Sport

Obustronny niedosyt

Drużyna z Jastrzębia była blisko premierowego zwycięstwa w tym sezonie, ale będzie jeszcze musiała na nie poczekać.

Spryt i refleks Oliwera Jakucia (z lewej) dała jastrzębianom punkt oraz nadzieję na nieco lepsze czasy. Fot. Jan Kalinowski/GKS Jastrzębie

Przy Harcerskiej spotkały się zespoły, które pierwszej fazy rozgrywek do udanych zaliczyć nie mogą. Większe rozczarowanie panuje w Chojnicach, bo w przedsezonowych prognozach Chojniczanka stawiana była w gronie drużyn bijących się o czołowe lokaty, a tymczasem dołuje i bliżej jej do walki o utrzymanie. Z kolei w Jastrzębiu jest zupełnie nowy i na szybko zbudowany zespół. Potrzeba czasu, by „odpalił” na dobre, ale problem w tym, że czas ucieka.

Wobec tych okoliczności, jedni i drudzy sobotnie starcie traktowali jako okazję na przełamanie, tym bardziej że na przygotowania do niego mieli dwa tygodnie; ze względów na powołania zawodników do reprezentacji młodzieżowych, spotkania Jastrzębia z Hutnikiem oraz Chojniczanki z Sokołem Kleczew trzeba było odwołać. Trudno określić, kto lepiej wykorzystał przerwę, ale od pierwszego gwizdka mniej liczna niż dotychczas widownia przy Harcerskiej oglądała konfrontację pełną emocji. Już na początku bliscy objęcia prowadzenia byli goście. Najpierw strzał Bartłomieja Eizencharta został zablokowany, a chwilę później Maciej Firlej stanął oko w oko z Mikołajem Molgą, ale uznał jego wyższość. Następnie inicjatywę przejęli miejscowi, raz po raz testując dyspozycję Damiana Primela, lecz ten nie dał się zaskoczyć. Raz musiał podziękować Jakubowi Golińskiemu, wybijającemu piłkę sprzed linii bramkowej. W odpowiedzi przyjezdni wywalczyli rzut karny. Za jego wykonanie postanowił wziąć się Valerijs Szabala. Niezawodny w tym elemencie Łotysz tym razem uderzył lekko i rozgrywający drugi mecz w 2. lidze Molga nie miał większych problemów z interwencją.

Na tyle mocno zmobilizował swych kolegów, że na początku drugiej odsłony objęli prowadzenie. Sprytem w podbramkowym zamieszaniu błysnął Oliwer Jakuć i miejscowi poszli za ciosem. Wypracowali sporo okazji na podwyższenie prowadzenia, ale Primel przy wszystkich zachował czujność. Wracający po dwóch meczach zawieszenia trener Damian Nowak postawił wszystko na jedną kartę. Chcąc wzmocnić siłę uderzeniową, wprowadził na boisko Shuna Shibatę i japoński pomocnik zrobił to, co do niego należało. W 87 minucie zdecydował się na uderzenie zza pola karnego, dając swej drużynie punkt. Niewiele brakowało, a do Chojnic pojechałaby cała pula. Szabala chciał się bowiem zrehabilitować za „pudło” z karnego, lecz trafił w poprzeczkę.

- Nie jesteśmy zadowoleni, bo nie takiej odpowiedzi oczekiwaliśmy w kontekście czterech niewygranych spotkań w ostatnim czasie. Po raz kolejny fatalnie weszliśmy w drugą połowę i po stracie bramki zaczęliśmy grać tak, jak sobie zakładaliśmy przed meczem, czyli po pierwsze posiadanie piłki, po drugie wejście w pole karne, po trzecie sytuacje. - mówił szkoleniowiec chojniczan, wierząc głęboko, że jego drużyna się przełamie. Gdyby jednak zrobiła to w sobotę, to o sprawiedliwości nie można byłoby mówić. W wielu elementach lepiej prezentowali się bowiem jastrzębianie i oni również z powodu podziału punktów mogli czuć niedosyt...

Marek Hajkowski

OCENA MECZU ⭐

◼ GKS Jastrzębie - Chojniczanka 1:1 (0:0)

1:0 - Jakuć, 47 min, 1:1 - Shibata, 87 min

JASTRZĘBIE: Molga - Mroczko (81. Gościniarek), Kriegler, Wybraniec, Tomal - Jakuć (90. Zieliński), Baranowicz, Osipiak, Gębala (81. Gromek), Bykowski (71. Koczy) - Matysek. Trener Maciej TARNOGRODZKI.

CHOJNICZANKA: Primel - Kamiński (80. Kaczerik), Goliński, Juchymowycz, Bykow (46. Bąkowicz), Eizenchart - Michalik (46. Gutowski), Olejnik (63. Żywicki), Szczepanek, Szabala - Firlej (63. Shibata). Trener Damian NOWAK.

Sędziował Szymon Rutkowski (Bydgoszcz). Widzów 512.

Żółte kartki: Gębala, Osipiak.