Sport

Niechlubny serial

10 ligowych spotkań bez zwycięstwa, wszystkie pod wodzą Artura Skowronka, 11 potyczek na swoim boisku bez 3 punktów!

Starcie rezerwowych: Wiktor Niewiarowski (z lewej) kontra Joao Oliveira. Fot. Łukasz Sobala / PressFocus

Tyscy kibice, którzy czekali na pierwsze w tym sezonie zwycięstwo swojej na drużyny na Stadionie Miejskim, znowu opuszczali trybuny z niedosytem. Ich apetyty rozbudził Jakub Budnicki, którego strzał z 17 metra z dużym udziałem rykoszetu w 19 minucie zaskoczył Damiana Węglarza, ale radość piłkarzy GKS-u trwała tylko 9 minut. Tyle potrzebowali bowiem piłkarze Arki na doprowadzenie do remisu. Marc Navarro dośrodkował z rzutu rożnego i Karol Czubak główkując z 7 metra oddał strzał, a stojący przed bramką Marco Dijakovic był ostatnim piłkarzem, którego dotknęła piłka zanim ta wpadła do siatki obok zaskoczonego Marcela Łubika. W pozostałych akcjach bramkarz tyszan popisywał się udanymi interwencjami, ale trzeba też dodać, że sporo pracy miał jego vis a vis. Remis można więc uznać za wynik sprawiedliwy, ale to gospodarze mieli „piłkę meczową”. Jednak w 80 minucie po uderzeniu Wiktora Niewiarowskiego Rafał Makowski spudłował wykonując dobitkę z 3 metra!

W ten sposób trójkolorowi przedłużyli swoje niechlubne serie do: 10 ligowych spotkań bez zwycięstwa, 10 gier pod wodzą Artura Skowronka bez wygranej, a na swoim boisku, na którym ostatni raz pokonali rywali 27 kwietnia z 3 punktów nie mogli się już cieszyć w 11 spotkaniu z rzędu!

- Uważam, że to było bardzo otwarte spotkanie z jednej i drugiej strony - stwierdził Tomasz Grzegorczyk, trener Arki. – Z wieloma szansami do zdobycia bramki, z dużą intensywnością z jednej i drugiej strony. Cieszy na pewno fakt, że dosyć szybko odpowiedzieliśmy na straconą bramkę i pomogło nam to wrócić do meczu. Zmuszony byłem trochę przemeblować skład ze względu na brak Filipa Kocaby i zdecydowałem się na taką strukturę, która gwarantowała moim zdaniem utrzymanie przez nas piłki i budowanie akcji. W pierwszej połowie to Tychy były bardziej stroną dominującą i to nie jest przypadek, a raczej potwierdzenie ostatnio prezentowanej formy przez zespół GKS-u. Nie był to łatwy mecz. Przyjechaliśmy jednak wygrać i to był nasz nadrzędny cel, ale nie udało się go zrealizować, aczkolwiek biorąc pod uwagę otwartość - jak wcześniej powiedziałem - ten punkt trzeba szanować.

- Potrzebujemy bardzo zwycięstw - kolejny raz zakomunikował Artur Skowronek. - Uważam, że drużyna zrobiła sporo na boisku, żeby wreszcie dopisać pełną pulę. Jest jednak inaczej. Uważam, że Arka miała sporo problemów w tym meczu z naszą presją. Uważam, że moja drużyna jest coraz bardziej intensywna i między innymi w taki sposób potrafi też kreować bardzo dobre sytuacje. W kolejnym meczu mamy sytuacje stuprocentowe, których niestety nie zamieniamy na gole. Mamy oczywiście cały czas rezerwy i chociażby stałe fragmenty gry są naszą bolączką, w ataku i w obronie. Oczywiście, mogliśmy się lepiej zachować, żeby nie dopuścić do tej sytuacji, w której Arka wyrównała. Myślę, że to, że nie wygrywamy nie zachwieje tą drużyną tylko jeszcze bardziej będzie ją pobudzało do tego by być konsekwentnym, powtarzalnym i jeszcze bardziej zdeterminowanym w kolejnych mikrocyklach, żeby wreszcie się przełamać i sięgnąć po to czego bardzo potrzebujemy wszyscy: kibice, szatnia, cała społeczność klubu - czyli zwycięstwa. Jestem głęboko przekonany, że taka konsekwencja, którą widzę u piłkarzy i w sztabie szkoleniowym wreszcie da nam nagrodę w postaci serii wygranych.

Jerzy Dusik