Sport

Niekończące się dyskusje...

W meczach GKS-u Tychy ze szwedzkimi zespołami sędziowie podejmowali kontrowersyjne decyzje - nie uznali dwóch goli gospodarzom, którzy czują się oszukani.

Valtteri Kakkonen precyzyjnym uderzeniem zdobył drugiego gola dla GKS-u. Fot. PAP/Jarek Praszkiewicz

CHAMPIONS HOCKEY LEAGUE

Kolejna konfrontacja GKS-u Tychy w Lidze Mistrzów znów przyniosła wiele kontrowersji i porażkę z mistrzem Szwecji, Luleå Hockey, zaledwie 2:3. Drugie spotkanie ze Skandynawami ponownie wywołało wiele dyskusji, bowiem sędziowie nie uznali gola gospodarzom na 2:2. Tak czy siak mistrzowie naszego kraju po czterech meczach nadal są bez punktu i stracili już szansę awansu do drugiej części rozgrywek.

Powrót „Jeziora”

Przed wyjazdem na pierwsze spotkanie do Salzburga nikt nie narzekał na zdrowie. Zdziwił nas więc brak Bartłomieja Jeziorskiego. Trenerzy byli więc zmuszeni nieco zmienić układ dwóch formacji. Absencja Jeziorskiego trwała trzy potyczki, a w akcji zobaczyliśmy go dopiero podczas sobotniego starcia.

- Na treningu dzień przed meczem w Salzburgu miałem problemy z pachwiną, dlaego sztab medyczny uznał, że nie można ryzykować, gdyż sezon dopiero się zaczyna - wyjaśnił „Jezior”. - I tak oto „uciekły” mi trzy mecze. Cieszę się, że mogłem zagrać przeciwko mistrzowi Szwecji. Rozegraliśmy niezły mecz, szkoda tylko, że nie uznano nam gola. Moja absencja nie była długa, ale - co zrozumiałe - zostałem ustawiony w czwartej formacji. Nie przebywałem zbyt dużo czasu na lodzie, więc jakoś sobie poradziłem. Teraz mamy kilka dni przerwy i zaczynamy przygotowywać się do niedzielnej inauguracji ligowej z GKS-em Katowice.

Z kolei w potyczce z Frölunda Goeteborg zabrakło Mateusza Gościńskiego. Na kilka godzin przed meczem hokeista musiał towarzyszyć żonie podczas wizyty w szpitalu, bowiem podczas prac w kuchni rozcięła rękę. Niezbędna była interwencja lekarza i napastnik zamiast na lodzie wylądował przed telewizorem.

- Okropnie się czuła, ale na szczęście ręka nie wymagała operacji – mówił „Gościu”. - Fajnie znów było wspierać kolegów i tylko szkoda tej porażki. Oglądaliśmy kontrowersyjną sytuację; nie potrafię powiedzieć, dlaczego sędziowie nie uznali nam gola.

Długa debata

Spotkanie z Luleå rozpoczęło się zgodnie ze scenariuszem. Goście mieli inicjatywę, zaś gospodarze próbowali neutralizować ich ataki. Jednak Eetu Koivistoinen wykorzystał błąd w ustawieniu tyszan i posłał krążek niemal do pustej bramki. Nie pierwszy raz tyski zespół stracił gola na początku meczu. Jednak riposta była niemal natychmiastowa, bo po 78 sek. Hannu Kuru po błyskawicznym podaniu Marka Viitanena nie dał żadnych szans Isakowi Sörqvistowi.

W 13 min za zagranie wysokim kijem w boksie kar znalazł się Matias Lehtonen i po 43 sek. Pontus Andreasson po raz drugi wyprowadził swój zespół na prowadzenie.

W 15:39 min powstał tumult pod bramką szwedzkiego zespołu. Dominik Paś wepchnął krążek do bramki i chwilę później został powalony na lód przez Isaka Hedqvista. Z pomocą koledze pospieszył Filip Komorski za co otrzymał karę mniejszą, zaś Szwed przebywał na ławie kar przez 4 min. Sędziowie mieli wątpliwości, czy gol był zdobyty prawidłowo i w efekcie przed magnetowidem debatowali ponad 4 minuty! W końcu stwierdzili, że napastnik GKS-u przeszkadzał golkiperowi i nie uznali gola.

