Sport

Orzeł Łękawica stąpa twardo

Za czwartoligowcami już niemal jedna trzecia sezonu. Na tym etapie spośród trzech beniaminków najwyżej w tabeli niespodziewanie plasuje się ekipa z Żywiecczyzny.

Znany z występów między innymi w Hutniku Kraków Marcin Wróbel regularnie trafia do siatki rywali Orła Łękawica. Fot. Norbert Barczyk / Press Focus

4. LIGA ŚLĄSKA

Nie wybiegamy za bardzo w przód. Piłka bowiem uczy pokory: rozmarzy się człowiek za bardzo i natychmiast zostaje skarcony – Krzysztof Wądrzyk, trener Orła Łękawica, uśmiecha się, słysząc pytanie o trzecioligowe ambicje swej drużyny. A przecież nie jest ono, patrząc na tabelę 4. ligi, nieuzasadnione. Do lidera z Rybnika strata wynosi co prawda siedem punktów, ale do miejsca 2., oznaczającego baraże, już tylko trzy. – Każdy punkcik jest cenny, a jedna porażka może znacząco zepchnąć cię w tabeli. Bo w niej jest bardzo ciasno – przypomina opiekun beniaminka.

Samo słowo „porażka” w Łękawicy brzmi jednak nieco egzotycznie. Przez ponad rok bowiem Orzeł w meczach o punkty pozostawał niepokonany. Zaczęło się to jeszcze w sezonie 2023/24, który drużyna z Łękawicy zakończyła dwoma remisami. W kolejnych rozgrywkach, w grupie południowej 5. ligi śląskiej, nie przegrali żadnego z 30 spotkań (22 zwycięstwa, 8 remisów)! Serię dopełnił początek jesieni 2025, czyli wygrana z rezerwami Rakowa II Częstochowa oraz remis z Podlesianką Katowice. – Fakt, przeszliśmy do historii jako najwyżej sklasyfikowana drużyna, która nie przegrała w całym sezonie. Ale... udało nam się tak ukształtować nasz mental, by o tym na co dzień nie myśleć – podkreśla trener Wądrzyk. – Nakręcaliśmy się tą serią, ale nie robiliśmy tragedii, gdy została przerwana. Wiedzieliśmy, że kiedyś to nastąpi – dodaje.

Skuteczne „polowanie na Orła” urządziła sobie w połowie sierpnia Polonia Łaziska Górne. Potem zespół z Łękawicy przegrał jeszcze ze Spójnią Landek. – Ale wróciliśmy na dobry tor i mamy już sześć kolejnych gier bez porażki – przypomina szkoleniowiec. O sile jego zespołu z jednej strony decydują indywidualności, zwłaszcza te z ekstraklasową przeszłością. Mowa o 38-letnim już, ale wciąż niezmordowanym Damianie Chmielu (niegdyś Podbeskidzie) oraz zakontraktowanym tego lata Adrianie Rakowskim (dawniej Zagłębie Lubin). Snajperem numer jeden jest natomiast Marcin Wróbel (niedawno w drugoligowym Hutniku Kraków). – Ale nawet pod nieobecność któregoś z nich nasi „dublerzy” wykorzystują szansę – podkreśla Wądrzyk, przywołując choćby wyjazd do Radzionkowa. Beniaminek wywalczył tam remis, choć grał bez Wróbla, bawiącego się na weselu!

Jak wysoko w czwartoligowym towarzystwie chce więc wzlecieć Orzeł? – Twardo stąpamy po ziemi. Chcemy nazbierać na razie jak najwięcej punktów, żeby mieć spokojną zimę. A tabela po jesieni pokaże, jakie będziemy mieć cele na wiosnę – deklaruje nasz rozmówca.

(DaL)