suchockiego, która wyklucza go z występu w sobotniej, wyjazdowej potyczce z rezerwami ŁKS-u. - Artem złapał „żółtko”, a w dodatku grał dość elektrycznie. Szkoda, że nam nie pomoże, bo widać, że jest w wysokiej formie. Najpierw dał fajną zmianę w Rzeszowie, gdzie asystował przy golu Kamila Bilińskiego, potem wskoczył do jedenastki na mecz z Zagłębiem II, zdobył bramkę, ale tym razem czeka go pauza. Celowo zostawiłem go w szatni, bo czułem, że to może się skończyć przedwczesnym opuszczeniem boiska. Szkoda, lecz jestem przekonany, że znajdziemy wyjście z tej sytuacji - dodaje trener Zagłębia.
Krzysztof Polaczkiewicz