Niegościnni Mikołaje!
Jak zwykle niezawodny Bartosz Fraszko zdobył zwycięskiego gola w dodatkowym czasie.
Jastrzębianie wygrali trzy z ostatnich pięciu spotkań w „Satelicie” i nie ukrywali, że chcieliby powtórzyć korzystny wynik (3:1) z ostatniej wizyty. Obaj trenerzy, w porównaniu z poprzednim meczem, zdecydowali się na zmianę bramkarzy. Między słupkami bramki gospodarzy stanął Michał Kieler, zaś vis-a-vis Maciej Miarka. Nieco więcej pracy w 1. tercji miał ten pierwszy, ale pokazał się z niezłej strony. Tylko raz dał się zaskoczyć podczas gry w przewadze. Obie drużyny jeszcze się nie rozgrzały, a Pontus Englund w dość przypadkowych okolicznościach sfaulował i powędrował na ławkę kar. Goście natychmiast ruszyli do ataku. Emil Bagin, niezwykle skuteczny obrońca, odważnie wjechał do tercji, uderzył w stronę bramki, a krążek dotarł do Macieja Urbanowicza i po jego precyzyjnym uderzeniu wpadł do siatki. Potem jeszcze Roman Rac (11 min) nie wykorzystał sam na sam, przenosząc krążek nad bramką. Natomiast Teemu Pulkkinen (18) z bliskiej odległości uderzył, ale Kieler popisał się świetnym refleksem. Nieco wcześniej Patryk Wronka doprowadził do wyrównania po precyzyjnym uderzeniu, gdy Miarka nie miał wiele do powiedzenia. Potem jeszcze Christian Mroczkowski (18) znalazł się w niezłej sytuacji, ale ją zmarnował.
Druga odsłona zaczęła się od mocnego uderzenia. Na początku 22 min Englund zdołał pokonać Miarkę, zaś pod koniec tej samej minuty ponownie był remis. Tym razem umiejętnościami snajperskimi popisał się jeden z liderów JKH, Pulkkinen. A potem rozpoczęła się niezwykle twarda gra na całej szerokości i długości. Jedni i drudzy wychodzili ze skóry, by zmienić wynik. Jednak ich starania spełzły na niczym.
W ostatniej tercji scenariusz się nie zmienił i zawodnicy dokładali wszelkich starań, by pokonać bramkarzy, jednak ci spisywali się bez zastrzeżeń. Miarka po raz wtóry udowodnił, że warto w niego inwestować, bo w efektownym stylu obronił uderzenia Jeana Dupuya (47), Albina Runessona (55) oraz sytuację sam na sam z Grzegorzem Pasiutem. O wszystkim zadecydowała dogrywka. W 63 min niezawodny Fraszko zdecydował się na strzał z lewej strony z wysokości bulika i w końcu krążek wpadł do siatki.
To było dobre spotkanie, trzymające do końca w napięciu. Oba zespoły po raz kolejny udowodniły, że forma zwyżkuje i pewnie jej szczyt będzie podczas turnieju finałowego Pucharu Polski w Krynicy-Zdroju.
Włodzimierz Sowiński
◾ GKS Katowice – JKH GKS Jastrzębie 3:2 (1:1, 1:1, 0:0, 1:0)0:1 – Urbanowicz – Bagin (0:59, w przewadze), 1:1 – Wronka – Fraszko - Runesson (9:39), 2:1 – Englund – Pasiut (21:04), 2:2 – Pulkkinen – Kiełbicki (21:44), 3:2 – Fraszko – Varttinen (62:32).
Sędziowali: Paweł Kosidło i Uldis Buss – Dariusz Pobożniak i Renars Dawidonis. Widzów 1435.
GKS: Kieler; Runesson – Englund (6), Verveda – Norberg, Koponen – Varttinen, Maciaś; Wronka – Pasiut – Fraszko, Mroczkowski – Sokay – Dupuy, Kallionkieli – Anderson – Salituro (2), Michalski – Smal – Jonasz Hofman. Trener Jacek PŁACHTA.
JKH: Miarka; Makela (2) – Ronkainen, Bagin – Żurek, Hanzel – Kunst, Gorny – Blomberg; Pulkkinen – Kuru (2) - Ślusarczyk, Petras – Rac – Zając, R. Nalewajka – Kiełbicki – Urbanowicz, Szczerba, Ł. Nalewajka (4). Trener Robert KALABER.
Kary: Katowice – 8 min, JKH – 8 min
39 SEKUND upłynęło kary Englunda, gdy Urbanowicz zdobył pierwszego gola.
30 STRZAŁÓW obronił Miarka, który mocno wspierał swoją drużynę; Kieler zaliczył 18 skutecznych interwencji.
40 SEKUND gospodarze cieszyli się kiedy Pulkkinen doprowadził do wyrównania