Sport

Ostatni mecz Włodzimierza Lubańskiego

W piątek Kamil Grosicki zostanie z honorami pożegnany jako reprezentant Polski. 45 lat temu na Stadionie Śląskim podobny zaszczyt spotkał jednego z najlepszych polskich piłkarzy w historii.

We wrześniu 1980 roku Włodzimierz Lubański golem pożegnał się z biało-czerwonymi barwami. Po latach okazało się, że Włodzimierz Lubański nie strzelił w reprezentacji 50 goli, a 48... Fot. Jerzy Bydliński

  Z LAMUSA  

Chorzowski „Kocioł Czarownic” zawsze był wyjątkowy, także pod względem pożegnań. To właśnie tam we wrześniu 1980 roku z narodowym zespołem pożegnał się jeden z najwybitniejszych polskich piłkarzy, Włodzimierz Lubański.

Indywidualności w składzie

Fenomenalny zawodnik w reprezentacji Polski zadebiutował jako… 16-latek, dodajmy, że w Szczecinie, czyli mieście urodzenia Kamila Grosickiego. Było to w meczu z Norwegią. W wygranym aż 9:0 spotkaniu młodziutki piłkarz od razu zdobył gola. Potem, w barwach Górnika, także na Stadionie Śląskim w europejskich pucharach czy oczywiście w reprezentacji Polski, zagrał wiele znakomitych meczów. Niestety, to także w trakcie gry z Anglikami na Śląskim 6 czerwca 1973 w meczu o punkty eliminacji MŚ uległ poważnej kontuzji w starciu z Royem McFarlandem, który „skasował” brzydkim faulem uciekającego mu napastnika. Kontuzja zerwania więzadła krzyżowego spowodowała długi rozbrat z futbolem. Jesienią 1980, grając już od kilku lat w belgijskim Lokeren, pożegnał się z reprezentacją Polski.

Kadrę prowadził wtedy Ryszard Kulesza, a mecz z Czechosłowacją, który został rozegrany w środę 24 września 1980, poprzedzał start eliminacji MŚ. Nasz południowy sąsiad był wtedy na topie. Parę miesięcy wcześniej na boiskach we Włoszech nie obronił wprawdzie mistrzostwa Europy zdobytego cztery lata wcześniej, ale zajął znakomitą 3. lokatę za RFN, Belgami, a przed gospodarzami turnieju.

Silny rywal miał w składzie wiele indywidualności. Wprawdzie do Chorzowa nie przyjechał słynny Antonin Panenka, ale byli inni: Ladislav Vizek, Zdenek Nehoda, Jan Kozak, Marian Masny czy Jozef Barmosz.

Wbrew zdrowemu rozsądkowi…  

My też mieliśmy nielichy skład. Pojawili się Grzegorz Lato, Zbigniew Boniek, także młody Andrzej Iwan czy świetni obrońcy. Sam mecz, obserwowany w środę po południu przez 45 tysięcy kibiców, nie był jednak wielkim widowiskiem. Goście w ogóle mieli problem, żeby do Chorzowa… dotrzeć z powodu problemów logistycznych. Zamiast lecieć z Pragi do Ostrawy samolotem, musieli jechać autokarem. Dzień przed meczem trenowali na stadionie AKS-u Chorzów, gdzie dzisiaj stoi już centrum handlowe, bo tak – w nowej rzeczywistości – zdecydowały władze miasta.

Czechosłowacja prowadziła po golu Nehody, wyrównał jeszcze przed przerwą Lubański, skutecznie egzekwując karnego. „50. bramka Włodzimierza Lubańskiego” – pisał nazajutrz „Sport”. Potem okazało się, że tych bramek pan Włodzimierz ma 48, a meczów nie 80, a 75… Świetny dziennikarz i historyk futbolu Andrzej Gowarzewski w swoim znakomitym opracowaniu „Biało-Czerwoni 1921-2018” (wydawnictwo GiA) napisał: „Benefis Lubańskiego – ostatnia gra dla Biało-czerwonych reklamowana jako 80. występ i uwieńczona golem – jak mówiono – nr 50. Fetowano meczu nr 80 i 50. gol Lubańskiego, wliczając dla efektu mecze ewidentnie nieoficjalne, czyniąc krzywdę bohaterowi naszych stadionów i zdrowemu rozsądkowi, o zwykłej uczciwości nie wspominając”. Nic dodać, nic ująć.

Michał Zichlarz  

Środa, 24 września 1980 r., Stadion Śląski, mecz towarzyski

◼  Polska – Czechosłowacja 1:1 (1:1)

0:1 – Nehoda, 30 min, 1:1 – Lubański, 40 min (karny)  

POLSKA: Mowlik – Dziuba, Żmuda, Janas (87. Terlecki), Barczak (46. Rudy) – Lato, Skrobowski (67.Lipka), Boniek, Miłoszewicz (46. Ciołek) – Lubański, Iwan. Trener Ryszard KULESZA.

CZECHOSŁOWACJA: Stromszik – Barmosz, Vojaczek, Radimec, Fiala – Stambachr, Nehoda, Kozak, Szreiner – Vizek, Masny. Trener Jozef VENGLOSZ.

Sędziował Eduard Szkłowski (ZSRR). Widzów 45 000. Żółta kartka Boniek.