Nie zepsuli wieczoru
W drugiej połowie meczu z Ruchem trener Wojciech Łobodziński obwiał się o wynik.
Iwo Kaczmarski (z lewej) już w 4 minucie otworzył wynik meczu z Ruchem. Fot. Ernest Kołodziej/miedzlegnica.eu
Dzięki wygranej w Chorzowie z Ruchem drużyna znad Kaczawy utrzymała 4. miejsce w tabeli Betclic 1. Ligi, ale konkurenci nie śpią i depczą jej po piętach. Polonia Warszawa traci do „Zielono-niebiesko-czerwonych” tylko „oczko”, natomiast Wisła Kraków dwa. Arka Gdynia i Bruk-Bet Termalica Nieciecza wydają się poza zasięgiem „Miedzianki”, dlatego podopieczni trenera Wojciecha Łobodzińskiego muszą oswoić się z myślą o barażach. Do zakończenia rywalizacji pozostało już tylko 7 kolejek, więc finisz na zapleczu ekstraklasy zapowiada się pasjonująco.
Prawie perfekcyjna połowa
Trener Miedzi był zadowolony z występu swojej drużyny na Stadionie Śląskim, chociaż... - Widząc drugą połowę, zastanawiałem się, jak można zepsuć sobie tak udany wieczór? - dzielił się swoimi wrażeniami niespełna 43-letni szkoleniowiec. - Na szczęście tego nie zrobiliśmy i nie roztrwoniliśmy skromnej zaliczki. Pierwsza połowa była moim zdaniem w 90 procentach udana dla nas pod każdym względem, zarówno taktycznym, jak i motorycznym, praktycznie perfekcyjna. Powinniśmy zamknąć ten mecz już do przerwy, a wynik powinien oscylować w granicach 4:1, a nawet 5:1 dla nas. To byłby wykładnik naszej dobrej gry, przewagi. Niestety, bramka stracona do przerwy podała tlen gospodarzom, a w drugiej połowie daliśmy się im sprowokować, bo nie mieli już nic do stracenia. A wiadomo, że Ruch ma jakościowych piłkarzy, więc zaczęliśmy tylko i wyłącznie przeszkadzać. Z tego powodu z naszego punktu widzenia ten mecz stał się nerwowy. Nie chciałbym, abyśmy w przyszłości tak grali, chcę, byśmy grali tak, jak w pierwszej połowie. Mimo wszystkich moich zastrzeżeń uważam, że byliśmy lepszym zespołem i zasłużenie wygraliśmy.
Odkupione winy
W poprzedniej kolejce 21-letni pomocnik Iwo Kaczmarski pośrednio przyczynił się do porażki z Górnikiem Łęczna (0:2), „łapiąc” czerwoną kartkę w 46 minucie spotkania. Grający w dziesiątkę jego koledzy stracili drugą bramkę w 88 minucie (Przemysław Banaszak) i było po sprawie. Piłkarz odkupił swoje winy w Chorzowie strzelając gola już w 4 minucie. To jego 4. trafienie w bieżących rozgrywkach, poprzednie zdobywał w meczach ze Stalą Stalowa Wola (4:2, dwa gole) i Wartą Poznań (4:1). - Pierwsza połowa na pewno była pod naszą kontrolą, ale fundamentalne są 3 punkty - powiedział zadowolony wychowanek Korony Kielce. - Dzięki tej wygranej odbiliśmy się od serii przegranych. W drugiej połowie spuściliśmy z tonu, lecz nie mam pojęcia, dlaczego tak się stało. Na pewno niepotrzebnie oddaliśmy Ruchowi inicjatywę, owszem, staraliśmy się z kontry stworzyć jakieś sytuacje, ale do końca nam to nie wychodziło. Ważne jednak, że jest komplet punktów. W niedzielę zagramy w Kołobrzegu z Kotwicą i zdobędziemy kolejne trzy punkty. Innej opcji nie biorę pod uwagę.
Miejsce bez znaczenia
Jak już wspomniał Kaczmarski, w niedzielę (19.00) na drodze „Miedzianki” stanie beniaminek z Kołobrzegu. Faworytem są oczywiście legniczanie, którzy w gościach radzą sobie równie dobrze jak na własnym boisku. Do tej pory Miedź na wyjeździe wygrała 7 meczów, poza tym trzy zremisowała i trzykrotnie schodziła z boiska pokonana, bilans bramkowy 19:12. Na „własnych śmieciach” również odniosła 7 zwycięstw, trzy razy zremisowała i poniosła cztery porażki, bramki 29:20.
Bogdan Nather