Męki faworytów
Zawiercianie w dobrych humorach żegnają 2024 rok. Sukces w starciu z Asseco Resovią rodził się jednak w bólach.
Tuomas Sammelvuo, trener zespołu z Rzeszowa, od dłuższego czasu zmaga się ze sporymi problemami przy ustalaniu składu. W Zawierciu wciąż nie mógł liczyć m.in. na jednego ze swoich liderów, kontuzjowanego Bartosza Bednorza. Jego absencja mocno ograniczyła pole manewru, bo na przyjęciu musieli grać Lukas Vasina oraz Klemen Cebulj. Trzecim, ostatnim obcokrajowcem w wyjściowym składzie był rozgrywający Gregor Ropret. Dla świetnego atakującego Stephena Boyera nie było już miejsca. Mógł wejść, ale tylko za innego zagranicznego gracza. Zastępował go Jakub Bucki i po raz kolejny pokazał, że można na niego liczyć. Jego pojedynek z Karolem Butrynem był ozdobą spotkania. Obaj pokazali moc i energię, choć ciut lepsze statystyki miał ten drugi. Bombardier "Jurajskich rycerzy" zdobył 21 punktów przy 66-procentowej skuteczności. Bucki po swojej stronie zapisał 20 "oczek" przy 50-procentowej skuteczności.
Rzeszowianie walczą o awans do play offu i potrzebują punktów, bo rywale mocno depczą im po pietach. W każdym meczu stawiają więc wszystko na jedną kartę i nie odpuszczają. Tak samo było w Zawierciu. Nie zamierzali gospodarzom oddać punktów bez walki. Grali z ogromną determinacją i poświęceniem. Bucki atakował z potężną siłą. Energia biła też od Cebulja i Vasiny. Miejscowi natomiast długo się rozkręcali. Nie potrafili złapać rytmu. Dobre akcje przeplatali słabymi. Butryn zaczął spotkanie od asa serwisowego, lecz potem seryjnie mylił się w polu zagrywki, co mocno go frustrowało. Aaron Russell popisywał się udanymi atakami, ale „krwawił” w przyjęciu. Widać było, że walczy ze swoimi słabościami. Jedynie Bartosz Kwolek zachowywał wysoki i równy poziom. Grał znakomicie, trzymając swój zespół w grze. Sam rywali nie był jednak powstrzymać. Po bloku na Butrynie rzeszowianie odskoczyli na trzy punkty (22:19) i przewaga okazała się wystarczająca.Przegrany set pozytywnie wpłynął na „Jurajskich rycerzy”. Od drugiej partii zaczęli prezentować lepszą siatkówkę. Przede wszystkim poprawili się w zagrywce, bo wreszcie zaczęli trafiać. Asy zaserwowali Miguel Tavares Rodrigues, Russell i Jurij Gładyr. Mocniej zaczęli też grać w ataku. Od razu znalazło to odzwierciedlenie na tablicy wyników. Gospodarze przejęli inicjatywę. Kwolek miał wsparcie w kolegach, a Tavares Rodrigues mógł w pełni wykorzystać możliwości swoich kolegów. Nie ustrzegł się błędów, ale mimo to jego rozegranie było często zbyt trudne do rozszyfrowania dla rywali. Efektowne zbicia Butryna i Mateusza Bieńka oraz sprytne zagrania Kwolka wywoływały wybuchy radości na trybunach.
Rzeszowianie mimo problemów nie poddawali się. Nie załamał ich wysoko przegrany drugi set, do końca stawiali opór i bliscy byli doprowadzenia do tie-breaka. Przez większość trzeciej partii przegrywali, ale w końcówce odrobili straty i przegrali ją dopiero po grze na przewagi. W czwartej natomiast wygrywali, ale w końcówce nie byli w stanie zatrzymać rozpędzonych zawiercian. Kluczowe okazały się akcje przy stanie 18:18. Najpierw ze skrzydła trafił Butryn, po chwili ze środka zaatakował Bieniek. Dwupunktowe prowadzenie pozwoliło gospodarzom złapać luz. Pilnowali pierwszej akcji. Zdenerwowani goście pod presją zaczęli się mylić i w efekcie z Zawiercia wyjechali z pustymi rękami.
(mic)
◾ Aluron CMC Warta Zawiercie – Asseco Resovia 3:1 (22:25, 25:19, 26:24, 25:21)ZAWIERCIE: Tavares Rodrigues (2), Kwolek (16), Gładyr (10), Butryn (21), Russell (14), Bieniek (5), Perry (libero) oraz Nowosielski, Zniszczoł, Markiewicz, Ensing (1). Trener Michał WINIARSKI.
RZESZÓW: Ropret (3), Cebulj (16), Kłos (6), Bucki (20), Vasina (14), Woch (6), Potera (libero) oraz Staszewski, Boyer, Kozub. Trener Tuomas SAMMELVUO.
Sędziowali: Maciej Twardowski i Wojciech Głód (obaj Radom). Widzów 1500.
Przebieg meczu
I: 10:9, 13:15, 18:20, 22:25.
II: 10:6, 15:10, 20:13, 25:19.
III: 7:10, 15:13, 20:18, 26:24.
IV: 8:10, 14:15, 20:18, 25:21.
Bohater – Bartosz KWOLEK.