Sport

Mecz wygrany, Final Four pożegnany

Nie będzie PGE Projektu w Final Four. Przez trzy sety rewanżowego ćwierćfinału warszawianie grali koncertowo, ale w „złotym secie” górą był Halkbank Ankara.

Warszawianie nie wytrzymali presji, bo energii mieli aż w nadmiarze. Fot. PAP/Piotr Nowak

LIGA MISTRZÓW

Warszawianie stali przed bardzo trudnym wyzwaniem. Pierwszy mecz w Ankarze przegrali 1:3 i w rewanżu nie tylko musieli wygrać 3:0 lub 3:1, ale także zwyciężyć w decydującym, granym do 15 punktów „złotym secie”. Na parkiet wyszli naładowani energią. Od pierwszej akcji „rzucili” się na rywali. Grali jak z nut. W ataku popis skuteczności dawali Artur Szalpuk i Bartłomiej Bołądź. Imponował zwłaszcza ten pierwszy. Zbijał po takich skosach, że rywalom pozostawało jedynie kiwać głowami z uznaniem. W defensywie szaleli natomiast Damian Wojtaszek oraz Tobias Brand. Niemiec dodawał też w polu serwisowym. Miał patent na rywali, bo wcale nie zagrywał najmocniej, a mimo to mieli oni ogromne kłopoty z dokładnym dograniem piłki do rozgrywającego. 

Gracze Halkbanku próbowali walczyć, ale szybko spasowali. Czasami jedynie „odpalali” na zagrywce Dick Kooy oraz Yoandry Leal. Widać, że czekali na „złotego seta”. A w grze o być albo nie być mieli sporo atutów. Wówczas liczą się doświadczenie, zimna krew oraz powtarzalność, a liderom ekipy z Ankary, Lealowi i Kooyowi  akurat tych cech nie brakuje.

Decydująca partia była bardzo nerwowa. Presja bardziej ciążyła warszawianom, którym przytrafił się nawet błąd złego ustawienia. Do tego od początku musieli gonić wynik, bo Leal i spółka byli bezbłędni. Po asie serwisowym Micaha Ma’a przegrywali już 4:7. Z każdym kolejnym straconym punktem nerwy były coraz większe, a szansa na awans do Final Four coraz mniejsza. Na chwilę nadzieja zabłysła, gdy gospodarzom udało się zbliżyć na dwa punkty (10:12). Rywale jednak nie pękli. Wytrzymali presję, a po dwóch błędach Bołądzia - w ataku i na zagrywce - oraz zbiciu Kooya mogli rozpocząć świętowanie.


◼  PGE Projekt Warszawa – Halkbank Ankara 3:0 (25;20, 25:19, 25:20, złoty set 12:15)

WARSZAWA: Firlej, Brand (13), Semeniuk (11), Bołądź (18), Szalpuk (18), Kochanowski (7), Wojtaszek (libero) oraz Borkowski, Wrona, Tillie. Trener Piotr GRABAN.

ANKARA: Ma’a (2), Kooy (15), Bidak (4), Sotola (14), Leal (11), Tayaz (6), Done (libero) oraz Cicekoglu, Lagumdzija, Unver, Trener Igor KOLAKOVIĆ.

Sędziowali: Vladimir Simonovic (Szwajcaria) i Koen Luts (Belgia). Widzów 4416.

Przebieg meczu

I: 10:6, 15:10, 20:18, 25:20.

II: 10:8, 15:13, 20:15, 25:19.

III: 9:10, 15:12, 20:15, 25:20.

Złoty set: 4:5, 7:10, 12:15.

Bohater – Dick KOOY.

Pierwszy mecz 1:3. Awans Halkbanku.

(mic)