Niebieski finisz
Do 87 minuty Ruch przegrywał 0:2 i… zremisował!
Gol Marko Kolara (z piłką) dał sygnał chorzowianom do frontalnego ataku. Fot. Marta Badowska/PressFocus
Statystycy wyliczyli, że niedzielne spotkanie Stali z Ruchem było czwartym meczem, w którym rywalizowali trenerzy Ivan Djurdjević z Waldemarem Fornalikiem. W poprzednich trzech starciach dwukrotnie 3 punkty zapisywał szkoleniowiec Niebieskich, a raz był remis. Nic więc dziwnego, że opiekun mielczan bardzo chciał dokonać przełomu i trzeba przyznać, że był bardzo blisko!
W 87 min gospodarze prowadzili bowiem 2:0, ale trenerski nos szkoleniowca chorzowian – nie bez powodu nazywanego „Kingiem” – pozwolił gościom wrócić do Chorzowa z punktem.
Niedokończona egzekucja
Ale po kolei… Po dobrym wejściu chorzowian w mecz i kilku niesfinalizowanych akcjach – w tym strzale Tomasza Bały w 21 min „nożycami” w poprzeczkę – mielczanie oddali jeden, jedyny celny strzał i to wystarczyło, żeby schodzili na przerwę prowadząc. Trzeba jednak dodać, że uderzenie Joszty Piszka - huknął z 25 metrów jak z armaty – było przedniej marki. Jakub Bielecki nie zdołał sięgnąć piłki zmierzającej w dolny róg bramki.
Po zmianie stron mielczanie nie dość, że skutecznie bronili prowadzenia, to jeszcze w końcówce wyprowadzili znakomitą kontrę. Wprowadzony kilkadziesiąt sekund wcześniej Kamil Odolak, po zagraniu innego zmiennika Kacpra Sadłochy, ruszył odważnie w pole karne rywali. Tam ograł Szymona Karasińskiego i będąc w narożniku pola bramkowego wykonał „egzekucję”. Tak się wydawało 4 tys. kibiców na trybunach mieleckiego stadionu.
Wiele drużyn po takim ciosie pewnie już by się nie podniosło, ale Ruch – wspierany przez liczną grupę fanów – nie miał zamiaru się poddawać! W dodatku miał w swoich szeregach piłkarzy ze świeżymi siłami i to oni okazali się bohaterami końcówki spotkania.
Trafił w okienko
Najpierw bowiem – 234 sekundy po stracie drugiego gola – dalekie zagranie Bieleckiego z połowy boiska w pole karne mielczan i zgranie piłki głową przez Nikodema Leśniaka-Paducha w pole bramkowe, otworzyły drogę do kontaktowej bramki. Marko Kolar, który 22 sierpnia został zawodnikiem Ruchu, po kwadransie gry w nowym zespole strzałem z najbliższej odległości pokonał Michała Matysa.
Po takim sygnale Niebiescy poszli za ciosem. 267 sekund później, czyli w 73 sekundzie doliczonego czasu, na strzał z dystansu zdecydował się Karasiński. Piłka uderzona z 20 metrów trafiła w okolice okienka i wypożyczony z Zagłębia Lubin 21-letni lewy obrońca swoim pierwszym golem dla Ruchu zapewnił drużynie cenny punkt.
- Myślę, że drugą bramkę straconą przez nas można troszeczkę przypisać na moje konto – powiedział Szymon Karasiński. – Tym bardziej cieszy mnie to, co się stało później. Udało mi się zdobyć przepiękną bramkę i odkupiłem swoją winę. Cieszę się z tego i dziękuję trenerowi, że dał mi szansę i odpłaciłem się za zaufanie. Cieszy też to, że cały czas zdobywamy punkty. Walczymy za każdym razem o zwycięstwo, ale nawet gdy zdobywamy jeden, to też trzeba go szanować, ale wydaje mi się, że z meczu na mecz idziemy do góry.
Jerzy Dusik
OCENA MECZU ⭐ ⭐ ⭐
◼ Stal Mielec – Ruch Chorzów 2:2 (1:0)
1:0 – Piszek, 39 min, 2:0 – Odolak, 83 min, 2:1 – Kolar, 87 min, 2:2 – Karasiński, 90+2 min
STAL: Matys – Wlazło, Puerto (81. Kwiatkowski), Senger – Gerbowski, Piszek, Sommerfeld, Diez – Domański (81. Niedźwiedź), Losada (72. Odolak), Kruszelnicki (65. Sadłocha). Trener Ivan DJURDJEVIĆ.
RUCH: Bielecki – Konczkowski, Leśniak-Paduch, Komor, Preisler (83. Karasiński) – Szwedzik (76. Sobeczko), Szymański, Szwoch (46. Ventura), Nagamatsu (76. Żurawski), Ceglarz – Bała (61. Kolar). Trener Waldemar FORNALIK.
Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów 4014. Żółte kartki: Losada, Gerbowski, Niedźwiedź.
