Sport

Najdziwniejszy mecz w karierze

Sośnica straciła punkty w meczu, w którym nie powinna tego zrobić. Prowadząc przez większą część spotkania w Elblągu, w końcówce dostała małpiego rozumu.

Kto mi wytłumaczy, o co w tym wszystkim chodzi? - pyta trener Michał Kubisztal. Fot. Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus

ORLEN SUPERLIGA KOBIET

To był na pewno jeden z najdziwniejszych, jeśli nie najdziwniejszy, mecz w karierze trenerskiej Michała Kubisztala. Jego podopieczne prowadziły w Elblągu przez większą część spotkania, momentami nawet pięcioma bramkami, w 57 minucie jeszcze 25:24. Faworyzowane gospodynie cały czas goniły wynik, na koniec zwyciężyły, wygrywając ostatnie 180 sekund 4:1. 

- Nie potrafię logicznie wytłumaczyć tego co się stało. Po prostu nie potrafię. Wydawało się, że te zawody mamy pod pełną kontrolą, tymczasem w końcówce dziewczęta dostały małpiego rozumu i oddały wygrany mecz. To jest dla mnie niezrozumiałe - kręcił głową niepocieszony i mocno załamany szkoleniowiec Sośnicy. A miał w drodze powrotnej sporo czasu na przemyślenia, gdyż gliwiczanki wróciły o czwartej nad ranem. Ale jak tu być mądrym i pisać wiersze, skoro faworyzowana siódemka Startu, rozgrywająca bardzo dobry sezon, walcząca o miejsce na podium, w dodatku grająca na własnym parkiecie, tylko do stanu 3:3 toczyła wyrównaną walkę. Później inicjatywa należała do przyjezdnych, na co dobitnie wskazywała tablica- 4:9 w 11 miniucie, a kilka minut później nawet 10:16. Znakomicie (ponad 40%) broniła w tym okresie Weronika Kordowiecka, trudno też było się przyczepić o cokolwiek do gry jej koleżanek. Jeszcze w 40 minucie tablica wskazywała rezultat 17:21 i nagle w bardzo dobrze funkcjonującym mechanizmie gliwickiej ekipy coś zaczęło zgrzytać i nakręciło bramkarkę Startu, Weronikę Godzinę. Trener Kubisztal poprosił o czas, lecz na niewiele się to zdało. Jego podopieczne notowały kolejne straty, przeciwniczki odskoczyły na dwie bramki i ostatecznie zwyciężyły w meczu, który miał niecodzienny przebieg. Bezcenne punkty uciekły gliwiczankom dosłownie w ostatniej chwili. 

- Zasłużyliśmy co najmniej na remis, tymczasem frajersko przegraliśmy. Zabrakło koncentracji w realizowaniu założeń taktycznych - oceniał trener Sośnicy. - Udowodniliśmy, że potrafimy grać, ale też robić przy tym wzloty i upadki, bo jak inaczej wytłumaczyć, że w ostatnich 8-10 minutach nagle stanęliśmy i oddaliśmy mecz bez walki? Ten zespół naprawdę ma potencjał, tylko muszę to dziewczętom wbić do głów, żeby w to uwierzyły.

Zbigniew Cieńciała

◾  Energa Start Elbląg - SPR Sośnica Gliwice 28:26 (13:18)

START: Godzina, Radojcić - Pahrabicka 4, Zych 9, Tarczyluk 3, Grabińska 7/6, Wołoszyk 2, Dworniczuk, Chwojnicka 2, Szczepanek, Kuźmińska, Wicik 1, Szczepaniak. Kary: 4 min. Trener Magdalena STANULEWICZ.

SOŚNICA: Kordowiecka, Musakova, Kubisztal - Kostuch 5/4, Skubacz 1, Kozimur 3, Dorsz 1, Byzdra 2, Dmytrenko 5, Novais Bancilon 7, Strózik 1, Leśniak 1, Łebko. Kary: 6 min. Trener Michał KUBISZTAL.

1. Kobierzyce

11

30

334:278

2. Zagłębie

10

27

295:195

3. Lublin

10

27

330:240

4. Start

11

22

304:328

5. Gniezno

10

17

304:284

6. Piotrcovia

11

12

297:303

7. Ruch

11

9

305:335

8. Sośnica

10

9

226:276

9. Koszalin

10

3

243:307

10. Kalisz

10

0

238:330

12. seria - 15-22 stycznia: Kobierzyce - Zagłębie, Koszalin - Ruch, Kalisz - Start, Piotrcovia - Lublin, Sośnica - Gniezno.

(mha)