Sport

Od pasa w dół i w górę

Na ligową kolejkę zaprasza Filip Surma. Rozmowa z komentatorem i ekspertem stacji Canal+

Filip Surma w rozmowie z trenerem Górnika Janem Urbanem. Fot. Press Focus

W tym sezonie ekstraklasa dość szybko podzieliła się na trzy części. Mocny przód, szóstka z tyłu i środek, któremu do bezpiecznej granicy 38 punktów niewiele już brakuje. To nieoczekiwany rozkład sił?

– W poprzednim sezonie w górze tabeli też odbywał się wyścig, wiele drużyn miało tyle samo punktów, ale nie było wyraźnego lidera. I teraz jest podobnie. Żadna drużyna nie jest w stanie odskoczyć, a wydawałoby się, że Lech, mając taką kadrę i nie grając w pucharach, czy Raków i Legia, która ma największy budżet w Polsce, będą w stanie bardziej zdecydowanie przewodzić w lidze. Zaskoczeniem jest za to Jagiellonia, która radzi sobie dobrze i w Lidze Konferencji, i w ekstraklasie, podczas gdy równie dobrze grająca w pucharach Legia w lidze na razie słabiutko przędzie.

A dół?

– Też nie zaskakuje, bo generalnie stawka jest wyrównana. Są tam drużyny na zbliżonym poziomie. Wydaje mi się, że do ostatniej kolejki będzie się ważyła jedno-dwupunktowa różnica. Na plus zaskoczeniem jest Puszcza Niepołomice, która z tylko 15-milionowym budżetem rywalizuje na równi z Zagłębiem i Widzewem.

Pozostali „potencjalni” spadkowicze również nie mają na moment spokoju.

– Radomiak ma problemy finansowe, Stal chce zmienić właściciela, Lechia, którą zawiaduje facet, który cały czas nagina przepisy, nie płaci zawodnikom. Postawił pod ścianą całą ligę i PZPN, żeby mu dali pieniądze na transfer Tomasza Wójtowicza. To niesłychana sprawa. No i Śląsk odbijający się od ściany do ściany po sprzedaży Erika Exposito i oddaniu Patricka Olsena. Wyciągnęli kręgosłup drużyny i do dziś się nie odkręcili, chociaż uważam, że wicemistrzostwo Polski było sukcesem ponad stan klubu. I to ich również zgubiło.

Jaki mecz w najbliższej kolejce odbędzie się z pana udziałem?

– Cracovii z Radomiakiem. Jeśli „Pasy” po zwycięstwie w Zabrzu chcą się włączyć do gry o miejsce trzecie, a siedem punktów straty do Jagi” to jednak sporo – to mają ostatnią szansę na złapanie serii, choć wydaje mi się, że jej aktualna pozycja jest odpowiednia. To drużyna na takie miejsce. Natomiast Radomiak po wietrzeniu szatni – odeszli Rocha, Rossi, Luizao, Peglow, Wagner, a przyszli nowi, z nowym trenerem, który też poznaje ekstraklasę – na ten moment wciąż jest składakiem. Teoretycznie czas powinien pracować na jego korzyść, lecz na razie trwa operacja na żywym organizmie. Zespół z Radomia ma tylko trzy punkty przewagi nad strefą zagrożoną, co sprawia, że musi drżeć o utrzymanie. Mają przebłyski, ale nie mają zwycięstw i to jest problem. Dlatego „Zieloni” jadą do „Pasów” może jeszcze nie z nożem na gardle, ale ten nóż już się pojawił w tle.

Zaskoczę pana, mówiąc, że spotkaniem zapowiadającym się ciekawie będzie to w Lublinie?

– Nie, dlaczego? Powracający do ligi po wielu latach Motor gra z Legią, która miała walczyć o mistrzostwo Polski, więc tylko czteropunktowa różnica punktowa między nimi jest sensacyjna. Jeżeli Legia nie poradzi sobie w Lublinie, to będzie miała kłopot z zakwalifikowaniem się przez ligę do europejskich pucharów. A Motor jest na dobrej drodze. Po zwycięstwach nad Katowicami i Puszczą są tam ogromne apetyty na sprawienie niespodzianki z legionistami.

