Sport

Ostre żądła „Pszczół”

Po minimalnej i poniesionej w dramatycznych okolicznościach porażce ze Startem Elbląg ubrane na czerwono „Niebieskie” jechały powalczyć o kolejne punkty w pierwszej stolicy Polski.

Gdyby nie 12 interwencji Moniki Ciesiółki, porażka Ruchu byłaby wyższa. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

ORLEN SUPERLIGA KOBIET

Po minimalnej i poniesionej w dramatycznych okolicznościach porażce ze Startem Elbląg ubrane na czerwono „Niebieskie” jechały powalczyć o kolejne punkty w pierwszej stolicy Polski. Trener Ivo Vavra mówił, że drużyna jest zmobilizowana, a pod względem taktycznym solidne przygotowana. Pierwsze minuty zdały się tego nie potwierdzać, bo należały ona do miejscowych, które wykorzystywały praktycznie każdy błąd rywalek i wyprowadzały skuteczne kontry. - Co wy robicie? Przecież nie tak się umawialiśmy! My gramy, a one rzucają bramki. Tak nie może być! Obudzicie się dziewczyny! - apelował szkoleniowiec Ruchu w 8 min, gdy jego podopieczne przegrywały 1:5. Na przebudzenie chorzowianki potrzebowały trochę czasu, a zadbała o nie Monika Ciesiółka. Zdecydowanie najajaśniejsza postać przyjezdnych w pierwszej połowie rozkręcała się powoli, ale kilkoma świetnymi interwencjami zmobilizowała koleżanki do pogoni za wynikiem. Problem w tym, że po przeciwnej stronie stała Aleksandra Hypka, która koniecznie chciała udowodnić, iż niedawne powołanie na konsultację bramkarek nie było na wyrost. Po kwadransie miała rzadko spotykane 62% skuteczności, a chorzowianki zaledwie 2 trafienia. Nie ma sensu wymieniać, kogo w jakich sytuacjach powstrzymała Hypka, ale po pewnym czasie „Niebieskie” znajdowały na nią sposób, zmniejszając dystans do 4 trafień. Napisać, że wróciły nadzieje na odwrócenie wyniku byłoby nie na miejscu, bo „Pszczoły”, jak pieszczotliwe nazywa się gnieźnianki, po zmianie stron kąsały regularnie i boleśnie. Chorzowianki skupiły się więc na tym, by ukąszeń nie było zbyt wiele, ale dowodzone przez Katarzynę Cygan miejscowe były bezlitosne. - Szkoda początku meczu, bo wtedy rywalki nam odjechały. Zaważyła na tym nasza kiepska skuteczność rzutowa, nad którą musimy mocno popracować. W obronie nie było źle, ale wykończenie akcji wyraźnie szwankowało - podsumowała „na gorąco” Katarzyna Wilczek, harująca zarówno pod własną bramką, jak i rywalek. Obrotowa Ruchu nie wspomniała o liczbie strat jej zespołu, a tych uzbierało się aż 20, z czego 8 w premierowej odsłonie; zwyciężczynie miały ich 14.

GNIEZNO: Hypka, Konieczna - Szczepanik 1, Nurska 1, Hartman 4, Głębocka 3, Cygan 9, Lipok 6, Kuriata 1, Schlabs 2, Tanaś, Wabińska, Bartkowiak 2, Musiał 1, Matysek, Świerżewska 1. Kary: 6min. Trener Robert POPEK.

RUCH: Ciesiółka, K. Gryczewska - P. Wiśniewska 5, Bondarenko 3/2, Hajnos 1, Jasińska 2, Gęga 4, Doktorczyk 1, Wilczek 6, Masałowa, Diablo, Jasinowska 2, Blagojević, Iwanowicz, Rejdych, Widuch 1. Kary: 2 min. Trener Ivo VAVRA.

Awansem z 8. serii

LUBLIN: Mamić, Wdowiak - Balsam 8/2, Planeta 1, Tomczyk 6, Andruszak 3, Rosiak 3, Fedeńczak 3, Nieuwenweg 2, Olek, M. Więckowska 1, Posavec, Matuszczyk 2, Pastuszka 2, Daria Szynkaruk 7/3, D. Więckowska (CZK, 40 min - gradacja kar). Kary: 6 min. Trener Edyta MAJDZIŃSKA.

START: Górska, Godzina - Pahrabicka, Zych 4, Wołoszyk 1, Grabińska 1, Peplińska, Tarczyluk 1, Dworniczuk 4/1, Kuźmińska 3, Wicik 1, Chwojnicka 2, Kubisova, Szczepanek, Szczepaniak 1, A. Wiśniewska 1. Kary: 10 min. Trener Magdalena STANULEWICZ.

1. Lublin

5

15

166:110

2. Zagłębie

6

15

167:119

3. Kobierzyce

6

15

180:156

4. Gniezno

6

14

181:156

5. Start

7

13

197:204

6. Ruch

7

6

199:219

7. Sośnica

6

6

137:157

8. Piotrcovia

5

3

129:136

9. Koszalin

6

3

148:176

10. Kalisz

6

0

130:201

Pozostałe mecze 7. serii: Kalisz - Piotrcovia, Start - Zagłębie, Lublin - Koszalin - wszystkie w sobotę o 16.00.

(mha)