Mamy tutaj kozaka, czyli najlepsze transfery I ligi
Ekstraklasowe zaplecze z roku na rok robi się coraz silniejsze i... bogatsze. Podkreśliło to minione okienko transferowe, które wcale nie kręciło się tylko wokół Wieczystej.
Petar Pusić jeszcze w barwach Grasshoppers Zurych, dla którego wystąpił 181 razy. Fot. Daniela Porcelli/Just Pictures/SIPA USA/PressFocus
BETCLIC 1. LIGA
Ale faktycznie, najwięcej szumu narobił krakowski beniaminek, który jednak – patrząc po doświadczeniu jego piłkarzy – pod względem sportowym na beniaminka nie wygląda. Wybierając jednak 10 najlepszych transferów lata w I lidze, każda transakcja była analizowana indywidualnie. Wpływ na „topowość” miały różne elementy. Aspekt finansowy to jedno, ale liczyło się też CV danego piłkarza (zarówno to świeże, jak i nieco bardziej odległe w czasie), jego rozpoznawalność, jakość, ale także kontekst transferu. Nie każdy transfer Wieczystej znalazł się w zestawieniu, ale gdyby tacy zawodnicy jak np. Karol Fila trafili do biedniutkiej Pogoni Grodzisk Mazowiecki, zapewne do naszego rankingu by się dostali. Kontekst ma znaczenie, tak jak i pierwsze kolejki, które w niektórych przypadkach dały nam sygnały, że: oho, mamy tutaj kozaka (bynajmniej nie Miłosza).
Kogo umieściliśmy w top10 letnich transferów I ligi? Zaczynamy od dołu!
10. Theodoros TSIRIGOTIS – z Górnika Zabrze do Polonii Bytom
Na najniższej lokacie umieściliśmy napastnika, który do Bytomia jest „tylko” wypożyczony. Nie można było przejść obok takiej transakcji obojętnie, bo w końcu Polonia to jeden z najbiedniejszych klubów I ligi, w dodatku beniaminek. Tego lata wycisnęli jednak okienko jak cytrynę, bo przecież wzięcie ocierającego się o młodzieżową kadrę Chorwacji (czyli kopalnię talentów) Mateja Maticia również zrobiło wrażenie. Tsirigotis natomiast na papierze wyglądał więcej niż porządnie, jeśli chodzi o co najmniej solidnego w skali ekstraklasy Górnika. Zabrzanie na poważnie są przymierzani do walki o europejskie puchary, a Grek miał być ich głównym żądłem. To nie jest emerytowany rekonwalescent. To piłkarz 25-letni, w kwiecie wieku, który w poprzednim sezonie II ligi greckiej zdobył 21 bramek w 25 występach! Dzięki niemu POT Iraklis Saloniki niemalże do samego końca liczył się w walce o awans. W tamtejszej „grupie mistrzowskiej” nowy snajper Polonii zdobył siedem bramek w siedmiu meczach. Wydawało się, że Tsirigotis zagwarantuje Górnikowi co najmniej 10 goli w sezonie, ale niespodziewanie będzie mógł zrobić to w Bytomiu. Królowa Śląska to wzór ambicji! Strzeżcie się!
9. Piotr CEGLARZ – z Motoru Lublin do Ruchu Chorzów
Niżej podpisany miał pewne wątpliwości, czy pochodzący z Bielska-Białej 33-latek da odpowiednią jakość mającemu swoje oczekiwania Ruchowi. Ceglarz szybko zamknął mi jednak buzię, bo okazuje się, że jest nie tylko – na ten moment – jednym z najlepiej grających nowych nabytków w I lidze, ale i szalenie ważną postacią Niebieskich także poza boiskiem. Przy Cichej od razu mówili, że są co do niego w pełni przekonani! I akurat w jego przypadku mieli rację. Ceglarz imponuje dograniami, w Ruchu w końcu jest ktoś, kto potrafi dobrze dośrodkować ze stałego fragmentu gry. Ale nie tylko o to chodzi. To zawodnik, który chce brać na siebie odpowiedzialność, chce ciągle przeć do przodu, nigdy się nie poddaje, biega od początku do końca. Niebiescy narzekali na brak liderów i właśnie takiego lidera sobie ściągnęli. Ceglarz w zeszłym sezonie zagrał 30 meczów w ekstraklasie jako kapitan Motoru, strzelając sześć goli. Z lubelskim zespołem przeszedł drogę od III ligi do elity, tak jak niektórzy w Chorzowie. Doskonale wie, o co w tym wszystkim chodzi i nigdy nie pęka, co w I lidze jest kluczowe.
