Może być tak, a może być inaczej...
Rozmowa z Łukaszem Milikiem, dyrektorem sportowym Górnika Zabrze
- Wszyscy są zdrowi.
A można się spodziewać jakichś ruchów do klubu albo odejść?
- Tak naprawdę to nic nie można przewidzieć ani w jedną, ani w drugą stronę. Na ten moment jest spokojnie. Oczywiście pracujemy, ale co przyniesie życie, to zobaczymy. Możemy chcieć, ale nie zawsze musi to wyjść.
Mówiło się o młodym obrońcy Stali Rzeszów Michale Synosiu. Coś w tym temacie może się wydarzyć?
- Nie chcemy w tym momencie robić za dużo szumu wokół tego młodego chłopaka.
Trener Jan Urban powiedział, że na obóz do Belek poleci 27 zawodników. Może się pojawić wśród nich jakaś nowa postać?
- Mamy kilka dni czasu, może coś się wydarzyć.
A co z ewentualnymi odejściami z Górnika? Z tego co słyszę, to nie bardzo są oferty?
- Powiem tak, o czym mówiłem już wcześniej, że nie chcemy się osłabić. Chcemy utrzymać ten status kadry, który jest, a jeszcze może nawet się wzmocnić. To cel na zimę.
Jeśli chodzi o pozycje, na jakie szukacie, to pewnie – jak mówił pan wcześniej – środek obrony i środek pomocy?
- Na środek pomocy szukamy w pierwszej kolejności. Tutaj jest nas mało, a może być jeszcze mniej, jak ktoś ewentualnie odejdzie.
Polski rynek czy raczej zagraniczny?
- Przede wszystkim patrzymy na ekonomię, gdzie można coś zrobić i gdzie jest ciekawy temat. Równie dobrze może to być w kraju, ale i za granicą.
Rozmawiał (zich)