Niewiele brakuje
Rozmowa z Danielem Ruminem, skrzydłowym GKS-u Tychy
Wasz trener nie jest zadowolony z remisu z Wisłą. Trudno mu się dziwić, bo przełamania wciąż nie ma, pozycja w tabeli nadal jest niska. Może pan jest bardziej zadowolony z punktu wywalczonego na trudnym terenie?
– Mieliśmy plan na ten mecz i w większości dobrze go realizowaliśmy. Zabrakło nam bramki, bo stworzyliśmy sytuacje. Gdyby udało nam się strzelić, mogliśmy się pokusić nawet o zwycięstwo. Oczywiście czujemy niedosyt, ale musimy szanować remis, bo Wisła nie jest byle jakim klubem i przeciwnikiem. W Krakowie gra się ciężko i po czasie na pewno docenimy tę zdobycz.
W pierwszej połowie gospodarze nie oddali celnego strzału, w drugiej mieli okazje, ale dobrze bronił wasz bramkarz, Marcel Łubik. Spodziewaliście się mocniejszej Wisły, która ma duży potencjał w ofensywie, ale tym razem go nie pokazała?
– Uważam, że wynikało to z naszej dobrej organizacji gry. Byliśmy blisko siebie, a nasze ofensywne nastawienie utrudniło Wiśle kreowanie sytuacji. W drugiej połowie gospodarze na chwilę przejęli kontrolę, ale przez większość meczu to my ją mieliśmy. Tak naprawdę zabrakło gola, który byłby wisienką na torcie naszego dobrego występu.
Słowo skuteczność jest u was odmieniane przez wszystkie przypadki. W ośmiu meczach ligowych pod wodzą Artura Skowronka zdobyliście tylko trzy bramki, a straciliście cztery razy więcej. Wiadomo, że w czasie treningów mocno skupiacie się na wykończeniu akcji, ale na razie nie ma to przełożenia na spotkania o stawkę, gdy dochodzi presja i postawa przeciwnika. Czy coś jeszcze można zmienić, by się przełamać?
– Na treningach piłka wpada do bramki, a w meczach nie idzie... Musimy przetrwać ten moment i w końcu to „zaskoczy”. Los odda nam za cierpliwą pracę.
Trener jest rozliczany z wyników, a te są niezadowalające. Czy nadal wierzycie w ten projekt?
– Myślę, że wszyscy śledzący nasze mecze zauważają różnicę w porównaniu do początku sezonu. Jednak nawet po tych ośmiu meczach nie wszystko, co dobre, jest jeszcze widoczne. Nasza gra zmieniła się według pomysłu trenera. Staramy się to jak najlepiej realizować, coraz lepiej się rozumiemy na boisku. Jestem dobrej myśli i wiem, że w kolejnych meczach przyjdą bramki i punkty. Nikt z nas nie traci wiary, wręcz przeciwnie – każdy ciężko pracuje, bo chce grać. Wierzymy, że wyjdziemy z tego małego kryzysu.
Trudno na co dzień żyje się i trenuje z uczuciem bezsilności? Przeplatanie wygranych i remisów chyba przyjmuje się lepiej niż długie czekanie na zwycięstwo...
– Z drugiej strony ostatnie wyniki świadczą, że wiele nam nie brakuje, że granica jest cienka i za chwilę możemy seryjnie zdobywać punkty. Takie mamy nastawienie, nie poddajemy się.
Rozmawiał Michał Knura
CZY WIESZ, ŻE...
Zatrudnienie Artura Skowronka w Tychach nie przyniosło oczekiwanego tzw. efektu nowej miotły. Pod wodzą 42-letniego szkoleniowca „trójkolorowi” zdobywają średnio zaledwie 0,5 punktu na mecz (4 w 8). W tym samym okresie gorzej spisywały się tylko Kotwica Kołobrzeg (3 punkty) i Pogoń Siedlce (2). Tak słabego początku w nowym klubie Skowronek nie miał od sezonu 2017/18, kiedy prowadził Wigry Suwałki. Wówczas jego podopieczni zanotowali serię sześciu spotkań bez wygranej. W 2015 roku miał z kolei bardzo nieudaną przygodę z Olimpią Grudziądz. Podczas trwającej 2,5 miesiąca pracy drużyna zgromadziła zaledwie pięć punktów w 11 meczach (średnia 0,45).