8. Artur CRACIUN – z Puszczy Niepołomice do ŁKS-u Łódź
Transfer spod znaku jakości i jawnej zapowiedzi: my nie żartujemy! ŁKS dokonał tego lata kilku dobrych wzmocnień, które ocierały się o to zestawienie (np. Jasper Loeffelsend z dużym doświadczeniem w MLS), ale Craciun trafił tu nie bez powodu. Jasne, w ekstraklasie grał „tylko” w Puszczy, ale był tam wyróżniającą się postacią nie tylko z powodu dużej liczby strzelonych goli (głównie z karnych). Przyciągał uwagę mocniejszych klubów, wydawało się, że pozostanie w elicie, ale w Łodzi... płacą dobrze. Mowa też o piłkarzu, który ma wielkie doświadczenie międzynarodowe i choć to tylko występy w reprezentacji Mołdawii (ostatnio przegrał 1:11 z Norwegią, na własnej skórze doświadczając jakości Haalanda i spółki), to zawsze daje stempel wysokich umiejętności. Craciun to transfer na miarę awansu i w ŁKS-ie z miejsca stał się kluczową postacią defensywy.
7. Julian LELIEVELD – z Waalwijk do Wisły Kraków
Jeszcze nie tak dawno wielką ekscytację wywoływały transfery z II ligi holenderskiej do polskiej ekstraklasy. W tym zaś przypadku mowa o przejściu piłkarza z Eredivisie do naszej I ligi! I nie mówimy tu o jakimś „placku”, który siedział tylko na ławce czy łapał ogony, bo Lelieveld był podstawowym zawodnikiem (spadającego co prawda z elity) Waalwijk. W sumie w Eredivisie boczny obrońca zagrał 118 razy, dorzucił do tego 109 występów na zapleczu. To może robić wrażenie, szczególnie na drugim szczeblu rozgrywkowym w Polsce. No i 27-latek jest zawodnikiem, który już zdążył pokazać swoją jakość, zanotował kilka „liczb” na swoim koncie, jest podstawowym piłkarzem Białej Gwiazdy. Bez dwóch zdań to transfer przewyższający Betclic 1. Ligę i mimo że na pozycji „mało ekskluzywnej”, to zdecydowanie godny tego zestawienia, bo pokazujący rozwój krajowego zaplecza.
Tyszanie prędko w Lidze Mistrzów nie zagrają, ale za to mają piłkarza, który zna te rozgrywki. Fot. Paweł Andrachiewicz / Press Focus
6. Damian KĄDZIOR – z Piasta Gliwice do GKS-u Tychy
Jasne, lata już nie te, ostatni okres także nie był w jego wykonaniu najlepszy, ale mowa o piłkarzu, który ma sześć występów w reprezentacji Polski, grał w europejskich pucharach (także w Champions League), był mocnym punktem mocnego Dinama Zagrzeb i ciągnął grę Piasta Gliwice. Gdyby nie kontuzje zapewne nadal występowałby w ekstraklasie, a gdyby nie twarde stanowisko gliwiczan, to gablotka z jego trofeami mogłaby być trochę szersza, bo nie jest przecież tajemnicą, że kilka razy poważne podchody robił pod niego Lech Poznań. W Tychach od dawna mają jednak taką strategię, że starają się mieć w składzie jedną nieco bardziej doświadczoną gwiazdę, jak swego czasu Jakub Świerczok czy Piotr Ćwielong. Kądzior wpisuje się w ten schemat i z marszu stał się kluczową postacią mającego duże ambicje GKS-u. Zdążył już nawet wyprowadzić kolegów jako kapitan! Jak sam mówi, mimo że jest z Białegostoku, wychował się w Jagiellonii, to na Górnym Śląsku czuje się znakomicie, bo oprócz Gliwic imponował przecież także w Zabrzu! Teraz chce czarować przy Edukacji w Tychach.
5. Jacky DONKOR – z Excelsioru Rotterdam do Wieczystej Kraków
Zaczynamy wyliczankę spod znaku Wieczystej. Donkor przeszedł odwrotną drogę niż Lelievelda. W poprzednim sezonie był bowiem postacią odciskającą piętno na wracającym do Eredivisie Excelsiorze, a potem wybrał „aptekarką” ofertę z Krakowa. Trzeba uczciwie przyznać, że na razie trochę zawodzi, ale to kolejny z transferów, który na papierze spokojnie obroniłby się w co najmniej solidnym zespole ekstraklasy. Donkor jest Belgiem, szkolił się w Gencie i Anderlechcie, „liznął” też młodzieżówki angielskiego West Bromu. Po przenosinach do Krakowa holenderski dziennikarz Wout Fassbender powiedział w TVP Sport, że nie spodziewał się transferu tego skrzydłowego na polskie zaplecze. Przekonywał, że 26-latek spokojnie mógłby zagrać... w mocnym klubie II ligi hiszpańskiej! A przecież furorę w naszej ekstraklasie robią zawodnicy z niższych szczebli Półwyspu Iberyjskiego... Należy też zaznaczyć, że Donkor miewał w niedawnej przeszłości pewne problemy. Była poważna kontuzja oraz śmierć ojca, która odcisnęła na nim wielkie piętno i wpłynęła na boiskową dyspozycję. W Wieczystej może jednak pokazać pełnię swoich możliwości, którymi – w teorii – mógłby zawojować I ligę. Czy to zrobi?
