Sport

Nagonka zwolniła tempo

Punkt zdobyty przez zespół Artura Skowronka w Krakowie wlał w serca tyskich kibiców kroplę nadziei

Artur Skowronek podczas meczu tyszan z Wisłą. Fot. Łukasz Sobala/Press Focus

Właściwie nic się nie zmieniło. GKS Tychy w meczu z Wisłą znowu nie strzelił gola, a seria spotkań bez zwycięstwa, licząc z pucharową porażkę z II-ligową Olimpią Grudziądz, urosła do dziesięciu! Ba, w tabeli podopieczni Artura Skowronka wykonali kolejny krok w dół i są już na granicy strefy spadkowej, mając tyle samo punktów co zajmujący 16. miejsce Chrobry, w dodatku głogowianie mają zaległy mecz do rozegrania. Mimo to punkt w Krakowie sprawił, że nagonka kibiców na trenera nieco zwolniła tempo.

Wśród komentarzy na oficjalnym fanpage klubu pojawił się tylko jeden wpis na „nie”.

"Prawda w tej chwili jest taka: 1. Prawdopodobnie płacimy najwięcej za zdobytą bramkę we wszystkich profesjonalnych ligach. 2. Drużyna w tabeli szoruje prawie po dnie tak jak rezerwy. 3. Stadion jest pusty. Doprowadziliście do tego, że zaraz powstanie kolejny artykuł w ogólnopolskich mediach (nawet niedawno powstał program na yt że nawet kiełbasa w Tychach jest słaba). 4. Trener łapie serię już kilka tygodni, zaraz będziemy liczyć to w miesiącach. 5. Porażka w PP z niżej notowaną drużyną tracąc tyle bramek to skandal. Pozbawiliście kibiców radości chociażby z losowania kolejnej rundy. Tyle. Nie rozumiem tego, że jesteście w skowronkach po jednym punkcie w kolejnym meczu bez bramki. Podobno to bramki są solą futbolu jak punkty zdobywamy od święta. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem pana Skowronka po tym, co pokazał do tej pory. Bo punktów i bramek jak nie było tak nie ma".

Już jest lepiej

Zdecydowanie więcej było tekstów z nadzieją w tle. „Jeszcze te strzały trenować, bo już jest lepiej”, albo: „Źle nie zagrali i oby to był napęd na kolejne mecze”, czy też: „Trenerze, taki GKS chcemy oglądać w każdym spotkaniu i może sobie Pan to nazywać DNA, czy jakkolwiek, ale dziś uwierzyłem, że możemy jeszcze coś w tej lidze podziałać”.

- Potrzebujemy punktów – stwierdził na pomeczowej konferencji w Krakowie trener tyszan. – Potrzebujemy bardzo, żeby złapać komfort w tabeli. Z tej perspektywy nie jesteśmy zadowoleni z tego punktu. Jednak z drugiej strony widzę bardzo dużo pozytywów po tym spotkaniu i mam wrażenie, że jest to jakiś taki mały przełom w tym, żeby funkcjonować tak po prostu stabilnie. Myślę o tym, co zaprezentowaliśmy na boisku. Jestem przekonany, że piłkarze wreszcie zrozumieli, że tak można pracować w każdy weekend, w taki sposób tworzyć sytuacje, w taki sposób grając odważnie łapać płynność i łapać dużo radości z tego, że jest się piłkarzem, że można robić to, co się kocha na co dzień.

Żadnego lęku

Nie znaczy to, że patrząc w statystyki po meczu z Wisłą (tyszanie „wygrali”: 12:9 w sytuacjach bramkowych, 6:4 w strzałach celnych i 13:9 w rzutach rożnych, a do tego walczyli z większym zaangażowaniem, o czym świadczy także rubryka: faule 21:8), Artur Skowronek zapomniał o pozycji GKS-u Tychy w tabeli.

- Myślę, że ta sytuacja, którą mamy, czyli jest ona lekko kryzysowa – tak bym to określił – powoduje, że w takich momentach tę radość się czasami zatraca – przyznał szkoleniowiec GKS-u Tychy. – Ale cieszę się, że piłkarze absolutnie nie pokazali żadnego lęku.

Mają do tego przekonanie

- Zawodnicy pokazali odwagę, pokazali determinację, pokazali to, co trenowaliśmy nie od wczoraj, a od paru tygodni, czyli wysoki pressing i na tak trudnym terenie, z rywalem z tak dużą jakością po prostu stworzyliśmy dobre sytuacje. Nawet - powiedziałbym -w niektórych momentach stuprocentowe. I tego szkoda, ale gratuluję piłkarzom, że idziemy tą drogą, że mają do tego przekonanie, tak samo jak cały sztab szkoleniowy i wierzę, że konsekwencja po prostu nam za chwilę odda punkty i poprawi miejsce w tabeli – zakończył Artur Skowronek.

Jerzy Dusik