Sport

Niesamowity Gruzin

Zwykle jest graczem trzeciego planu, ale w środowy wieczór Aleksandre Mamukelaszwili zadziwił wszystkich.

W Los Angeles Lakers łatwo rozbili grającą bez Nikoli Jokicia ekipę Denver Nuggets. Fot. PAP / EPA

NBA

Niespodzianka w San Antonio, gdzie Spurs pokonali wyżej notowanych New York Knicks. Do przerwy mieli aż 24 punkty przewagi, ale potem goście ruszyli do odrabiania strat. Pewnie by się udało, ale trafili na niesamowitą dyspozycję Aleksandre „Sandro” Mamukelaszwilego. Gruzin, który w lidze gra od trzech lat, a średnią miał dotychczas na poziomie pięciu punktów na mecz, w środę pokazał, że każdy choć raz może być Michaelem Jordanem. W czwartej kwarcie zdobył aż 21 punktów, a w całym meczu zgromadził 34 „oczka”. Rzucał jak natchniony – trafił 13 z 14 rzutów z gry, w tym 7 na 7 trójek! Wszystkiego dokonał w ledwie 19 minut. Niezmordowani statystycy obliczyli natychmiast, że Mamukelaszwili jest pierwszym graczem w historii NBA, który zdobył 34 punkty w mniej niż 20 minut! Dotychczas było tylko trzech koszykarzy, którzy zdobywali ponad 30 „oczek” w mniej niż 20 minut – Jaylen Brown (33), Kevin Love (32) i Kevin Durant (30). Środkowy z Gruzji znalazł się więc na czele tej listy! – Byłoby śmieszne, gdybym powiedział, że spodziewałem się takiego wyczynu – mówił po spotkaniu trener Spurs Mitch Johnson. – Ale w kilku meczach „Mamu” był naprawdę krok od rozegrania dużej gry. Przychodzi do pracy każdego dnia. Jest najbardziej konsekwentną i solidną osobą – chwalił swojego gracza Johnson.

Po kilku miesiącach do pierwszej piątki wrócił Jeremy Sochan. Reprezentant Polski przebywał na parkiecie aż 38 minut, najdłużej z całego zespołu! Zdobył 10 punktów, zaliczył 6 zbiórek, 3 asysty i przechwyt. Polak miał jednak fatalną skuteczność, trafił tylko 5 razy na 14 prób (0/3 za trzy).

Ciężki okres przeżywają Cleveland. Ten zespół przez kilka miesięcy był liderem ligi i wydawało się, że jedynkę przed play off spokojnie dowiezie do końca sezonu zasadniczego. Pojawił się jednak kryzys. Cavaliers pojechali do Sacramento i... przegrali trzeci mecz z rzędu. Spotkanie było zacięte, ale miejscowi w połowie czwartej kwarty zaliczyli serię 7:0, po której objęli prowadzenie (109:107). DeMar DeRozan zdobył 27 oczek, w tym dwa ważne kosze na samym finiszu, które zagwarantowały sensacyjny sukces. Gospodarze grali w mocno okrojonym składzie, bez kontuzjowanego Domantasa Sabonisa i Zacha LaVine'a (mecz opuścił z powodów osobistych).

Po tej porażce Cavs stracili pozycję liderów ligi na rzecz Oklahoma City, którzy łatwo poradzili sobie z Philadelphia 76ers. Thunder wygrali, choć nie zagrał lider zespołu i najlepszy strzelec ligi, Shai Gilgeous-Alexander, a w składzie zabrakło także trzech innych graczy pierwszej piątki! Pod nieobecność gwiazd błyszczał Jaylin Williams, który zaliczył swój punktowy rekord kariery (19 „oczek”). 22-letni skrzydłowy zanotował swoje drugie w karierze triple double (19 punktów, 17 zbiórek, 11 asyst).

Wyniki: Orlando - Houston 108:116, Indiana - Dallas 135:131, Miami - Detroit 113:116, San Antonio - New York 120:105, Oklahoma City - Philadelphia 133:100, Minnesota - New Orleans 115:119, Utah - Washington 128:112, Sacramento - Cleveland 123:119, Portland - Memphis 115:99, Phoenix - Chicago 127:121, LA Lakers - Denver 120:108.

(p)