Sport

Najbardziej elegancki cesarz na świecie

Opowieść o jednym z tych, którzy mogliby powiedzieć, że osiągnęli wszystko.

Franz Beckenbauer (z lewej) z Ginterem Netzerem na brukselskim stadionie Heysel po zwycięstwie Z ZSRR w finale mistrzostw Europy w 1972 roku. Fot IMAGO/PressFocus

  Z LAMUSA  

Gdyby żył, właśnie dziś obchodziłby 80. urodziny. Franz Beckenbauer: jedna z największych postaci światowej piłki nożnej - taka, która ma miejsce w każdej jedenastce wszech czasów. Właściwie wszystko, czego się dotknął, zamieniał w złoto. Jedyny taki „Kaiser”. 

Tęsknota za bezkresem

Nieodrodne dziecko epoki, symbol sukcesu i elegancji. Czy niemiecki futbol - albo i Bayern Monachium - bez niego dotarłby na szczyty i aż tak by się na nich rozsiadł? Można wątpić... „Jego przerzuty wewnętrzną częścią stopy były niczym oda. Do opisania jego gry trzeba było wymyślić nowe słowo. Dotychczasowe określenia jego pozycji - forstoper lub wymiatacz - były zbyt banalne i w najdalszych skojarzeniach nie zbliżały się do właściwego opisu jego stylu. Beckenbauer, który jak 18-latek zaczynał w Bayernie na pozycji lewoskrzydłowego, był teraz rozgrywającym z ostatniej linii, wolnym i niezależnie myślącym zawodnikiem w piłkarskim systemie. Wybiegał z obrony i pędził po całym boisku. Nazywali go libero, bo w obcym języku wybrzmiewała tęsknota za bezkresem i wolnością, które wypełniały jego grę" - pisał zachwycony nawet po latach reporter Ronald Reng w opowieści o Bundeslidze*. Wydawać by się mogło, obserwując na boisku poruszającego się z gracją, z niebywałą elegancją piłkarza, że taki musiał się urodzić, że musiał być gotowy do wielkiej gry od razu. Geniusz - jedyny w swoim rodzaju. Ale tak nie dzieje się nigdy, prawda?

Spoliczkowany

Franz Beckenbauer urodził się tuż po wojnie, kiedy jego kraj płacił za to, że ją rozpętał. Dzieciństwo Franza nie było wygodne, usłane różami... Syn pracownika poczty (pozdrowienia dla listonoszy) kopał za dziecka z bratem szmaciankę, a pierwsze piłkarskie buty to nie były adidasy - zrobił mu je znajomy szewc. Na wielkie historie wpływ mają czasem epizody - i tak było w przypadku Franza. Był trampkarzem FC 1906 Monachium i chciał grać w TSV 1860, za którą kibicowało wtedy to miasto. Jednak podczas meczu juniorów obu tych zespołów doszło do awantury, wręcz karczemnej bijatyki, w którą wdali się nawet działacze. W pewnym momencie młody Franz miał dostać z otwartej dłoni w twarz od jednego z rozsierdzonych działaczy TSV. Gdyby ten facet wiedział co zrobił... Urażony chłopak zarzucił zamiar przejścia do Lwów i wybrał Bayern. Podpisał zawodowy kontrakt nie mając jeszcze ukończonych 18 lat i związał się z nim na prawie dwie dekady, współtworząc jedną z najsłynniejszych drużyn klubowych wszech czasów.

Chodźcie, postawimy wam jednego

Nie będę opisywał wielkich meczów z jego udziałem, mija się to z celem, mam przecież do dyspozycji tylko stronę. Opiszę kontakt z... polskimi piłkarzami. „Kaiser” grał przeciw Polsce trzykrotnie: dwa razy w eliminacjach mistrzostw Europy, które potem jego drużyna wygrała i raz w finałach Weltmeisterschaft'74 (słynny mecz na wodzie), również wygranych przez jego zespół. Opowiadał mi o nim Joachim Marx, mistrz olimpijski z 1972 roku. Rok wcześniej zagrał przeciw Beckenbauerowi w Hamburgu, w ramach eliminacji ME. Skończyło się 0:0. - Pamiętam, że założyłem mu wtedy „siatkę”, ale... przypadkowo. Nie miałem takiego zamiaru. Mogłem z tej sytuacji strzelić gola, taki był zaskoczony. To było jednak już zbyt blisko bramki. Maier rzucił mi się pod nogi i złapał piłkę - wspominał Marx. Potem był tradycyjny wspólny bankiet. „Chodźcie, postawimy wam jednego” - zapraszali  Beckenbauer z Maierem. - Okazali się fantastycznymi, kontaktowymi ludźmi - opowiadał mi napastnik Ruchu. Trener Kazimierz Górski się zgodził. 

