Muszą być bliscy perfekcji
Jagiellonia ma do odrobienia dwubramkową stratę. Zadanie postawione przed białostoczanami jest trudne do zrealizowania.
Adrian Siemieniec chce, żeby rywale zapamiętali jego zespół. Fot. Michał Kość/PressFocus
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK
Tydzień temu mistrz Polski pojechał do Sewilli. Na stadionie Benito Villamarina Betis pokonał Jagiellonię 2:0. Dwubramkowa strata nie wydaje się przerażająca przed rewanżem, ale należy zwrócić uwagę na to, przeciwko komu mierzą się białostoczanie. Ekipa Manuela Pellegriniego walczy o miejsca w Primera Division gwarantujące grę w europejskich pucharach w przyszłym sezonie. To właśnie sprawia, że zadanie postawione przed Jagiellonią będzie niezwykle trudne. Szkoleniowiec „Dumy Podlasia” Adrian Siemieniec stwierdził podczas konferencji prasowej, że jego drużyna musi otrzeć się o perfekcję, jeśli myśli o awansie do półfinału Ligi Konferencji. – Nie wystarczy zagrać dobrze. Musimy wejść na swój najwyższy poziom, a i tak nie jest powiedziane, że da to zwycięstwo. Po drugiej stronie będzie przeciwnik, który może wejść na taki sam poziom. Nasza najlepsza wersja samych siebie może nie wystarczyć – patrzył na sprawę realistycznie szkoleniowiec białostoczan. Zaznaczył też, że samą ambicją Betisu nie da się pokonać. – Trzeba mieć strategię, pomysł i grać dobrze w piłkę.
Z Chelsea w finale!
Przed meczem należy więc pamiętać, że naprawdę nie wszystko zależy od Jagiellonii. Betis to topowy zespół, co zresztą pokazał podczas pierwszej odsłony rywalizacji w roli gospodarza. Mentalność piłkarzy z Sewilli dobrze obrazują słowa Manuela Pellegriniego. – Nie możemy myśleć, że mecz już się zakończył. Musimy szukać goli, podobnie jak w poprzednim starciu z Vitorią Guimaraes (Betis wygrał w dwumeczu z Portugalczykami 6:2 – przyp. red.). Jeśli chcemy dotrzeć do finału, najpierw musimy przejść przez ćwierćfinały, a później skupimy się na półfinałach. Mam nadzieję, że w czwartek zrobimy kolejny krok… Miło byłoby spotkać się z Chelsea w finale – stwierdził Argentyńczyk. Początkowo krył więc swoje ambicje, mówiąc o skupianiu się na ćwierćfinale, następnie na półfinale, a na sam koniec wypowiedzi pokazał, że właściwie już ma wymarzonego rywala w finale. Trudno się Pellegriniemu dziwić, że na tym etapie myśli o zwycięstwie w Lidze Konferencji. Może czuć pewność siebie, może już powoli dzielić się marzeniami związanymi z meczem finałowym, szczególnie gdy popatrzymy na wynik pierwszego spotkania z Jagiellonią, ale także na ogólną dyspozycję jego zespołu.
Jest nadzieja?
Zwycięstwo w dwumeczu z Hiszpanami będzie więc niezwykle trudne. W obozie Jagiellonii nie mają jednak zamiaru zwieszać głów. – Będziemy robić wszystko, żeby częściej w trakcie meczu być konkurencyjnymi dla Betisu. Chcielibyśmy pozostawić po sobie ślad, żeby każdy w Betisie po tym meczu pamiętał, jakim zespołem jest Jagiellonia, jaki ma styl, że jest wyrazista. Chciałbym, żeby po tym meczu więcej ludzi w Europie wiedziało, gdzie leży Białystok – przekazał trener mistrzów Polski.
To podejście szkoleniowca do dzisiejszego starcia wydaje się najlepszym możliwym. Być może dzięki temu podlaska drużyna pokona giganta? Przecież w futbolu nie zawsze teoretycznie lepszy wygrywa ze słabszym. Być może przez Betis przemówi nie tylko pewność siebie, ale też arogancja? Wówczas Jagiellonia może rzeczywiście sprawić niespodziankę. Tym bardziej że białostoczanie grać będą przed własną publicznością. W roli gospodarzy podopieczni Adriana Siemieńca rzadko przegrywają – w tym sezonie w ekstraklasie tylko raz, a w Lidze Konferencji ani razu (u siebie gorsi od rywali byli tylko w eliminacjach do Ligi Europy, gdy przegrali z Ajaksem i el. Ligi Mistrzów, gdy odpadli po porażce z Bodo/Glimt). Jest więc mała nadzieja na sukces!
Kacper Janoszka
Ćwierćfinał Ligi Konferencji
Czwartek, 17 kwietnia, godz. 18.45◼ Jagiellonia Białystok – Betis
Sędzia Clement Turpin (Francja).