Za to rozpędzająca się znów poznańska lokomotywa podejmuje u siebie Stal i księguje już trzy punkty?

– To będzie mecz drużyn o różnych celach. Lech chce mistrzostwa, mielczanie myślą o utrzymaniu. Stal zagrała słabo z Koroną, więc nadchodzą trudne czasy dla trenera Janusza Niedźwiedzia. Za to Lech w Szczecinie po trudnościach w pierwszych 20 minutach utrzymał gardę, ustał i zadawał decydujące ciosy, że użyję bokserskiej terminologii. Jest w bardzo dobrej dyspozycji, dobrze gra Ishak, funkcjonuje środek pola, stabilna jest linia obrony, „Kolejorz” może złapać teraz dobrą serię.

Którą już złapał Raków, który depcze mu po piętach.

– „Medaliki” jadą do Gliwic, gdzie Piast potrafi grać z takimi przeciwnikami. Jak sobie przypominam, tutaj zawsze mecze Rakowa z „Piastunkami” były na styku. Piast jest bezpieczny, nie ma presji, nic nie musi, tylko może. Potrafi tak manewrować, że nie przegrywa, więc jest najczęściej remisującym zespołem w tym sezonie. Jednak w kontekście tego, co dzieje się w Poznaniu, Raków absolutnie nie będzie zainteresowany podziałem punktów w Gliwicach i dlatego to na pewno będzie bardzo ciekawy mecz.

Rozegrano 23 kolejki, zostało 11 do końca rozgrywek. Najgorzej, jak ktoś teraz ucieknie komuś.

– Dlatego Raków nie może sobie pozwolić na stratę punktów, podobnie jak Zagłębie, które ostatnio poległo właśnie z Piastem. Inaczej zespół z Lubina wpakuje się w tarapaty, bo gra taką piłkę od pasa w górę. Jesteśmy zadowoleni, hurra do przodu. Pokazujemy muskuły, klata do przodu, natomiast od pasa w dół są kompletnie nieprzygotowani. Nie ma asekuracji, w każdym meczu powtarzają się błędy, po których tracą bramki. Zespół jest niestabilny, za dużo pozwala przeciwnikom i już robi się niebezpiecznie dla „Miedziowych”. A jadą teraz do katowickiego beniaminka, zespołu z wieloma Polakami w składzie, z charakterem, zębem, grającym do końca i dobrze prowadzonym przez Rafała Góraka. GieKSa ma teraz gorszą serię, w trzech meczach jest bez zwycięstwa, co nie oznacza, że źle gra. Na ten moment GKS jest dla mnie lepszym zespołem niż Zagłębie, dlatego spodziewałbym się wyniku na korzyść katowiczan.

Odwiedźmy jeszcze Kielce, gdzie dobrze się ostatnio dzieje i Wrocław, gdzie powoli porzucane są wszelkie nadzieje...

– Korona od sześciu meczów jest niepokonana w lidze. Dobrze czuje się Mariusz Fornalczyk, trener Jacek Zieliński wprowadza młodych zawodników, którzy potrafią odnaleźć się w lidze, natomiast Puszcza walczy o życie. Niepołomiczanie przenieśli się na własny stadion i dla nich każdy mecz jest na wagę złota. Śląsk jest już jedną nogą w I lidze. Jest w bardzo trudnej sytuacji, ale zmierzy się z Pogonią, która troszkę przystopowała po czterech zwycięstwach. Lech postawił „Dumę Pomorza” do pionu, która jednak śmiało może myśleć o wywiezieniu z Dolnego Śląska trzech punktów.

Zatem zapraszamy na ligę!

– Oczywiście, bo liga przyciąga. Są niespodzianki, są zmiany, jak na przykład w Widzewie, gdzie wcześniej zmieniono trenera, a teraz także dyrektora sportowego. I łodzianie cały czas zmagają się z marzeniami, by wrócić do dawnych czasów, gdy drużyna walczyła o medale, europejskie puchary, a na każdym meczu jest komplet kibiców. Myślę jednak, że na ten moment oczekiwania rozjeżdżają się z możliwościami klubu.

Rozmawiał Zbigniew Cieńciała