Ostatni taniec
Piast wiosną miał walczyć o spokojne utrzymanie i się utrzymał, choć okoliczności nie były sprzyjające. Problemy licencyjne, zapowiedź oszczędności, odejścia trenera i zmian w kadrze sprawiły, że w Gliwicach sporo się działo.
Kapitan Jakub Czerwiński (z prawej) i Frantiszek Plach będą liderami „nowej” drużyny Piasta w kolejnych rozgrywkach. Fot. Pawel Bejnarowicz / PressFocus
Piast sezon zaczął dobrze, albo nawet bardzo dobrze, bo punkty wpadały do koszyczka aż miło. Gdy jednak pod koniec letniego okna transferowego gliwiczanie sprzedali dwóch młodych, utalentowanych i ważnych piłkarzy, trener Vuković musiał przestać spać spokojnie. Ariel Mosór i Michael Ameyaw wybrali Raków Częstochowa, a sztab szkoleniowy musiał szukać sposobów na ich zastąpienie. Stąd też różne zestawienia obrony i zmiana gry w pomocy praktycznie aż do końca sezonu.
Bez dwóch zębów – mówiąc obrazowo, Piastowi trudno było się uśmiechać do kibiców, a ci im dalej w las, czyli w sezon, tym mniejszą przyjemność czerpali z gry i wyników gliwickiej drużyny. Wrzesień bez wygranej w lidze, październik z jedną, listopad i grudzień bez. Za oknem było szaro i buro, a na boisku po stronie gliwiczan również. Nie tylko to sprawiało, że kibice mogli wpaść w pesymizm czy piłkarską depresję. Na jaw wyszło ogromne zadłużenie klubu, wcześniejsze problemy z płynnością finansową i możliwy brak licencji na dokończenie sezonu. Miasto, czyli większościowy akcjonariusz, postanowiło ratować sytuację zmianami we władzach klubu, pożyczkami i planem naprawczym. Wydatki na pensje, które w szczytowym momencie pochłaniały 96% przychodów, będą ograniczane do poziomu maksimum 70%. A że w klubie nie brakowało po udanych sezonach, zwłaszcza mistrzowskim w 2019 roku, wysokich i mocno obciążających budżetu kontraktów, to cięcia są i będą spore. - Na pewno do zielonego koloru jeszcze nam trochę brakuje i nie będę fałszował tutaj rzeczywistości. Zdaję sobie sprawę, że pod koniec minionego roku dużo mówiło się o Piaście i jego sytuacji finansowej. Nie mówimy, że jest super, gdy jest źle. Jeśli jest źle, to trzeba się z tym konfrontować. Nasza sytuacja poprawiła się przede wszystkim dzięki decyzji radnych Gliwic, by udzielić klubowi pożyczki podporządkowanej, która ustabilizowała sytuację licencyjną Piasta. To na pewno było kluczowe dla funkcjonowania klubu – przyznał w rozmowie z portalem goal.pl prezes Piasta Łukasz Lewiński.
Takie działania i zapowiedź kolejnych miała, ma i będzie miała swoje konsekwencje. Trener Aleksadar Vuković na początku kwietnia poinformował, że po sezonie odchodzi z Piasta, a sporej części piłkarzy wygasną kontrakty. Okoliczności w walce o utrzymanie nie były sprzyjające, na szczęście dla drużyny z Górnego Śląska już niewiele dzieliło ją od zapewnienia sobie utrzymania. Finisz sezonu dał więc fanom z Okrzei trochę radości, bo m.in. zespół najmocniej spiął się na derbowego rywala, czyli Górnika Zabrze, kończąc pewien rozdział. Doświadczony zespół ogólnie dał radę, choć było widać brak stabilizacji formy. Dobre mecze lub fragmenty spotkań były przeplatane gorszymi, czasem indywidualnymi błędami, które niweczyły wysiłki. W ofensywie gliwiczanie musieli długo liczyć na stałe fragmenty gry lub błędy rywali, widać było ograniczenia. Piast był do bólu solidny, skupiony na tym, żeby się utrzymać. Konsekwencją były ciężkostrawne mecze dla fanów, którzy bardzo licznie – jak na gliwickie warunki – wypełniali stadion przy Okrzei.
Miniony sezon, biorąc pod uwagę wszystkie didaskalia, należy ocenić na plus. Trener Vuković wycisnął ile się dało, ale chyba nie potrafił się odnaleźć w zbliżających się realiach. Utrzymanie nie wprowadziło aż tyle spokoju, by teraz latem wszyscy interesujący się Piastem mogli go nadal odczuwać. Zespół jest w fazie wielkiej przebudowy, zaciskania pasa i z pewnością trudnej walki o utrzymanie. Proces leczenia trwa i w Gliwicach pewnie powtarzają sobie frazę: „co cię nie zabije, to cię wzmocni”. Nowe władze klubu i miasta grają więc va banque. Albo zostaną uzdrowicielami, którzy wyprowadzą klub na prostą, albo poprzez bolesne „przełożenie wajchy” wprowadzą drużynę pod względem sportowym w tarapaty. Wszystko wskazuje na to, że kibiców z Okrzei znów czeka dreszczowiec. Oby i tym razem z happy endem…
Krzysztof Brommer
