Niezłomni i zwycięscy

GieKSa przerwała dobrą passę Rakowa, który nie przegrał u siebie od sześciu meczów, a w sumie odnotował passę 12 spotkań bez porażki. Drużyna Rafała Góraka przyjechała do Częstochowy z planem na zwycięstwo i bezwzględnie go wykonała. Katowiczanie w pełni zasłużenie zdobyli trzy punkty, będąc zespołem lepszym. Dobrze się bronili i przy okazji zdobyli dwa gole, które zapewniły im zwycięstwo.

Wrażenie robiła przede wszystkim mentalność piłkarzy GKS-u. Po tym, jak w pierwszej połowie gola zdobył Sebastian Bergier (zaskoczył Kacpra Trelowskiego strzałem w krótki róg), Raków ruszył do ataku od razu po zmianie stron. Drużyna Marka Papszuna zepchnęła gości do defensywy i zmusiła Dawida Kudłę do błędu przy wyprowadzeniu piłki, przez co doprowadziła do wyrównania. Kibice GKS-u mogli mieć wrażenie, że od tego momentu częstochowianie przejmą kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, a tymczasem ekipa ze stolicy województwa śląskiego błyskawicznie się podniosła i znów zaczęła atakować. O jej niezłomności świadczy fakt, że nawet gdy Arkadiusz Jędrych nie trafił z rzutu karnego, chwilę później na listę strzelców wpisał się Mateusz Kowalczyk, pieczętując wygraną.

Sobotni mecz udowodnił, że GKS jest groźnym rywalem dla każdego. Raków, który przecież chce walczyć o najwyższe cele, nie był w stanie zdobyć choćby punktu. Pod koniec spotkania widać było chęć znalezienia drogi do bramki Kudły za wszelką cenę, gdy na murawie pojawił się dwumetrowy Leonardo Rocha, a piłkarze Rakowa zasypywali pole karne GieKSy dośrodkowaniami. Na nic się to zdało, bo drużyna Rafała Góraka mądrze broniła się w polu karnym, co zresztą szkoleniowiec podkreślił podczas konferencji prasowej. Z kolei częstochowianom spotkanie pokazało, że przed nimi jeszcze sporo pracy, jeśli chcą dogonić liderującego Lecha. Przede wszystkim muszą poprawić skuteczność w ataku. Do tej pory zdobyli 26 goli w tym sezonie, a jest to wynik, który bardziej pasuje do zespołów środka tabeli (dopiero 10. w tabeli Piast ma mniej strzelonych goli, 22) niż do drużyny walczącej o mistrzostwo.

Kacper Janoszka

GŁOS TRENERÓW

Marek PAPSZUN: - Pierwszy stracony gol, który trochę ustawił mecz, był wręcz kuriozalny. W drugiej połowie zagraliśmy z większą pasją i coś się zaczęło dziać. Straciliśmy jednak drugą bramkę w sposób niezrozumiały, przez co potem trudno było myśleć o zwycięstwie. Ta porażka to dla nas duże rozczarowanie.

Rafał GÓRAK: - Był to bardzo dobry mecz GKS-u, szczególnie w defensywie. Drużyna świetnie broniła. Ofensywnie natomiast mogliśmy osiągnąć więcej, bo nie wykorzystaliśmy kilku idealnych okazji. Mimo tego jesteśmy szczęśliwi. W trudnych momentach drużyna się nie załamywała i to dobrze o niej świadczy. Widać postępy w naszej grze, drużyna się rozwija.

OCENA MECZU ⭐ ⭐ ⭐ ⭐

◼  Raków Częstochowa - GKS Katowice 1:2 (0:1)

0:1 – Bergier, 19 min (asysta Wasielewski), 1:1 – I. Lopez, 54 min (asysta Koczergin), 1:2 – Kowalczyk, 65 min (asysta Bergier)

RAKÓW: Trelowski 4 – Barath 3 (46. Plavszić 2), Arsenić 5, Rundić 3 (86. Rodin niesklas.) – Tudor 5, Berggren 2, Koczergin 4, Silva 4 – Amorim 4 (72. Diaz niesklas.), Brunes 3 (76. Rocha niesklas.), I. Lopez 6 (75. Makuch niesklas.). Trener Marek PAPSZUN. Rezerwowi: Kuciak, Lederman, Mosór, Otieno.

GKS: Kudła 4 – Czerwiński 5 (73. Komor niesklas.), Jędrych 6, Kuusk 5 – Wasielewski 6 (90. Marzec niesklas.), Kowalczyk 7, Repka 5, Galan 6 – Błąd 6 (90. Milewski niesklas.), Bergier 7 (73. Szymczak niesklas.), Nowak 6. Trener Rafał GÓRAK. Rezerwowi: Szczuka, Baranowicz, Bród, Gruszkowski, Jaroszek.

Sędziował  Wojciech Myć (Lublin) – 5. Asystenci: Bartosz Heinig (Gdański) i Marcin Lisowski (Warszawa). Czas gry 96 min (46+50). Widzów 5500. Żółte kartki Plavszić (60. faul) – Kowalczyk (48. faul), Repka (90+5. niesportowe zachowanie).

Piłkarz meczu – Sebastian BERGIER