Mecz do zapomnienia
Spotkanie Rakowa ze Stalą Mielec stało na beznadziejnie niskim poziomie.
Mecz we Wrocławiu sprzed tygodnia miał kolosalny wpływ na to, jaki skład Marek Papszun wystawił naprzeciw Stali Mielec. Widoczne były dwa elementy - powrót do klasycznego, rosłego i silnego napastnika w postaci Jonathana Brauta Brunesa (Lopez wrócił za plecy snajpera) oraz przemeblowanie w środku pola. Wykluczenie Gustava Berggrena z powodu kartek sprawiło, że do jedenastki Rakowa wszedł pierwszy raz w tym sezonie Peter Barath. Szansę od pierwszej minuty otrzymał dawno niewidziany Ben Lederman, który zastąpił Władysława Koczergina, który miał pauzować z powodu lekkiego urazu.
Warto było jednak obserwować bramkarzy obu zespołów. Kacper Trelowski w obecnym sezonie jest najskuteczniejszym zawodnikiem na tej pozycji w lidze. Jakub Mądrzyk z kolei miał okazję pokazać trenerowi Papszunowi, że w kolejnym sezonie powinien znaleźć się w kadrze Rakowa, a nie ponownie szukać gry na wypożyczeniu. Jak jednak pokazał mecz, Mądrzyk nie musiał ani razu się męczyć i interweniować, bo Raków w pierwszej połowie nie oddał choćby celnego strzału. Stal Mielec miała jeden, lecz Trelowski nie miał z nim problemów. Zawodników obu stron, raczej ze wskazaniem na Raków, żegnały gwizdy, coś nie do pomyślenia jeszcze niedawno.
Po przerwie sytuacja z celnymi uderzeniami się poprawiła. Podkreślić jednak należy, że więcej ich oddała Stal. Niezależnie od wszystkiego mecz przy Limanowskiego należał do tego gatunku, w którym... oczy krwawą od oglądania. Stal może pluć sobie w brodę. Fatalna interwencja Petrosa Bagalianisa, i w konsekwencji rzut karny wykorzystany przez Brunesa, pozbawiła ich cennego punktu, na który goście zasługiwali. Raków z kolei za poziom widowiska powinien przeprosić, bo na taką grę nie dało się patrzeć.
(ptom)
GŁOS TRENERÓW
Marek PAPSZUN: - Zależało nam na zwycięstwie przed własną publicznością. Udało nam się je odnieść siłą woli i determinacją. Samo spotkanie nie było łatwe i proste. Oczekuję jednak od zespołu więcej. W pierwszej połowie mieliśmy kilka prostych strat. W drugiej wyglądało to lepiej. Jestem zadowolony z wyniku.
Janusz NIEDŹWIEDŹ: - W mojej opinii był to mecz na remis, a przy odrobinie szczęścia i większej dokładności mogliśmy wygrać. Boli nas to, że w ostatnich sekundach straciliśmy okazję na punkt, chociaż zespół bardzo dobrze pracował. Życie jest brutalne i sprowadza na ziemię, jak nas w ostatniej akcji meczu.
MÓWIĄ LICZBY | ||
RAKÓW | STAL | |
64 | posiadanie piłki | 36 |
3 | strzały celne | 5 |
14 | strzały niecelne | 2 |
7 | rzuty rożne | 1 |
1 | spalone | 1 |
13 | faule | 16 |
2 | żółte kartki | 3 |