Na huśtawce nastrojów
TRYBUNA KIBICA - GKS Katowice
Na pewno nie takiej gry i takiego wyniku spodziewać się mogli kibice GKS-u Katowice w meczu ekstraklasy z Cracovią na Nowej Bukowej. Bez wątpienia oczekiwali rehabilitacji za porażkę w Gdańsku z Lechią. Jednak nic z tych rzeczy - piłkarze GieKSy nie byli w stanie pokonać Pasów. Rywale z Krakowa, niczym rasowi bokserzy, wyprowadzili trzy precyzyjne ciosy, kładąc piłkarzy GKS-u na łopatki.
Ta postawa katowiczan przeciwko Cracovii trochę zdziwiła in minus, biorąc pod uwagę fakt, że we wcześniejszych meczach o punkty było widać przynajmniej ambicję - nagrodzoną jeśli nie zwycięstwami, to przynajmniej zdobyciem punktu; mowa oczywiście o spotkaniach rozgrywanych na Nowej Bukowej. Widać w nich było, że jest w zespole GieKSy potencjał, że drzemią w nim duże umiejętności.
A potwierdziło się to dobitnie we wtorkowej potyczce z Wisłą Płock w 1/32 finału Pucharu Polski, edycji. Nie trzeba chyba przypominać, że zespół z Płocka aspiruje do czołowych lokat w ekstraklasie. Katowiczanie na jego tle zaprezentowali się o niebo korzystniej aniżeli w meczach z Lechią w Gdańsku czy z Cracovią. To była ta GieKSa, którą pamiętamy z meczu na przykład z Radomiakiem, w którym było widać zaangażowanie przez pełne 120 minut, bo do wyłonienia zwycięzcy konieczna była dogrywka. Jednym słowem - w odstępie kilku dni mieliśmy do czynienia ze swoistym zjawiskiem w rodzaju „Dr Jekyll & MrHyde”.
Teraz trzeba mieć nadzieję, że pucharowa wygrana pozwoliła piłkarzom GieKSy uwierzyć, że nawet w meczach z czołówką są w stanie przechylać szalę zwycięstw na swoją korzyść. Tym ciekawsze będzie dzisiejsze spotkanie z tą samą Wisłą, tyle że w Płocku i o ekstraklasowe punkty. Katowiczanie jakością i widowiskowością gry wysoko zawiesili sobie poprzeczkę, ale bez tego trudno byłoby o kolejne sukcesy, których od nich oczekujemy.
Marzyciel
