Nagrodzona konsekwencja
Finał Pucharu Polski oddala się od Comarch Cracovii.
Tyszanie nie zamierzają kalkulować i w każdym meczu dokładają starań, by zainkasować komplet punktów. W starciu pod Wawelem z „Pasami” wcale nie było łatwo, ale ostatecznie tyszanie cieszyli się wygranej. Mocno się usadowili w fotelu lidera i będą w nim przez dłuższy czas, bo niebawem będzie reprezentacyjna przerwa.
Hokeiści Comarch Cracovii w piątkowy wieczór w minorowych nastrojach opuszczali „Satelitę”, bo przegrali 2:5. Jednak zebrali wiele pochlebnych recenzji, ale punkty, jakże potrzebne oby zespołom, zostały przy gospodarzach. - By awansować do finału Pucharu Polski potrzebujemy jeszcze czterech punktów i jesteśmy w stanie je zdobyć – powiedział nam pewnym głosem kapitan „Pasów”, Szymon Marzec.
A po meczu z GKS-em Tychy okazało się, że sprawy się mocno skomplikowały. Wczorajsze spotkanie dostarczyło sporo emocji, bo jedni i drudzy od początku szukali swoich szans, ale nieco większą inicjatywą wykazywali się goście. To jednak gospodarze mieli znakomite okazje. W 15 min młody obrońca Szymon Bieniek znalazł się w sytuacji sam na sam, ale nie zdołał pokonać Tomasa Fuczika. Uczynił to dopiero 3 min z niewielkim okładem później Damian Kapica. Doświadczony skrzydłowy zakończył składną akcję swoich partnerów z ataku: Johana Ludngrena orz Tima Wahlgrema. Tyscy defensorzy nieco się zagapili, pozostawili go bez opieki i Fuczik był bezradny.
Tyszanie w tym sezonie są niezwykle konsekwentni w działaniu i udowodnili to w drugiej odsłonie. Gdy na ławie kar usiadł Alan Łyszczarczyk wydawało się, że goście będą w opałach. A tymczasem doprowadzili do wyrównania. Wiktor Turkin, znajdujący się w wysokiej formie, wyprowadził kontrę i precyzyjnym uderzeniem pokonał Aleksa D'Orio. Bramka gospodarzy w końcu została „odczarowana” i w 30 min tyszanie objęli prowadzenie. Mark Viitanen ledwo co wyjechał z boksu i krążek trafił do niego. Fin niewiele się zastanawiał i posłał go do siatki. Wydawało się, że korzystny wynik dla GKS-u utrzyma się do końca tercji. W 39:08 min Filip Komorski otrzymał karę i niemal równo z końcową syreną Wahlgrem doprowadził do remisu. Sędziowie jeszcze na wideo analizowali te sytuację, ale ostatecznie gola uznali. Tak więc po 40 min wszystko zaczynało się od nowa. Emocje były gwarantowane i to sprawdziło się co do joty. W ostatniej tercji oglądaliśmy aż sześć goli, ale cztery gości. Gdy Alan Łyszczarczyk po raz kolejny wyprowadził tyszan na prowadzenie 4:3, z lodu zjechał D'Orio, bowiem doznał kontuzji. Zastąpił go Łukasz Hebda i przepuścił dwie bramki po uderzeniach Turkina i Rasmusa Heljanki. Obaj wykonali solidna pracę, bo dwukrotnie wpisali się do protokołu i walnie przyczynili się do zwycięstwa.
„Pasy” na finiszu drugiej rundy chyba tracą szansę gry w finale Pucharu Polski, bo mają przed sobą wyjazd do Jastrzębia. Natomiast GKS Katowice gra u siebie z Zagłębiem. Oba mecze będą miały odpowiedni ciężar gatunkowy.
Włodzimierz Sowiński
Comarch Cracovia – GKS Tychy 4:6 (1:0, 1:2, 2:4)
1:0 – D. Kapica – Wahlgrem – Lundrgen (18:11), 1:1 – Turkin (26:47, w osłab.), 1:2 – Viitanen – Komorski – Paś (29:02), 2:2 – Wahlgrem – D. Kapica – Younan (39:59, w przewadze). 3:2 – D. Kapica – Lundgren – Kruczek (43:03), 3:3 – Heljanko – Monto (44:46), 3:4 – Łyszczarczyk – Paś - Kaskinen (46:50), 3:5 – Turkin (49:29, w przewadze), 4:5 – Kamieniew – Brandhammer - Brynkus (52:45, w przewadze), 4:6 – Heljanko – Monto (53:28).
Sędziowali: Wojciech Czech i Paweł Breske – Eryk Sztwiertnia i Dawid Kubiszewski. Widzów 1500.
CRACOVIA: D'Orio (46:50. Hebda); Kamieniew (2) – Brandhammer (2), Younan (2) – Kruczek, Bieniek - Wanacki, Mętel – K. Malasiński; H. Johansson – O. Olsson – Mocarski, D. Kapica – Wahlgrem – Lundgren, Marzec – Bezwiński – Brynkus, F. Kapica – Jarosz – Sterbenz. Trener Marek ZIĘTARA.
GKS: Lewartowski; Kaskinen – Bizacki, Kakkonen - Viinikainen, Pociecha – Ciura, Kucharski; Jeziorski – Komorski (2) – Łyszczarczyk (2), Heljanko – Monto – Lehtonen, Paś - Turkin – Viitanen, Krzyżek – Ubowski – Łarionows. Trener Pekka TURKKINEN.
Kary: Cracovia – 6 min, GKS Tychy – 6 (2 tech.) min
42 SEKUNDY były do końca kary Łyszczarczyka, gdy Turkin doprowadził do remisu.
52 SEKUNDY upłynęły kary Komorskiego, gdy Wahlgrem zdobył gola na 2:2.