Sport

Nie ma pomysłu

KOMENTARZ „SPORTU” - Michał Zichlarz

Litwini to nacja, która w piłce niewiele znaczy. Pokazuje to choćby ranking FIFA, gdzie znajdują się na odległym 144. miejscu. Na naszym kontynencie tylko sześć reprezentacji jest od nich gorszych, Andora, Malta, z którą zagramy w poniedziałek, Mołdawia, Liechtenstein, Gibraltar oraz San Marino. Jesienią naszą sąsiad i rywal w eliminacjach mistrzostw świata przegrał wszystkie sześć meczów w Dywizji C Ligi Narodów z Rumunią, Kosowem i Cyprem, fakt - pięć z nich różnicą jednego gola, ale porażka to porażka.

W tej sytuacji, podchodząc do konfrontacji z takim przeciwnikiem, jeszcze na swoim stadionie przy wypełnionych trybunach, można oczekiwać konkretów, zdobycia bramki i spokojnego kontrolowania tego, co dzieje się na murawie. A jak było w piątek wieczorem? Widzieliśmy, pierwsza połowa wyglądała tak, jakby spotkały się dwa równorzędne zespoły. Jeden może i miał przewagę, ale nic z tego nie wynikało. My w zespole mamy zawodników z Premier Laegue, Barcelony czy innych czołowych zespołów w Europie, a z drugiej strony jest rezerwowy gracz Radomiaka (Golubickas) czy zamykającego 1. ligę Pogoni Siedlce (Milasius). Chwała zresztą rywalowi, chwała trenerowi Edgarasowi Jankuaskasowi, że daje szansę pokazania się takim zawodnikom. Przynajmniej nasza liga na PGE Narodowym była w jakiś sposób reprezentowana…

Przed tą konfrontacją ostrzegał pracujący wcześniej z sukcesami w Żalgirisie Wilno Marek Zub, obecnie trener Stali Rzeszów i przekonaliśmy się, jak było trudno. Udało się wygrać, ale co będzie, jak przyjdzie zagrać z ciut lepszym przeciwnikiem? Są obawy, bo kadra Michała Probierza jak grała słabo, tak dalej prezentuje się mizernie. W piątek wieczorem to Litwini zasłużyli na aplauz, nasi owszem za wygraną też, ale co do tego jak to w naszej kadrze funkcjonuje, to nie ma co mówić. Brakuje pomysłu, powtarzalności. Mecze są przepychane, jak z Litwą. To nie jest to, czego oczekuje prawie 60 tysięcy kibiców na wypełnionym stadionie czy miliony przed telewizorami. Wygrajmy teraz z Maltą i zastanówmy się, co dalej.