Niemal wszystko na sprzedaż
Bez pozyskania nowego sponsora „Duma Pomorza” może złagodzić kryzys finansowy tylko w jeden sposób – dokonując transferów piłkarzy.
Piłkarze „Dumy Pomorza” na urlopy udali się bezpośrednio po zakończeniu meczu z Koroną Kielce, który odbył się 9 grudnia. Do wspólnych treningów podopieczni trenera Roberta Kolendowicza powrócą dzisiaj, czyli 3 stycznia. Tego dnia „Portowców” czekają badania i testy. Od 4 do 6 stycznia Granatowo-bordowi będą pracować na własnych obiektach, a następnie udadzą się na 11-dniowe zgrupowanie do tureckiej miejscowości Belek.
Po powrocie z obozu, od 19 stycznia aż do meczu ligowego z Zagłębiem Lubin (1 lutego, godzina 20.15), piłkarze Pogoni ponownie będą przygotowywać się na obiektach przy ulicy Twardowskiego. W całym okresie przygotowawczym rozegrają cztery mecze sparingowe. 11 stycznia zmierzą się z serbską Crveną Zvezdą Belgrad, 14 stycznia z kazachskim Kajsarem Kyzyłordą, 17 stycznia z węgierskim FC Paksi, a ich ostatnim sparingpartnerem będzie pierwszoligowa Miedź Legnica, z którą zagrają 24 stycznia.
Bez doświadczonego stopera
Jeszcze w ubiegłym roku za porozumieniem stron odszedł z Pogoni środkowy obrońca Benedikt Zech. 34-letni Austriak spędził w Szczecinie – jak wyliczyli skrupulatni statystycy – dokładnie 2008 dni. Kontrakt z „Dumą Pomorza” podpisał latem 2019 roku. We wrześniu ubiegłego roku zagrał w koszulce Pogoni po raz 163., stając się tym samym obcokrajowcem z największą liczbą meczów dla klubu ze Szczecina w historii. Jego „licznik” zatrzymał się na 174. oficjalnych meczach. Złożyło się na to: 155 spotkań w PKO Bank Polski Ekstraklasie, 8 meczów w Lidze Konferencji Europy oraz 11 spotkań w Pucharze Polski (1 gol).
Z Pogonią Zech wywalczył dwa brązowe medale mistrzostw Polski, trzykrotnie występował z drużyną w Lidze Konferencji Europy. Z „Portowcami” w ubiegłym roku dotarł do finału Fortuna Pucharu Polski, w którym faworyzowani szczecinianie ulegli krakowskiej Wiśle. W kilku spotkaniach wyprowadzał drużynę „Portowców” z kapitańską opaską na ramieniu. Austriak swoją karierę będzie kontynuował w klubie, z którego przyszedł do Pogoni, czyli SC Rheindorf Altach.
Koulouris też odejdzie?
Nie jest żadną tajemnicą, że Legia Warszawa ma chrapkę na najlepszego snajpera „Dumy Pomorza”, Efthymisa Koulourisa. Jego transfer na Łazienkowską mógłby nieco poprawić sytuację finansową „Portowców”, bo jak przyznał prezes Pogoni Jarosław Mroczek, jej zobowiązania (czyli mówiąc prostym językiem – dług) wynoszą ponad 26 milionów złotych.
W tej sytuacji jedynym sensownym rozwiązaniem – przynajmniej w tej chwili – na pozyskanie niezbędnych środków finansowych jest sprzedaż kilku piłkarzy, nawet jeżeli miałoby się to stać kosztem obniżenia wartości sportowej drużyny z Pomorza Zachodniego. Najbardziej gorącym towarem jest właśnie bramkostrzelny, 28-letni Grek, który w rundzie jesiennej 12 razy wpisał się na listę zdobywców bramek – 11 goli strzelił w 17 potyczkach ligowych, jednego w meczu Pucharu Polski ze Stalą Rzeszów (3:0).
Ale nie tylko drużyna prowadzona przez trenera Goncalo Feio jest zainteresowana pozyskaniem Koulourisa. Sieci zarzucił na niego ponoć także Panathinaikos Ateny, ale na razie do Pogoni nie wpłynęła żadna oferta z greckiego giganta. Transfer rozważa Legia poszukująca „na gwałt” wzmocnień do linii ataku przed rundą wiosenną, w której ma zamiar walczyć o mistrzostwo Polski. W tej chwili w tabeli PKO BP Ekstraklasy jest czwarta i traci do lidera, Lecha Poznań, sześć punktów. Stołeczna drużyna wciąż ma szansę na zdobycie Pucharu Polski (26 lutego w ćwierćfinale zagra u siebie z Jagiellonią Białystok) i wciąż walczy w Lidze Konferencji Europy, w której awansowała do 1/8 finału.
Z nożem na gardle
Wydawało się, że fiaskiem zakończyły się rozmowy kanadyjskiego biznesmena pochodzenia irańskiego, Alexa Haditaghiego, w sprawie przejęcia pakietu kontrolnego akcji szczecińskiego klubu. Przeszkodą miało być między innymi zbyt duże zadłużenie „Dumy Pomorza”. Kanadyjczyk zabrał głos w tej sprawie w programie „Pogadajmy o piłce”. Nie złożył zdecydowanej deklaracji, ale potwierdził, że wciąż chciałby przejąć Pogoń. – Z mojej strony nadal jest zainteresowanie – zapewnił. – Zobaczymy, czy uda się to zrealizować, w każdym razie wciąż prowadzimy rozmowy. Są pewne przeszkody, nie mogę jednak zdradzić szczegółów, lecz mam nadzieję, że uda się je usunąć. Jesteśmy w punkcie dalszych negocjacji. Mamy nadzieję, że się uda. Szczecin to piękne miasto, Pogoń to świetny klub. Już osiągnęła bardzo wiele, chociaż niczego nie wygrała.
Kanadyjczyk potwierdził, że niemal wszystko zależy od tego, czy uda rozwiązać się kwestię zadłużenia szczecinian. Według biznesmena Pogoń ma 50 milionów złotych zobowiązań do spłaty w lipcu tego roku. Haditaghi takiej kwoty na pewno nie wyłoży na stół. A wtedy... „Duma Pomorza” będzie leżeć i kwiczeć?
Bogdan Nather