- To była zwykła podbramkowa sytuacja, jakich wiele podczas meczów – twierdził po meczu Paś. - W moim przekonaniu krążek minął linię bramkową nim doszło do rzekomego przeszkadzania bramkarzowi. Oglądaliśmy tę sytuacje wiele razy i nie rozumiem, dlaczego nie uznano bramki. Pokazaliśmy się z dobrej strony, walczyliśmy do końca. Trochę nam zabrakło szczęścia, bo przecież mieliśmy w kolejnych odsłonach okazje. W mojej opinii z meczu na mecz gramy coraz lepiej i tylko efektu punktowego nie ma.

Przy golu Valtteriego Kakkonena na 2:3 już nie było żadnych wątpliwości, mieliśmy więc nadzieję, że w 3. tercji gospodarze pokuszą się o bramkę. Nic z tego. 

Bolesne trafienie

W tej edycji LM tyszanie tracą wiele goli na początku tercji i na dodatek w pierwszej zmianie na lodzie. W starciu z Luleå było identycznie. Szybką wymianę krążka między Filipem Erikssonem i Isakiem Hedqvistem zakończył Amerykanin Brian O'Neill, posyłając krążek obok Tomaša Fučika. Było już 1:3...

- Tracimy gole tak szybko, bo nie robimy tego, co do nas należy – mówił Mateusz Bryk. - Trzeba prostymi środkami zatrzymać rywala, a my tymczasem pozwalamy mu przebywać tuż przed naszym bramkarzem. A przecież jednym podaniem możemy oddalić zagrożenie od naszej bramki. To wszystko siedzi w głowach. Z kolei pod bramką rywali brakuje nam wiary, że po uderzeniu krążek wpadnie do siatki. Zebraliśmy kolejne doświadczenie i ma nadzieję, że zaprocentuje to w rozgrywkach ligowych. Pewnie będziemy odczuwali zmęczenie. Oby rozłożyło się w czasie i nie trafiło na zespół, lecz poszczególnych zawodników. Jeżeli tak będzie, to o rywalizację ligową jestem raczej spokojny.

Ostatnia odsłona była bezbramkowa. W 54 min Bartłomiej Pociecha silnie uderzył spod niebieskiej linii i krążek trafił w słupek.

Teraz w rozgrywkach LM nastąpi przerwa. Następnie październiku tyszan czaka najpierw wyjazd do Klagenfurtu (8.10.) oraz mecz na własnym lodzie z Lukko Raumą (15.10.).

Włodzimierz Sowiński

◼ GKS Tychy - Luleå Hockey 2:3 (1:2, 1:1, 0:0)

0:1 – Koivistoinen – Allard – Brome (3:51), 1:1 – Kuru – Bryk – Viitanen (5:19), 1:2 – Andreasson – Allard - Levtchi 13:06, w przewadze), 1:3 – O'Neill - Hedqvist - Eriksson (20:24), 2:3 – Kakkonen - Heljanko (39:30).

Sędziowali: Michała Baca i Paweł Kosidło – Piotr Kot i Michał Gerne. Widzów 2217.

GKS: Fučik; Kaskinen – Bryk, – Viinikainen Pociecha – Walli, Bizacki; Viitanen – Monto – Lehtonen (2), Heljanko – Kuru – Knuutinen, Paś (2) – Komorski (2) – Łyszczarczyk, Jeziorski – Ubowski – Gościński. Trener Pekka TIRKKONEN.

LULEÅ: Sörqvist; Allard – Sekkgren, Håkansson – Gustafsson, Hammarlund – Engsund, Emauelsson – Hirsch; Eriksson – O'Neill – Hedqvist (4), Liedes – Andreasson – Levtchi (2), Nurmi – Koivistoinen – Brome (2), Ihs-Wozniak – Granberg – Juustovaara. Trener Tomas BERGLUND.

Kary: GKS – 6 min, Luleå – 8 min.


20 CELNYCH strzałów oddali hokeiści GKS-u, a rywale 24. W sumie goście strzelali 66 razy, zaś gospodarze 44.

121 UDANYCH interwencji zaliczył Tomaš Fučik w czterech meczach LM, przepuszczając 12 goli.