Sport

Oj, jak stromo...

Główny faworyt Ligi Mistrzów, Jastrzębski Węgiel, nieoczekiwanie stracił dwa punkty.

Łukasz Kaczmarek (na pierwszym planie) i jego koledzy nie mieli najlepszego dnia. Fot. Michał Kosc/PressFocus

LIGA MISTRZÓW

Miało być miło i przyjemnie - w ćwierćfinale Ligi Mistrzów siatkarze z Jastrzębia prowadzili z Olympiakosem Pireus 2:0, ale przegrali po tie-breaku. To na pewno niespodzianka, bo przecież nic nie wskazywało na nagłe załamanie gry. Teraz w rewanżu trzeba się wznieść na wyżyny swoich umiejętności.

Olympiakos, mający w składzie kilku doświadczonych graczy, m.in. rozgrywającego Dragana Travicę, dobrze nam znanego atakującego Aleksandra Atanasijevicia oraz środkowego Alena Pajenka, wedle fachowców w meczu z jastrzębianami stał na straconej pozycji. To była tylko teoria, bo przecież grecki zespół dysponował atutem własnego boiska i jest prowadzony przez wytrawnego trenera Andreę Gardiniego. I to właśnie sprawdziło się w praktyce, a gospodarze w pełni zasłużyli na ten sukces.

Spodziewaliśmy się, że rywale będą chcieli się przeciwstawić faworytom. I tak też było do połowy 1. seta, bo zespół z Pireusu mocno ryzykował w polu serwisowym i miał wymierne efekty. Jednak rutyna jastrzębian wzięła górę, a to wynikało przede wszystkim z dobrego przyjęcia i odpowiedniej siły zagrywki. Druga część tej odsłony była już pod wyraźną kontrolą. Ben Toniutti dobrze kierował zespołem i wykorzystał dobrze usposobionego środkowego Antona Brehme. Zupełnie niewidoczny był atakujący Łukasz Kaczmarek, który na osiem ataków skończył zaledwie jeden.

W kolejnej partii wskoczył na wyższy poziom i już mocno wspierał kolegów. Zespół JW od początku prowadził i to nawet sześcioma punktami. Jednak w końcowych fragmentach gospodarze nieco zniwelowali straty, sygnalizując, że wcale nie zamierzają oddawać kolejnego seta za darmo.

A w nim przecieraliśmy oczy ze zdumienia. Miejscowi siatkarze ryzykowali w polu serwisowym i przyjęcie JW zupełnie się rozsypało. Po asie Pajenka Olympiakos wyszedł na prowadzenie 10:9 i zaczęła się seria punktowa gospodarzy przy trudnym serwisie. Trener Marcelo Mendez rotował składem, zaś gospodarze systematycznie zyskiwali przewagę i tę partię wygrali dużą różnicą. To była niespodzianka, ale liczyliśmy, że JW powróci do dobrej gry i zaliczy zwycięstwo. Nic z tego! Gospodarze wyszli na prowadzenie 14:11 i już go nie oddali do samego końca. Trudno marzyć o wygranej, skoro Toniutti prezentował się poniżej oczekiwań, ponadto nie funkcjonował atak, który był zaledwie na poziomie 30 procent skuteczności.

Tie-break był niesłychanie emocjonujący, ale tylko do stanu 12:12. Końcowe trzy piłki były po stronie gospodarzy i w przekroju całej tej potyczki w pełni zasłużenie wygrali. Grecka publiczność przyjęła to zwycięstwo entuzjastycznie, a siatkarze z Jastrzębia muszą w rewanżu zagrać o wiele lepiej.


◼  Olympiakos Pireus – JSW Jastrzębski Węgiel 3:2 (20:25, 21:25, 25:14, 25:20, 15:12)

PIREUS: Travica (3), Pajenk (14), Perrin (25), Atanasijević (17, Koumentakis (2), Masulović (10), Tziavras (libero) oraz Hasballa, Zoupani, Dalakouras (13). Trener Andrea GARDINI.

JASTRZĘBIE: Toniutti, Carle (12), Brehme (13), Kaczmarek (7), Fornal (14), Huber (12), Popiwczak (libero) oraz Żakieta, Finoli, Vincetin (1), Jurczyk, Kufka. Trener Marcelo MENDEZ.

Sędziowali: David Fernandez Fuentes (Hiszpania) i Sinisa Ovuka (Bośnia i Hercegowina). Widzów 2100.

Przebieg meczu

I: 10:9, 14:15, 17:20, 20:25.

II: 7:10, 11:15, 16:20, 21:25.

III:10:9, 15:11, 20:11, 25:14.

IV: 10:9, 15:11, 20:15, 25:20.

V: 4:5, 10:9, 15:12.

Bohater – John Gordon PERRIN.

(sow)