Naturalne przejście

Beckenbauer jest jednym z dwóch ludzi na świecie - pierwszym Europejczykiem - którzy zdobywali mistrzostwo świata zarówno jako piłkarz, jak i jako trener (1974, 1990). Wcześniej udało się to Brazylijczykowi Mario Zagalo, choć nieco w innym stylu (1958, 1962). Jako szkoleniowiec złamał w Niemczech zasadę kardynalną, która obowiązywała od przedwojnia: pierwszy miał przy sobie drugiego, którzy przyuczał się i obejmował schedę: „Otto Nerz (1926-36, 3. miejsce na świecie) => Sepp Herberger (1936-64, mistrzostwo świata) => Helmut Schoen (1964-78, mistrzostwo świata i Europy) => Jupp Derwall (1978-84, wicemistrzostwo świata, mistrzostwo Europy). Derwall odszedł po fatalnym występie na Euro'84. Zastąpił go Beckenbauer, który asystentem poprzednika nie był, ba - kiedy obejmował stanowisko trenera nie posiadał nawet licencji trenerskiej, nadano mu więc tytuł Cheftrainera. Franz nie patyczkował się z podopiecznymi, mówił im co myślał, nawet w lekceważący sposób, ale nikt mu nie fiknął. - W piłkę grać nie umiecie, więc spróbujcie przynajmniej uniemożliwić granie innym - mówił dwa lata później podopiecznym, z którymi dotarł przecież do finału meksykańskiego mundialu. Tam oddelegował do gry siedmiu zawodników zorientowanych defensywnie, Lothara Matthausa poświęcił na pilnowanie Diego Maradony, ale nic to nie dało. Siła Beckenbauera polegała jednak również na tym, że potrafił wyciągać wnioski. Cztery lata później jego drużyna nie dość, że potrafiła grać, potrafiła wygrywać, to jeszcze potrafiła olśnić. Pamiętam dobrze jak z wytrzeszczonymi gałami wgapiałem się w telewizor, gdy w fenomenalnym stylu rozbiła w grupie bardzo silną Jugosławię. No i w finale - znów przeciw Argentynie - zrobili co swoje... Ogromna w tym zasługa Beckenbauera. 

Bardziej niż zawsze 

Tak sobie myślę, że dla starszych pokoleń, zwłaszcza w Niemczech, ale nie tylko - Franz jest uosobieniem tego, co dla wielu w futbolu ciągle jest ważne, a co miało miejsce w Bundeslidze właśnie w latach 70., czyli za najlepszych czasów „Kaisera”. To był złoty okres tego zjawiska. Drużyny w Bundeslidze potrafiły dorobić się osi, które stawały ich symbolem, również - a może przede wszystkim - dla nich przychodziło się na mecze. W Bayernie była to oś „Maier - Beckenbauer - Mueller”. Wtedy w razie powodzenia nie zmieniało się barw, na lepsze, ba - nie wypadało. Transfery wielkich piłkarzy do konkurencji, nawet nie krajowej, a kontynentalnej - były wtedy rzadkością (jedynie Netzer albo Breitner mieli ten specyficzny rys charakterologiczny, który na to pozwalał). Dlatego wielcy zawodnicy tamtych lat stawali się symbolami własnych klubów, miejscowymi bohaterami, o których pamięta się już zawsze. A kiedy dochodzi się do niebotycznego poziomu niczym Beckenbauer, to już nawet „bardziej niż zawsze”...  

Nawet gdy czas jest nieubłagany. Pod koniec życia symbol radości życia, życiowego powodzenia - mocno podupadł na zdrowiu. Miał zawał, dwie operacje serca, stracił wzrok w prawym oku, zmagał się z demencją i chorobą Parkinsona. Ale czy przez to przestał był cesarzem? Cesarzem futbolu?

Paweł Czado

Franz Beckenbauer jest w Niemczech pamiętany, szanowany i doceniany. Publiczność podczas tegorocznego „Beckenbauer Cup”. Fot. IMAGO/PressFocus


GRAD TROFEÓW

Mistrz świata (1974 - jako piłkarz, 1990 - jako trener). Mistrz Europy (1972 - jako piłkarz). Wicemistrz świata (1966 - jako piłkarz, 1986 - jako trener). Wicemistrz Europy (1976 - jako piłkarz).  Zdobywca 3. miejsca na świecie (1970 - jako piłkarz). Zdobywca 3. miejsca w Europie (1988 - jako trener). Z Bayernem trzykrotny zdobywca Pucharu Europy (1974, 75, 76 - jako piłkarz), poprzednika Ligi Mistrzów. Zdobywca Pucharu Zdobywców Pucharów (1967 - jako piłkarz). Sześciokrotny mistrz Niemiec (1969, 72, 73, 74 - z Bayernem - jako piłkarz, 1982 - z Hamburger SV - jako piłkarz, 1994 - jako trener). Zdobywca Pucharu UEFA (1996 - z Bayernem - jako trener). Mistrz NASL w USA - z Cosmosem Nowy Jork - jako piłkarz (1977, 78, 80). Mistrz Francji (1991 - jako trener). Dwukrotny zdobywca Złotej Piłki jako najlepszy piłkarz Europy (1972, 76). 

SUPERPUCHAR FRANZA

20 grudnia 2024 roku w Niemczech podjęto decyzję o zmianie nazwy Superpucharu Niemiec na Superpuchar Franza Beckenbauera. 16 sierpnia 2025 roku mecz odbył się pierwszy raz pod tym mianem. W Stuttgarcie zwyciężył - któż by inny - Bayern Monachium. 

*Ronald Reng "Bundesliga" (wyd. SQN, 2017)