Sport

Odkrywanie tajemnic

Trener Robert Kalaber niebawem będzie podejmował ważne decyzje personalne.

Mikołaj Syty pół roku temu debiutował w reprezentacji, a teraz już odgrywa w niej ważną rolę. Fot. Łukasz Sobala / Press Focus

REPREZENTACJA POLSKI MĘŻCZYZN

Tegoroczne przygotowania do najważniejszej imprezy sezonu, mistrzostw świata Dywizji 1A w rumuńskim Sfantu Gheorghe, są chyba nie do końca zaplanowane, przynajmniej takie odnosimy wrażenie. Dwumecz z Litwą w Katowicach-Janowie odbył się, gdy finałowa rywalizacja o mistrzostwo kraju była na finiszu. Z kolei następne sprawdziany, z Ukrainą w Krynicy-Zdroju, też wyznaczono na niedzielno-poniedziałkowy termin, więc pod względem organizacyjnym wypadło blado, zaś pod sportowym niewiele lepiej. Przygotowania zbliżają się do końca, zaś podsumowaniem będzie dwumecz z Włochami, z którymi przyjdzie rywalizować w dywizji o awans do elity. Hokeiści Italii są gospodarzem przyszłorocznego turnieju olimpijskiego w Mediolanie i Cortinie d'Ampezzo i wcale nie ukrywają swoich aspiracji.

Zmiany niezbędne

Mecze kontrolne z Ukraińcami nie wypadły tak, jak byśmy sobie życzyli i selekcjoner Robert Kalaber w boksie nie taił irytacji, zaś w szatni zapewne nie szczędził gorzkich słów pod adresem hokeistów.

– W pierwszym meczu zbyt łatwo straciliśmy wynik i wszystko wymknęło się spod naszej kontroli – przekonywał później słowacki szkoleniowiec. – Ostatnia tercja była zbyt asekuracyjna, bo żadna drużyna nie chciała stracić gola. Błąd przy zmianie sprawił, że graliśmy w osłabieniu i w rezultacie przegraliśmy mecz. Oczywiście, że w takich meczach nie przykładamy tak dużej roli do wyniku, ale każdy chciałby wygrywać. Porażki, szczególnie w takich okolicznościach, bolą. Miałem okazję zobaczyć w akcji spore grono potencjalnych reprezentantów. Niektórzy z nich pokazali się z niezłej strony, zaś kilku zawodników mnie zawiodło.

Po tym pierwszym spotkaniu pełnym chaosu i wielu nieudanych akcji trener zapowiedział zmiany w składzie i w ustawieniu formacji. W porównaniu z pierwszym meczem, w drugim nie zobaczyliśmy obrońców Olafa Bizackiego, Oskara Jaśkiewicza i Michała Naroga oraz napastników Krystiana Dziubińskiego, Mateusza Gościńskiego, Damiana Kapicy i Mateusza Michalskiego. To jednak nie oznacza, że zmniejszyły się ich szanse na grę w reprezentacji. Niemniej doszli zawodnicy GKS-u Tychy: obrońca Mateusz Bryk, napastnicy: Bartłomiej Jeziorski i Alan Łyszczarczyk. Ponadto zagrali Igor Smal (GKS Katowice) oraz Jakub Ślusarczyk. Ten ostatni mile zaskoczył swoją aktywnością i kilka razy poważnie zagroził rywalom. Wszystkie formacje zaprezentowały się w zupełnie innej konfiguracji i kilku zawodników wysłało trenerom czytelny sygnał, że o miejsce w reprezentacji zamierzają walczyć do samego końca.

Bramkarz Maciej Miarka swoimi występami z Ukrainą chyba przekonał, że zasłużył na nominację do reprezentacji. John Murray i Tomas Fucik są pewniakami. W drugim meczu z Ukraińcami trener zdecydował się na grę siedmioma obrońcami i chyba taki układ będzie preferował podczas MŚ. Wówczas do składu wejdzie kolejny napastnik i będzie możliwości rotacji.

Dalsze przymiarki

Hierarchia wśród bramkarzy jest ustalona i co do tego nikt nie ma żadnych wątpliwości. Po meczach w Krynicy-Zdroju trenerzy podziękowali Filipowi Świderskiemu oraz Igorowi Tyczyńskiemu, którzy nie mieli okazji zaprezentować się w żadnym meczu i zaliczyli tylko solidna porcję treningów. Z obrońców podziękowano najmłodszemu, czyli Kacprowi Maciasiowi. Jego miejsce zajmie doświadczony Bartosz Ciura, który wydaje się pewniakiem w układance Kalabera. Ma on do dyspozycji dziewięciu defensorów i w reprezentacji będziemy mieli debiutantów w MŚ.

W kadrze brakuje czterech napastników: Bartosza Fraszki, Grzegorza Pasiuta i Partyka Wronki (GKS Katowice) oraz Kamila Wałęgi (Vlci Żylina), którzy są kontuzjowani. Niemniej naszym zdaniem wśród napastników mamy kłopoty bogactwa i tutaj selekcjoner będzie musiał się zmierzyć z trudnymi decyzjami. Pozycja kilku pewniaków nie podlega dyskusji (Dziubiński, Łyszczarczyk, Paś), ale przecież nie można zapominać o Kamilu Sadłosze czy Mikołaju Sytym, którzy nie tak dawno debiutowali, a teraz trudno sobie wyobrazić zespół bez tych napastników. Nie można zapominać też o kapitanie GKS-u Tychy, Filipie Komorskim, który ma za sobą najlepszy ligowy sezon w 13-letniej przygodzie hokejowej. Do tej pory „Komora” miał zupełnie inne role w klubie i w reprezentacji. Być może zajmie miejsce Pasiuta w jednej z dwóch pierwszych formacji i z kolegami stworzy klubowy atak.

O tym jednak przekonamy się niebawem  podczas kolejnego dwumeczu towarzyskiego z Włochami w piątek (18.30) oraz w sobotę (14.15) na Stadionie Zimowym w Sosnowcu.

(sow)