Sport

Nic do stracenia

Borussia Moenchengladbach chce nawiązać do wyników z ostatnich lat i pokonać pozbawiony największej gwiazdy Bayern Monachium.

Obrońcy Bayernu muszą uważać na groźnego Tima Kleindiensta. Fot.  IMAGO/PressFocus

NIEMCY

Właściwie przy każdej rywalizacji tych klubów warto przypomnieć statystykę ich ostatnich spotkań. Gladbach wygrała 9 z 21 minionych meczów, przegrała 8, a 4 zremisowała – jest więc na plusie! W poprzednim sezonie dwukrotnie jednak uległa Bayernowi, co przydarzyło się jej po raz pierwszy od edycji 2016/17. W ostatnim czasie Borussia popadła w przeciętniactwo, a minione rozgrywki zakończyła na 14. lokacie – najgorszej od 13 lat.

Wie, jak strzelać Bayernowi

Teraz „Źrebaki” celują w górę tabeli i chcą ustabilizować swoją formę, aby mieć pole do progresu. Liczą na swojego najlepszego strzelca (9) i asystenta (5) zarazem, czyli Tima Kleindiensta. Niespodziewany reprezentant Niemiec wie, jak strzelać Bayernowi, bo w poprzednim sezonie, jeszcze w barwach Heidenheim, trzykrotnie wbił piłkę do jego siatki. – Nie da się mieć lepszego meczu po zimowej przerwie. Wszyscy wiedzą, że Bayern da się pokonać, ale na boisku trzeba dać z siebie 100 procent. Tylko wówczas to może się udać. W zeszłym sezonie strzeliłem mu 3 gole, więc zobaczymy, co wydarzy się tym razem. Wszyscy – i kibice, i piłkarze – liczą, że Bayern się potknie – zapowiedział będący w życiowej formie 29-latek. 

– To lider Bundesligi, najlepsza drużyna, może nawet na świecie. W takich spotkaniach ma się mnóstwo motywacji i nic do stracenia. Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony – dodał 22-letni reprezentant USA, Joe Scally.

Na prawego obrońcę w Moenchengladbach spogląda się z dużą radością. Stopniowo rozwija swoje umiejętności i daje szansę na niezły zarobek. Taka we wcześniejszych latach była strategia Borussii – wynajdywanie i szlifowanie diamentów, by sprzedać je z zyskiem. Zostało to jednak zachwiane, nietrafione były i decyzje transferowe, i trenerskie. Teraz „Źrebaki” zmierzą się z klubem, którym zarządza twórca ich największych sukcesów w XXI wieku – Max Eberl.

Musiala się postawił

51-letni Bawarczyk zawsze chciał pracować w Bayernie i to marzenie ziściło się w marcu zeszłego roku. W Moenchengladbach mogliby mu wybaczyć taki „transfer”, gdyby nie to, że po kilkunastu miesiącach od dramatycznego, okraszonego łzami i słowami o wypaleniu odejścia z klubu Eberl nie trafił do znienawidzonego „tworu”, czyli RB Lipsk. Tam mu jednak nie wyszło, a szukający nowych bodźców Bayern przyjął go z otwartymi ramionami. Eberl ma w Monachium kupę roboty, głównie z prolongatami kontraktów. Gigant za wszelką cenę chce przedłużyć umowę Jamala Musiali, lecz rozmowy stanęły pod znakiem zapytania, gdy obóz bawarskiej gwiazdy zażądał wpisania klauzuli odstępnego (podobno 175 mln euro), co zdecydowanie jest nie w smak Bayernowi. Musiala zresztą nie zagra z Gladbach z powodu choroby. Oprócz tego nadal nie rozstrzygnięto tematu Alphonso Daviesa, którego kontrakt wygasa po sezonie. Wydaje się jednak, że sprawy w końcu pójdą po myśli monachijczyków i uda się zatrzymać Kanadyjczyka na sensownych z ich punktu widzenia warunkach. – To żadna tajemnica, że rozmawiamy z agentami tych piłkarzy, których kontrakty wygasają. W sobotę jest mecz, więc w weekend nic się nie wydarzy – nabrał wody w usta Eberl.

Na wznowieniu rundy koncentrował się także trener Bayernu, Vincent Kompany. – Tutaj zawsze jest jasne, że nieważne, gdzie się gra, liczy się wyłącznie zwycięstwo. Gladbach ma fajną mieszankę piłkarzy technicznych oraz silnych fizycznie, potrafiących wygrać pojedynek. Z przodu jest groźny Kleindienst, na skrzydłach mają dobry balans. Chcemy ich jednak pokonać – stwierdził Belg.

Piotr Tubacki