Sport

Nie będziesz piłkarzem, tylko szermierzem

Rozmowa z Marcinem Żemaitisem, byłym piłkarzem i prezesem Piasta Gliwice

Egon Franke (w środku) - florecista Piasta Gliwice, wielka legenda polskiego sportu, mistrz olimpijski i mistrz świata. Fot. Album „80 lat na olimpijskim szlaku”, Warszawa 1968

Jaki był pana pierwszy kontakt z Piastem?

- W piłkę zaczynałem grać na ulicy Toszeckiej, jako trampkarz w MKS-ie Gliwice. Gdy skończyłem treningi u trenera Stobrawy, to na Okrzei, na bocznym boisku, trenował nas Jerzy Klejnot. Był sparing dla trampkarzy, zagrałem i kazali mi przyjść na trening Piasta. Miałem wtedy z kilkanaście lat, to była połowa lat 60. 

Jakim w tym czasie klubem był Piast?

- To był klub wielosekcyjny. Po Legii to był drugi klub pod tym względem, bo działało w nim aż 16 sekcji! Byli mistrzowie Polski w tenisie, doskonałe rezultaty odnosił w lekkoatletyce, w szermierce... W 1964 roku doszło do fuzji, czyli połączenia GKS-u Gliwice, Piasta i Metalu Gliwice. Dobrze, uważam, zrobiono, choć wielu było przeciwnych. Piast to klub utworzony przez kresowiaków.

Mówi pan o wielosekcyjności. Nie można nie wspomnieć o takich wybitnych postaciach w sekcji szermierki, jak znakomity trener,  profesor Zbigniew Czajkowski, albo złoty medalista olimpijski we florecie z igrzysk w Tokio w 1964 roku Egon Franke.  Warto wspomnieć o innych medalistach MŚ, ME i igrzysk, choćby o szabliście Jacku Bierkowskim czy szpadzistach - Adamie Wierciochu i Wenezuelczyku Rubenie Limardo.

- Jeśli chodzi o mojego przyjaciela, nieżyjącego już niestety Egona Franke, przesympatycznego, skromnego, znakomitego człowieka, który całe życie podkreślał, że był zawodnikiem Piasta Gliwice, to przytoczę ciekawą historię. Nie wiem, czy pan wie, ale... zaczynał od piłki! Kochał grać w futbol. Szermierkę zaczął uprawiać jego starszy brat i to on zaciągnął go na trening, a jak tam zobaczył go Antoni Franz, który stworzył w Gliwicach szermierczą sekcję, powiedział do Egona: „O nie, ty nie będziesz piłkarzem, tylko szermierzem!”. I tak zaczęła się jego niesamowita historia. Zresztą jego żona, Ela Cymerman też świetnie walczyła na planszach. Ostatnio w Warszawie spotkała się z moją żoną i córką.

Barwy Piasta niebiesko-czerwone nawiązują do Pogoni Lwów?

- Tego nie potwierdzę, natomiast mogę powtórzyć co mówił mi „Lolo” Nowak, były piłkarz Piasta, a mówił mi też o tym Ewald Dera. Kiedy Piast powstał po wojnie w 1945 roku, a przychodził do klubu jakiś Ślązak, to musiał przynieść pismo, że umie mówić o polsku. A jak nie radził sobie za dobrze, to mu szkolenia robili. Na początku było tam paru Ślązaków, ale po polsku nie mówili za dobrze. To było coś takiego jak w „Pulonii” Bytom, gdzie też wielu było przesiedleńców ze Wschodu, ze Lwowa, z tamtych terenów.

Piast to nie tylko Egon Franke.

- Piłkarze Józef Gałeczka, Jerzy Musiałek, Andrzej Buncol, Józek Kopicera, Marian Wasilewski. Do diabła! To wszystko ludzie którzy zaczynali u nas, w Piaście!       

Przez lata był pan piłkarzem, rozegrał pan ponad 300 meczów na zapleczu ekstraklasy, grał pan w dwóch finałach Pucharu Polski - w 1978 roku i pięć lat później. Potem w połowie lat 90. odbudowywał pan Piasta, będąc jego prezesem. Kiedy było najgorzej?

- Usiedliśmy bodajże w 1995 roku z innymi byłymi piłkarzami, ludźmi związanymi z Piastem i stwierdziliśmy, że to co dyrektor klubu Franciszek Skiba robi z naszym klubem, należy przerwać, bo zostały już tylko szczątki. No i na zebraniu podjęto odpowiednie decyzje, a historia zatoczyła koło.

O co chodzi?

- Piast założony został na spotkaniu w lokalu o nazwie „Perełka”, to był czerwiec 1945. Tam odbyło się pierwsze założycielskie zebranie, a my przejęliśmy klub na walnym zebraniu Piasta, w 1995 roku, też w klubie „Perełka”! Pan Skiba, były komendant milicji w Gliwicach nie spodziewał się, razem ze swoją prawą reką Witalisem Nowickim, że ktoś im zabierze klocki. Na szczęście tak się stało.

Piastowi nie ciąży, że zawsze pozostaje w cieniu sąsiadów: Ruchu, Górnika, GieKSy?

- Powiedziałbym więcej - w tamtych dziwnych latach, kiedy sam jeszcze grałem, a potem byłem działaczem - to niepisaną zasadą było to, żeby nie było czwartego. Wiadome było to, kim opiekowało się górnictwo i hutnictwo. My zawsze byliśmy z boku. Gdyby nie zmiany ustrojowe, to dalej telepalibyśmy się w II czy III lidze.

XXI wiek przyniósł zmiany i był to czas Piasta w świecie futbolu. Mistrzostwo Polski w 2019, do tego wicemistrzostwo, brązowy medal, gra w europejskich pucharach! Inni mogą pozazdrościć!

- Najpierw były wszystkie awanse, a przypomnę, że zaczynaliśmy od B-klasy. Były pomysły, żeby zacząć wyżej, robiąc fuzje. Nie poszliśmy tą drogą. Finalnie zdobyliśmy mistrzostwo i trzeba powiedzieć, że ludzie, którzy w tym czasie zarządzali klubem, nie wykorzystali szansy i nie spieniężyli sukcesu Piasta. Trzeba było to inaczej zrobić... Zaczęły się gierki, wojenki i wyglądamy teraz, jak wyglądamy. 

Rozmawiał Michał Zichlarz     

Ta drużyna Piasta w 1983 zagrała w finale Pucharu Polski z Lechią Gdańsk. Fot. piast.gliwice.pl/archiwum Marcina Żemaitisa

Marcin Żemaitis. Fot. Jarosław Galusek