Mistrzynie wymyślania problemów
Zwycięstwo koszalinianek w Chorzowie i przegrana Sośnicy w Kaliszu sprawią, że gliwiczanki wylądują w barażach. Pozostałe warianty automatycznie dają im utrzymanie.
Jeszcze tylko godzina skutecznej walki i gliwiczanki będą miały urlopy. Fot. Ireneusz Wnuk/PressFocus
Po ostatnim meczu z Ruchem w Gliwicach trener Michał Kubisztal nie ukrywał załamania. Jeden malutki punkcik dawał stuprocentowe utrzymanie Sośnicy w krajowej elicie. Skończyło się na gorzkiej pigułce (25:28), jaką musiał przełknąć wraz ze swoim zespołem. Trzecie z rzędu oddane chorzowiankom Wielkie Derby Śląska zostawiły po sobie wielką gorycz. Oddane na własne życzenie, ponieważ Sośnica grała solidnie, prowadziła przez większą część spotkania, jednak seria niewytłumaczalnych błędów sprawiła, że z trzybramkowej przewagi w końcówce zrobiło się minus trzy i gliwiczanki już się nie podniosły.
Wielka szkoda derbów
- Wielka szkoda meczu z „Niebieskimi”. Jesteśmy mistrzami kraju w wymyślaniu sobie problemów - mówi trener Kubisztal, nakreślając sytuację przed ostatnią serią meczów w gronie zespołów walczących o utrzymanie. A tam pewny swego jest jedynie chorzowski beniaminek, który na pewno zajmie bezpieczne, 7. miejsce. - Jest tyle układów matematycznych, że to jest mistrzostwo świata - kręci głową szkoleniowiec gliwiczanek. - Opcji jest... milion. Każdy punkt Ruchu nas ratuje, każdy punkt zdobyty przez nas też nas ratuje. Z kolei jedyna i najgorsza opcja, jaka nas może spotkać w ostatniej kolejce, to zwycięstwo Koszalina w Chorzowie i nasza przegrana w Kaliszu. Wtedy wylądujemy w barażach. Przy każdym innym wariancie zostajemy w lidze, bez konieczności rozgrywania dodatkowych meczów z wicemistrzem Ligi Centralnej.
Nieobliczalne
Michał Kubisztal przyznaje, że nie wie, na kogo jego zespół może ewentualnie trafić w barażach. - Tym się w ogóle nie zajmowałem (prawo do udziału w nich wywalczył
Nerwy buzują
Sobotnie (19.00) przeciwniczki Sośnicy również poległy (24:27) w ostatnim meczu z Młynami Stoisław. Stawka spotkania w Koszalinie była wysoka. Dla gospodyń przegrana oznaczała bezpośredni spadek. Gdyby zwyciężyła Energa Szczypiorno, przewaga czterech „oczek” byłaby nie do odrobienia. Tak się nie stało, więc kaliszanki wyjechały bez punktów i ponownie spadły na ostatnie miejsce. Są teraz o krok od spadku... - Widzę, że w Kaliszu nerwy buzują. Widzę, że nie chcą baraży - kontynuuje trener Kubisztal. - Ja natomiast mam na tyle doświadczony, ograny zespół i tak dobre zawodniczki, że nie powinniśmy mieć problemów. Tylko że papier i przekonanie to jedno, a boisko, to zupełnie coś innego. Tymczasem boisko w tym sezonie nam nie służy, bo jesteśmy zbyt nieprzewidywalni, by coś prorokować. Z drugiej strony, wiedząc jak z nożem na gardle radzi sobie Kalisz, który nie tylko musi z nami wygrać, ale również liczyć, że wygra Ruch, to przy tylu możliwościach ktoś na pewno pęknie. Kalisz, patrząc na jego skład, ma świetny zespół i już dawno powinien mieć zapewniony ligowy byt. Tymczasem pokazał w Koszalinie, że nie wytrzymuje presji, ciśnienia, bo już tam mógł sobie zapewnić utrzymanie. Podobnie my mogliśmy... No cóż - mamy bardzo dobry zespół, ale tragedia, jaka się z nami rozegrała w Jarosławiu, gdzie nas nie chciano, potem sytuacja organizacyjna w nowym klubie, przeprowadzka do Gliwic tylko na mecze i powrotne podróże do Jarosławia, a także finansowe zawirowanie tak się na nas odbiły, że nie byliśmy w stanie tego przełamać. Dlatego mieliśmy lepsze i gorsze momenty, raz pokazując świetny handball, po czym „pstryczek” wszystko zmieniał, że robiliśmy takie rzeczy aż wstyd.
Dziwny sezon
Popularny „Kubeł” na koniec podkreśla, że to w ogóle jest bardzo dziwny sezon. - Proszę pokazać mi zespół, który grał równo - proponuje. - Nawet najlepsze Zagłębie notowało dziwne wpadki, że nie wspomnę o siódemce z Lublina. Tam jest zespół, który powinien walcem przejechać przez ligę, a tymczasem męczył się z Elblągiem i Gnieznem, a następnie „walnął” bez problemu Zagłębie. Po stracie głupich punktów przez „Miedziowe” lublinianki złapały drugi oddech. Wróciły do życia i znów liczą się w walce o tytuł. To wszystko dla mnie to jakiś kosmos...
Zbigniew Cieńciała