Sport

Niemoc „Zwolaka”

Łukasz Zwoliński w meczach kontrolnych strzelał jak na zawołanie. Przyszła liga i marnuje sytuacje.

Napastnik Wisły nie trafił w oficjalnym meczu od 30 listopada. Fot. Marta Badowska/PressFocus

WISŁA KRAKÓW

Na listę strzelców Łukasz Zwoliński nie wpisał się w siedmiu kolejnych meczach o stawkę. Ostatni raz pokonał bramkarza, i to dwukrotnie, 30 listopada, kiedy Wisła przed swoimi kibicami pokonała 2:1 ŁKS Łódź. Potem zaczął się słabszy okres: dwa mecze z Polonią Warszawa w lidze i pucharze, a także o punkty z Miedzią Legnica, Zniczem Pruszków, Ruchem Chorzów, Arką Gdynia i Górnikiem Łęczna.

Przełamana turecka klątwa

32-latek problem z trafianiem do siatki miał także na początku sezonu. Wówczas grał jednak mniej, ponieważ nie był w dobrej formie po turbulencjach zdrowotnych w okresie przygotowawczym. Gdy fizycznie zaczął czuć się lepiej, przyszła też skuteczność. Później zachwycał w zimowych sparingach, strzelając siedem goli w sześciu meczach w Polsce i Turcji z przeciwnikami z różnych poziomów.

– Nie spodziewałem się, że zdobędę tyle bramek, bo w sparingach raczej nigdy nie byłem szczególnie skuteczny. Niedawno mówiłem chłopakom z drużyny, że przez trzy ostatnie lata w ogóle nie strzelałem goli w trakcie zimowych meczów towarzyskich w Turcji. W tym roku przełamałem turecką klątwę i zacząłem seryjnie zdobywać bramki – powiedział Łukasz Zwoliński w wywiadzie dla „Łączy nas piłka”. Dodał, że odkąd zaczął grać razem z Angelem Rodado, osiągają kosmiczne liczby i niejeden klub PKO BP Ekstraklasy chciałby mieć taki duet napastników. Jestem przekonany, że wiosną to potwierdzimy.

Grzech nieskuteczności

Hiszpan, król strzelców 1. ligi z 2024 roku i lider aktualnej klasyfikacji, okres przygotowawczy miał słabszy pod względem liczb. Wpływała na to sytuacja związana z oczekiwaniem na narodziny syna. Po wznowieniu rozgrywek strzelił cztery gole. Wszystkie na wyjazdach – otworzył wynik z Arką i dał popis przeciwko Ruchowi, kiedy skompletował hat trick. Zwoliński swojego dorobku nie poprawił od końca listopada.

W skrócie jego problem przedstawia się następująco: dochodzi do sytuacji, ale ich nie wykorzystuje. Z danych statystycznych serwisu „Sofascore” wynika, że jego współczynnik goli oczekiwanych jest wysoki. Ze Zniczem 1,52, z Ruchem 0,5, z Arką 1,09, a z Górnikiem 0,85. Dla Rodado współczynnik wynosił odpowiednio 0,18, 0,84, 0,37 i 0,9. Zwoliński jest piłkarzem mocno pracującym dla drużyny. Walczy z obrońcami, daje sygnał do pressingu, czasem cofa się do rozegrania. Wiele daje zespołowi, ale rozliczany jest z goli i w Wiśle liczą, że te w końcu przyjdą. 

Trudno wytrenować

U napastników często jest tak, że gdy wpadnie raz, to potem już strzelają regularnie. - Myślę, że drogą jest powtarzalność i łapanie pewności siebie też na treningu. Istotne jest pokazanie zawodnikowi, że jest w tych sytuacjach, że potrafi się odnaleźć, stworzyć sobie przestrzeń, żeby otrzymać piłkę. Czasami to są niuanse, detale, że piłka się odbije od słupka i wpadnie do bramki, albo nie. To są takie rzeczy, które trudno wytrenować. To jest też właśnie element piłkarskiego szczęścia. Natomiast ja wierzę, że „Zwolak" będzie zdobywał bramki, bo to jest chłopak, który mocno pracuje dla siebie, ale też dla zespołu. Wierzę, że to po prostu mu odda w którymś spotkaniu – powiedział przed meczem z Górnikiem trener Mariusz Jop.

Kolejna szansa na przełamanie w piątek w Legnicy.

Michał Knura

8 GOLI w 22 ligowych meczach strzelił dla Wisły Łukasz Zwoliński.