Sport

Obustronny niedosyt

Remisem zakończył się mecz Ruch - Nieciecza, choć obie ze stron miały argumenty, żeby wygrać.

Gol Daniela Szczepana (z prawej) zapewnił Ruchowi punkt. Fot. Marcin Bulanda / Press Focus

RUCH CHORZÓW

Spotkanie rozpoczęło się od wstrząsu, jaki zaserwowali przyjezdni z Niecieczy ekipie Dawida Szulczka. Gol na początku meczu obudził „Niebieskich”, którzy do końca pierwszej połowy zdołali wyrównać. Po zmianie stron Bruk-Bet znów wyszedł na prowadzenie, ale w ostatnich minutach je stracił i mecz zakończył się podziałem punktów. Piłkarze Marcina Brosza mogą pluć sobie w brodę za to, że nie dowieźli wygranej do końca oraz za to, że w sytuacji sam na sam źle zachował się Kamil Zapolnik, który trafił w słupek. Z kolei zawodnicy Ruchu mogą żałować, że stracili bramki w newralgicznych momentach spotkania, na początku pierwszej i drugiej połowy. Ponadto rozpamiętywać można fenomenalną okazję Bartłomieja Barańskiego, który uderzył z kilku metrów i przeniósł piłkę nad bramką gości.

Seria remisów

Remis dla zespołu z Niecieczy oznacza kolejną utratę punktów po przerwie zimowej. Na start ekipa trenera Brosza zremisowała z Odrą Opole 2:2, później z Pogonią Siedlce 1:1, a w miniony poniedziałek z Ruchem. Wydawało się, że po fantastycznej jesieni, w której niecieczanie grali prawie bezbłędnie (zaledwie dwie porażki i trzy remisy), Termalica wiosną wznowi swój rajd w stronę ekstraklasy. Tymczasem trzeci podział punktów z rzędu jest sygnałem ostrzegawczym dla tego zespołu. Na razie Bruk-Bet jeszcze znajduje się na szczycie tabeli, ale jeśli nadal będzie tracił punkty w taki sposób, za chwilę może znaleźć się w nieco niższych rejonach tabeli. Czas na pobudkę!

Po spotkaniu w Chorzowie Marcin Brosz podkreślał, że było to ciekawe spotkanie (co do tego nie mamy wątpliwości), ale jego podopiecznym powinno raczej zależeć na zwycięstwach, a nie na wrażeniach estetycznych, których efektem są remisy.

Trening stałych fragmentów

Natomiast w obozie Ruchu panują nieco lepsze nastroje. W poprzedni weekend chorzowianie przegrali 0:5 z Wisłą Kraków i od tego momentu pokonali Koronę Kielce, dzięki czemu awansowali do półfinału Pucharu Polski, a teraz, po dobrym meczu, zremisowali z liderem I ligi. „Niebiescy” mają więc powody do optymizmu, o czym zresztą mówił trener Dawid Szulczek. – Widać, że już wyglądamy lepiej. Lepiej biegami i gramy, ale nie ma co ukrywać, zabrakło nam szczęścia. Byliśmy trochę za nerwowi. Mieliśmy swoje momenty, których niestety nie wykorzystaliśmy – powiedział opiekun „Niebieskich” podczas pomeczowej konferencji prasowej. Dał on przy okazji kibicom nadzieję na przyszłość. – Myślę, że w następnym meczu zakończymy tę serię, w której pierwszy stały fragment wykonywany przez rywala kończy się golem (Ruch w każdym spotkaniu ligowym w 2025 roku tracił bramkę przed upływem 10 minuty – przyp. red.). Trenujemy więcej stałych fragmentów w obronie, a mimo to w ostatnich trzech meczach wygląda to gorzej. Może w tym tygodniu będziemy trenować krócej, bo czasem, gdy za dużo się o czymś mówi, przyciąga się złe myśli – przekazał trener Szulczek.

Jeśli błędy w pierwszych minutach spotkania uda się wyeliminować, zespołowi z pewnością łatwiej będzie o zwycięstwa w kolejnych meczach. A przed Ruchem kolejne wyzwanie, bo w sobotę na Stadionie Śląskim zamelduje się druga w tabeli Arka Gdynia.

Kacper Janoszka