Odkupienie win
Szymon Karasiński zachwycił kibiców golem strzelonym w Mielcu – a nie był to jego pierwszy raz.
„Karaś” otworzył swój bramkowy dorobek w Ruchu. Fot. Marcin Bulanda/Press Focus
RUCH CHORZÓW
Gra Niebieskich w spotkaniu ze Stalą nie rzucała na kolana. Choć rywal nie był z najwyższej półki, chorzowianie nie potrafili przechylić losów meczu na swoją korzyść. Mimo niezłych momentów i sytuacji, to gospodarze prowadzili 2:0, mimo że z obrębu pola karnego oddali przez 90 minut tylko 3 ze swoich wszystkich 12 uderzeń. Ruch miał i większą statystykę goli oczekiwanych (1,69 do 0,93 mielczan), i więcej prób z wnętrza „szesnastki” – 11 z 15 strzałów. Ratować musiał się jednak wyjątkową bombą z dystansu autorstwa Szymona Karasińskiego w doliczonym czasie.
Nieprzyjemna sytuacja
Co ciekawe, „Karaś” to zawodnik lewonożny, ale piękną bramkę zdobył nogą prawą. Zresztą, niemalże identyczne trafienie, z prawie tego samego miejsca na boisku, zaliczył w marcu tego roku podczas występu dla reprezentacji Polski U-20. Biało-czerwoni grali z Rumunią niedaleko Mielca, bo w Niecieczy, wygrali 1:0, a jedynego gola strzelił właśnie Karasiński – kapitalnie „odpalając” z dystansu.
– Miałem „flashbacki” ze starcia z Rumunią w kadrze U-20 – wspominał z uśmiechem po końcowym gwizdku w Mielcu 21-latek. – Chciałem uderzyć, wyszło, jak wyszło, ale przede wszystkim odkupiłem winy za straconą bramkę na 0:2. To dało punkt drużynie, więc po prostu się z tego cieszę – powiedział „Karaś”, który zanotował fatalne wejście w mecz. Pojawił się na murawie kilkanaście sekund przed wspomnianym golem Kamila Odolaka, który padł w znacznej mierze przez niego. Najpierw wykonał niecelną główkę, a chwilę później przegrał pojedynek biegowy ze zdobywcą bramki. – Nie będę się tłumaczył... Wszedłem na boisko, chciałem gonić rywala, ale strzelił na 2:0. Nieprzyjemna sytuacja – mówił samokrytycznieobrońca, który potem, po swoim trafieniu w doliczonym czasie, ruszył do trenera Waldemara Fornalika i wpadł mu w objęcia. – Widziałem, że trener wszedł na boisko, cieszy się, dlatego przybiegłem do niego. Dał mi szansę i może tym drugim golem... jej nie zepsułem – śmiał się „Karaś”.
Będzie trudniej
Karasiński rozegrał trzy mecze dla Ruchu po ponownym wypożyczeniu z Zagłębia Lubin, za każdym razem wchodząc z ławki. Jeśli dobrze się spisze, Niebiescy będą mogli go wykupić, co zawarli w umowie z Miedziowymi. Według oficjalnych danych kontrakt 21-latka z lubinianami wygasa po sezonie, ale to nie prawda – został przedłużony, tyle że dolnośląski klub nigdzie o tym nie informował. „Karaś” spędził lato w Zagłębiu, gdzie trener Leszek Ojrzyński negatywnie ocenił jego przydatność dla zespołu. Stąd powrót do Chorzowa i pierwszy gol w 36. występie! W tym sezonie będzie mu jednak dużo trudniej o grę, bo raz, że nie ma już statusu młodzieżowca, a dwa – że „niewygryzalny” na lewej obronie jest Dominik Preisler. Pewnym atutem dla Karasińskiego może być fakt, że zna trenera Waldemara Fornalika (lub to on zna jego) z czasów, gdy „King” pracował w Zagłębiu, a młody „Karaś” trenował z seniorami, lecz nie otrzymał szansy debiutu. – Znaliśmy Szymona z Zagłębia. Uważam, że wypożyczenie do Ruchu dobrze mu zrobiło. Duże znaczenie miała tez opinia trenerów, którzy z nim tu pracowali – mówił o ściągnięciu Karasińskiego Fornalik.
Piotr Tubacki
Zagrają w Dzierżoniowie
Korzystając z przerwy reprezentacyjnej, w najbliższą sobotę chorzowianie zagrają mecz towarzyski z Lechią Dzierżoniów. To dolnośląski czwartoligowiec, od lutego będący klubem partnerskim Ruchu. W tym roku obchodzi swoje 80-lecie, stąd o godz. 15.00 zagra okolicznościowy mecz z 14-krotnymi mistrzami Polski. W trakcie letniego okresu przygotowawczego z podobnych okazji Niebiescy grali z Pogonią Staszów i LKS-em Wisła Wielka.
