MOŻE PODAĆ CZY NIE?
KONTROWERSJA KOLEJKI
Wiele w ostatnim czasie mówi się o zmianach w przepisach, które w dużej mierze mają dotknąć bramkarzy. Będą mogli trzymać piłkę w rękach co najwyżej przez 8 sekund. Sędziowie na... palcach mają odliczać czas, a przekroczenie limitu będzie skutkowało rzutem rożnym. Ma to ukrócić tzw. kradzież czasu. Jak rzeczywiście sprawdzi się przepis, najszybciej dowiemy się podczas letnich Klubowych Mistrzostw Świata. Jedno jest natomiast pewne - jak to w piłkarskich przepisach było, jest i zapewne będzie - kontrowersji nie zabraknie! Kibice będą mieli o czym dyskutować, tak jak eksperci, a my, dziennikarze, będziemy mieli tematy do opisywania!
Spójrzmy na ostatnią kolejkę ekstraklasy i na zdarzenia z meczów Korona – Puszcza i Lechia – Górnik. Nie były to bardzo ważne wydarzenia, ale wzbudziły kontrowersje. W Kielcach w pewnym momencie piłka trafiła pod nogi Iona-Callina Revenco. Odbiła się od stopy zawodnika Puszczy, po czym kilka kroków w jej kierunku uczynił Kewin Komar i spokojnie złapał futbolówkę. Kielczanie zaprotestowali, ale sędzia Paweł Malec kazał grać dalej.
Podobna sytuacja miała miejsce z II połowie meczu Lechia – Górnik. Stykowa sytuacja. Piłka znalazła się pod nogami Erika Janży, a obok niego był szybki Camilo Mena. Kapitan zabrzan zagrywa do Filipa Majchrowicza, który... łapie piłkę. Dla postronnego obserwatora było to intencjonalne zagranie Słoweńca. Bartosz Frankowski, mimo protestów piłkarzy z Gdańska, nie zareagował.
Te dwie z pozoru błahe sytuacje wzbudziły emocje w studiu Canal+. - W Gdańsku piłkarzom Lechii należał się rzut wolny. To było świadome i celowe zagranie do bramkarza. Natomiast w przypadku Puszczy to zupełnie inna sytuacja. Widać jasno i wyraźnie, że zawodnik z Niepołomic nie chce zagrywać do swojego bramkarza, tylko przyjmuje piłkę. To nie było zagranie do bramkarza – tłumaczy sędziowski ekspert Canal+ Adam Lyczmański.
Co mówi przepis? – Rzut wolny jest wtedy, kiedy bramkarz w swoim polu karnym łapie piłkę ręką po tym, jak została rozmyślnie kopnięta do niego przez współpartnera. Musi zostać rozmyślnie kopnięta! – podkreślał Adam Lyczmański i dodawał: – Jakby zapytać 10 sędziów w takiej sytuacji, jak w meczu Korona – Puszcza, to 8 stwierdzi tak, jak ja – skwitowałsędziowski ekspert.
(zich)