Obciążenia kosztują
Rozmowa z Tomaszem Strząbałą, trenerem Górnika Zabrze
Po kilku dniach odpoczynku wróciliście do zajęć. W jakim składzie?
– Musimy radzić sobie bez trzech Ukraińców, Czecha i Jakuba Szyszki, którzy pojechali na zgrupowania kadr przed meczami eliminacyjnymi mistrzostw Europy. Kacper Ligarzewski dołączył do nas we wtorek po południu po pierwszej części zgrupowania kadry. Pozostali normalnie trenują, szykujemy się do sparingów, które mamy w planach w tym i w przyszłym tygodniu (12 listopada o 18.00 zabrzanie podejmą reprezentację Algierii, szykującą się do styczniowych MŚ – przyp. red). W tych grach więcej szans dostaną Wisiński i Ivanović. Na środku mamy Krawczyka, jest Racotea, dwóch kołowych, są skrzydła, dwóch bramkarzy... Można więc grać bez przeszkód. Trenujemy dwa razy dziennie. Siłownia i trochę sportów uzupełniających.
Co z Minockim i Wyszomirskim?
– Taras ma kontuzję barku, której nabawił się w pucharowym meczu z Montpellier. Na bark narzekał wcześniej, ale chciał nam tam jeszcze pomóc. Jest po badaniach, trenuje indywidualnie inne partie mięśniowe. W meczach sparingowych nie będziemy go eksploatować, tym bardziej że on dużo gra, nie potrzebuje sprawdzania, ale na Kwidzyn powinien być gotowy (mecz odbędzie się 19 listopada o 16.00 w Zabrzu – przyp. red.). Piotrek też trenuje indywidualnie po tym, jak zderzył się ze słupkiem i doznał urazu pleców. Chcielibyśmy bardzo, żeby był już gotowy na mecz z Kwidzynem, ale ja zawsze stawiam na całkowicie zdrowych zawodników, bo zdrowie jest u mnie na pierwszym miejscu. Myślę, że na Ostrovię (24 listopada – przyp. red.) będzie zdrowy już na 100 procent.
To ważne, by wszyscy byli zdrowi, ponieważ po reprezentacyjnej przerwie czeka was kolejny maraton grania co trzy dni meczów ligowych i pucharowych...
– Niestety, nikt w związku nie przewidział, że... niektóre zespoły reprezentują Polskę w Europie, więc jak się ligę ułoży co trzy dni, to zawodnicy też kiedyś muszą odpocząć. To nie maszyny, muszą się regenerować. Tymczasem we wtorek dostaliśmy informację, że nawet 23 grudnia będziemy grali mecz ligowy. Można zmniejszać obciążenia, kombinować z treningami, ale jak się gra co trzy dni, jeszcze przy określonym składzie kadrowym, to bardzo trudno coś rozsądnego wymyślić. Najlepszym przykładem są Kielce, gdzie chłopcy grali jeszcze na igrzyskach olimpijskich, a jak wrócili do klubu, to pojawiły się kontuzje.
A jeszcze w przypadku kilku waszych zawodników dochodzą mecze reprezentacyjne. To zresztą problem najlepszych klubów, gdzie występują kadrowicze.
– Też chciałbym prowadzić chłopaków grających na igrzyskach, choć to jeszcze jeden kłopot, jednak z drugiej strony dobrze się stało, że moi chłopcy nie pojechali do Paryża, bo wytrzymali jakiś czas. Ale teraz już widać nakładające się zmęczenie. Siedmiu zawodników Górnika pojechało grać w swoich reprezentacjach bardzo ważne i ciężkie mecze. Nikt tam nie będzie ich oszczędzał, a oni muszą się w jak najlepiej zaprezentować. To jest kolejne obciążenie, a wszystko kosztuje.
Nie uważa pan, że nowo wybrany zarząd związku powinien się spotkać z trenerami klubowymi, by omówić to zagadnienie?
– Sławek Szmal był zawodnikiem, zna temat, wie co to są obciążenia. Jestem przekonany, że pójdzie z nami w dobrym kierunku. O to jestem spokojny.
Rozmawiał Zbigniew Cieńciała