Sport

Nie będą drugą GieKSą

W Wiśle mają świadomość, że mecz w Niecieczy był ich ostatnią szansą na pokrzyżowanie planów Bruk-Bet Termalice.

Kacper Duda miał dwie asysty w trzech ostatnich meczach. Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus

WISŁA KRAKÓW

Jedna seria Białej Gwiazdy się skończyła – krakowianie nie wygrali szósty raz z rzędu. Inna wciąż trwa – od miesiąca są niepokonani. Muszą się pogodzić, że bezpośredni awans uciekł im na dobre, choć szanse na przeskoczenie „Słoni” nie byłyby duże nawet przy piątkowej wygranej. Dwa stracone w Niecieczy punkty sprawią jednak, że muszą także pilnować miejsce w czołowej szóstce.

Mogło być ciekawiej 

Wisła miała szansę zostać GKS-em Katowice z zeszłego sezonu. Drużyna Rafała Góraka na cztery kolejki przed końcem sezonu zasadniczego traciła do drugiego miejsca osiem punktów. Gdyby podopieczni Mariusza Jopa wygrali w piątek w Niecieczy, mieliby sześć „oczek” mniej. Łatwiej się goni, niż ucieka, tym bardziej na ostatniej prostej. – Chcieliśmy, aby liga była ciekawsza na sam koniec, ale się nie udało. Mamy przed sobą kolejne ważne mecze i nadal gramy o awans. O ten bezpośredni będzie trudno – przyznaje obrońca Igor Łasicki. Krakowianie dwa razy odrobili stratę, ale na wyjście na prowadzenie już nie było ich stać. – Dwukrotny powrót do meczu to świetne uczucie, ale gdybyśmy to jeszcze przypieczętowali zwycięstwem, cieszyłoby jeszcze bardziej. Takie momenty zawsze motywują i budują drużynę. Wiedzieliśmy, że musimy walczyć do końca i nie zawieść naszych kibiców, to nas zawsze motywuje – podkreśla pomocnik Kacper Duda.

W pierwszej połowie wiślacy sami zrobili sobie „kuku”. Bramkarz Patryk Letkiewicz pod presją niedokładnie podawał do Marka Poletanovicia pod swoją bramką, co bezlitośnie wykorzystał Maciej Ambrosiewicz. – Przeciwnik nas przeanalizował, wiedział, że tak gramy. Poszedł mocno w pierwsze tempo i taki był efekt – żałował Łasicki. Po przerwie dobrą formę z ostatnich tygodni potwierdził Kamil Zapolnik, który wykończył dośrodkowanie z prawej strony mimo asysty dwóch defensorów. – Druga bramka to „klasyczna Termalica”. Wrzutka z boku na Zapolnika, który ma dobry timing, dobrze gra głową. Odnalazł się w tej sytuacji, ale my powinniśmy mieć ją pod kontrolą – mówi 30-latek.

Warunki i strategia rywala

Obu drużynom w grze nie pomagała pogoda. Boisko było mocno nasiąknięte wodą. – Dawno nie widziałem tylu przypadkowych poślizgnięć – wskazuje Duda. Punkt bardziej pasował gospodarzom, którzy dzięki remisowi utrzymali przewagę nad wiślakami. – Grali na czas, kładli się na boisko, opóźniali grę. My za wszelką cenę chcieliśmy strzelić. Czujemy się przegrani, ale trzeba szanować ten punkt – podkreśla Łasicki.

Biała Gwiazda wiosną dość często zaskakuje rywali bramkami ze stałych fragmentów. Przy golu na 2:2 w rolach głównych wystąpili dośrodkowujący z rzutu wolnego Duda i strzelający głową Bartosz Jaroch. – Z tymi stałymi fragmentami to dla mnie trochę sukces i trochę niedosyt. Cieszę się, że udało się dorzucić piłkę na gola, ale mieliśmy tych fragmentów sporo i szkoda, że więcej z nich nie zamieniliśmy na bramki. Myślę jednak, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby rzuty wolne i rożne stały się naszą mocną stroną – podkreśla młodzieżowy reprezentant Polski. Słabszy występ zanotował Poletanović, jego kolega ze środka pola. – Liczyliśmy na więcej, ale był wiatr, Marko nie mógł wbić piłki w odpowiednie miejsce, gdzie robiliśmy przewagę – kończy Łasicki.

Michał Knura