Sport

Nadal bezbłędni

Warszawianie odnieśli trzecie kolejne zwycięstwo. Tym razem rozbili u siebie Dynamo Mińsk 4:0.

Marc Gual dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Fot. PAP/Leszek Szymański

LIGA KONFERENCJI

Legia od pierwszych minut ruszyła do ataku i już w 8 minucie była blisko wyjścia na prowadzenie. Bramkarz gości poradził sobie jednak ze strzałem Marca Guala. Później swoich sił w ofensywie próbował Luquinhas, ale był niedokładny. Natomiast trzy minuty później ten brazylijski pomocnik wykazał się większą precyzją i zespół ze stolicy wyszedł na prowadzenie. W polu karnym opanował on piłkę po zagraniu Pawła Wszołka i strzałem tuż zza miejsca, z którego wykonuje się rzuty karne, pokonał golkipera gości.

W 13 minucie wydawało się, że zadanie Legii zostanie ułatwione, bo Aleksiej Gawriłowicz mógł wylecieć z boiska za brutalny faul na Gualu. Gospodarze domagali się czerwonej kartki, ale skończyło się na żółtym kartoniku.

Goście próbowali „ugryźć” Legię, konstruując ataki pozycyjne, ale zespół Goncalo Feio bez większych problemów kasował w początkowej fazie meczu akcje Białorusinów daleko od bramki Gabriela Kobylaka. Nawet gdy przyjezdnym udawało się dotrzeć do „szesnastki”, defensorzy warszawskiego klubu za każdym razem wyjaśniali sytuację.

W 26 minucie kibice na stadionie przy Łazienkowskiej byli świadkami drastycznych scen. Po faulu na Rafale Augustyniaku żółtą kartką został ukarany Steven Alfred, a zalany krwią gracz Legii po tym, jak został uderzony przez gracza rywali, musiał skorzystać z pomocy medyków. Poza tym, że Nigeryjczyk wykazał się brutalnością, to właśnie on sprawiał piłkarzom Legii najwięcej problemów. 26-latek oddał w 34 minucie pierwszy celny strzał gości na bramkę Kobylaka.

Co ciekawe, wraz z upływem czasu ataki gości były coraz groźniejsze. W końcowych fragmentach pierwszej połowy to Białorusini byli stroną przeważającą, ale do przerwy więcej bramek w Warszawie nie padło. Na przerwę do szatni Legia schodziła z jednobramkową przewagą.

Druga połowa rozpoczęła się dość niepokojąco dla „wojskowych”, bo od nieporozumienia Wszołka z Kobylakiem. Na szczęście dla Legii obyło się bez konsekwencji, bo rywale byli zbyt daleko od miejsca tego zdarzenia. Chwilę później w dobrej sytuacji był Gual, ale nieuwaga kosztowała go stratę szansy na podwyższenie prowadzenia. Hiszpan szybko jednak zrehabilitował się, bo w 51 minucie wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie ręką przez Aleksandra Sielawę. Zanim jednak arbiter wskazał na „wapno”, musiał udać się do monitora i dokładnie przyjrzeć się akcji po sygnalizacji z wozu VAR. Po analizie nie miał jednak wątpliwości.

Po zdobyciu drugiej bramki gospodarze poszli za ciosem i jeszcze przed upływem godziny meczu strzelili dwa kolejne gole, zamykając mecz. Najpierw do siatki po raz drugi w tym meczu trafił Luquinhas, który tym razem skorzystał z podania Guala. Potem to Hiszpan skompletował dublet, wieńcząc akcję Luquinhasa i Ryoyi Morishity.

Po zdobyciu czwartej bramki trener Feio ściągnął z boiska Radovana Pankova oraz Guala, oszczędzając ich przed meczem ligowym z Lechem Poznań. Kilka minut później murawę opuścili także Luquinhas oraz Ruben Vinagre.

Po mocnym początku drugiej połowy z czasem widowisko „siadło”. Legia spokojnie kontrolowała wydarzenia na boisku, a goście z Mińska próbowali strzelić choćby bramkę honorową. Tak się jednak nie stało i stołeczny zespół wygrał 4:0. Przypomnijmy, że w pierwszej kolejce Legia pokonała u siebie Betis Sewilla 1:0, a w drugiej wygrała 3:0 na wyjeździe TSC Baczka Topola. Wczoraj po raz kolejny legioniści zachowali czyste konto i umocnili się w czołówce tabeli.

Krzysztof Polaczkiewicz

◼  Legia Warszawa – Dynamo Mińsk 4:0 (1:0)

1:0 – Luquinhas, 11 min, 2:0 – Gual, 51 min (karny), 3:0 – Luquinhas, 55 min, 4:0 – Gual, 58 min

LEGIA: Kobylak – Wszołek, Kapuadi, Pankov (60. Jędrzejczyk), Vinagre (73. Kun) – Kapustka (77. Celhaka), Augustyniak, Morishita – Chodyna, Gual (60. Nsame), Luquinhas (73. Alfarela). Trener Goncalo FEIO.

DYNAMO: Łapuchow – Pigas, Polakow, Gawriłowicz  (63. Żerdiew), Rai – Siedko (64. Adeola), Sielawa (82. Okoro), Kalinin, Dimeczenko, Podstriełow – Alfred. Trener Wadim SKRIPCZENKO.

Sędziował Atilla Karaoglan (Turcja). Widzów: 22723. Żółte kartki: Augustyniak - Gawriłowicz, Alfred, Podstriełow, Pigas.