Na szczycie, bez niespodzianki
Aleksandra Mirosław zdominowała swoje rywalki w eliminacjach i z nowym rekordem świata awansowała do fazy finałowej.
WSPINACZKA
Pierwszy dzień zmagań we wspinaczce na czas nie przyniósł ogromnych niespodzianek. Polki Aleksandra Mirosław oraz Aleksandra Kałucka są jednymi z faworytek do zajęcia miejsc na podium i nie zawiodły. Choć w poniedziałek odbywały się na razie wstępne rundy wspinaczki na czas (preeliminacje oraz eliminacje) Polki już zdążyły zachwycić. Mirosław już w swoim pierwszym starcie pobiła swój rekord świata, wspinając się na szczyt w czasie 6,21. Gdy po raz drugi w preeliminacjach podeszła pod ścianę, znów ustanowiła nowy rekord, tym razem wynikiem 6,06. Później, w eliminacjach, wspięła się na szczyt drogi w czasie 6,10, co było wystarczające do tego, żeby zakończyć pierwszy dzień zmagań na pierwszym miejscu. To oznacza, że w środę w ćwierćfinale Polka mierzyć się będzie z Hiszpanką Leslie Romero Perez, która zajęła ostatnie miejsce gwarantujące awans do fazy pucharowej (7,26).
Kałucka natomiast zakończyła eliminacje na czwartym miejscu. Pewnie pokonała swoje poniedziałkowe przeciwniczki, przy okazji poprawiając swój rekord życiowy, przebiegając drogę w czasie 6,38. Obie Polki pokazały, że są w świetnej formie. Mirosław ma ogromne szanse na złoty medal, a Kałucka może znaleźć się w środowym finale na podium. - Wiem, że jestem w stanie biegać szybciej. Po prostu skupiam się na dobrym wykonaniu technicznym i biegnę, jak najszybciej potrafię. Zobaczymy, co to da w finale – powiedziała po dobrym dniu Kałucka. - Byłam dość spokojna. Jestem dobrze przygotowana mentalnie, więczapewniło mi to spokój – zaznaczyła 22-latka, która poważnie myśli o środowej fazie finałowej i dziś ma zamiar odpowiednio się zregenerować. W ćwierćfinale Polka stanie naprzeciwko Chinki Yafei Zhou, która w eliminacjach uzyskała czas 6,55.
(kaj), PAP