4. Julius ERTLTHALER – z GKS-u Tychy do Wisły Kraków
Jedno z najbardziej skomplikowanych nazwisk w polskiej piłce było bohaterem małej sagi transferowej, co w I lidze jeszcze niedawno było rzeczą rzadko spotykaną. Już bowiem wydawało się, że techniczny Austriak dołączy do ŁKS-u, będąc kolejną cegłą w murze zwanym awansem, ale wtedy do gry włączyła się Wisła Kraków, która przebiła ofertę łodzian! Nie do końca wiadomo, skąd Biała Gwiazda ma na to wszystko pieniądze, ale Ertlthaler raczej nie narzeka, bo z zespołu aspirującego trafił do pierwszoligowego giganta, z którym – wiele na to wskazuje – może zawitać do polskiej ekstraklasy. Austriacki rozgrywający nie grzeszy warunkami fizycznymi, przez co potrzebował trochę czasu, aby przyzwyczaić się do realiów I ligi. Przybył do niej z Bundesligi, tej austriackiej co prawda, ale jednak Bundesligi, gdzie grał sporo. W Polsce od początku dał się poznać jako piłkarz o kapitalnym wyszkoleniu i nie może dziwić, że Tychy potraktował jako przystanek. W Wisłę wkomponował się znakomicie, strzela gole, notuje asysty... choć tych bramek tyle w Krakowie już zanotowali, że dokonania Ertlthalera mogły umknąć mniej uważnym obserwatorom. A to duży błąd!
Transfery wewnątrzligowe również potrafią być hitami, co udowodnił Julius Ertlthaler. Fot. Mateusz Porzucek / Press Focus
3. Sebastian ERNST – z Jahn Regensburga do ŁKS-u Łódź
Piłkarze zza Odry odciskają ostatnio coraz większe piętno nie tylko na drużynach ekstraklasy, ale także I ligi. Tego lata dokonało się kilka ciekawych ruchów z ich udziałem, a jednym z najbardziej interesujących był na pewno transfer Ernsta, który spokojnie mógłby załapać się w najwyższej lidze, a jednak (ponownie) wybrał ŁKS. W zeszłym sezonie rozgrywający był podstawową postacią Jahna, który jednak spadł z 2. Bundesligi. W sumie zaś na niemieckim zapleczu zaliczył ponad 200 występów, głównie dla Greuther Fuerth (awansował z nim do Bundesligi, ale pozostał na zapleczu) czy Hannoveru. Niemiec prezentuje wysoką kulturę gry i poziom wyszkolenia technicznego, radzi sobie pod presją, dobrze bije stałe fragmenty. W Łodzi ma być liderem, działacze mówili o tym wprost – i na razie wygląda na to, że trafili w dziesiątkę!
2. Lucas PIAZON – z Avs Futebol do Wieczystej Kraków
Prawdopodobnie najgłośniejsze nazwisko wśród pierwszoligowej układanki transferowej tego lata. Prawdopodobnie najgłośniejsze nazwisko... w ogóle w tych rozgrywkach! Było to bardzo dawno temu, bo trzeba sięgnąć do początku 2012 roku, ale wtedy Chelsea ściągnęła go z Sao Paulo za 7,5 mln euro jako wielki talent (dzisiaj pewnie kosztowałby kilka razy tyle). O 18-latku mówiło i pisało się wiele, on sam zresztą miał pierwotnie łapać doświadczenie na wypożyczeniach, by w przyszłości stanowić o sile The Blues. Wtedy takie inwestycje w młodych Brazylijczyków nie były aż tak popularne jak obecnie i dlatego też po części o Piazonie było tak głośno. Głośno było też, gdy szedł na wypożyczenia do Malagi, Vitesse, Eintrachtu, Reading, Fulham, Chievo, Rio Ave... W końcu Anglicy oddali go na dobre do Bragi, która... wypożyczyła już nie tak młodego, bo 28-letniego pomocnika do ojczystego Botafogo! Wszyscy czekali na eksplozję talentu Lucasa Piazona, a ten tylko odhaczał kolejne epizody w rozgrywkach wszelakich – La Liga, Serie A, Bundesliga, Liga Portugal, brazylijska Serie A, Eredivisie... W Premier League zagrał tylko raz, a w Chelsea – trzykrotnie. Teraz ma 31 lat i z całą pewnością można powiedzieć, że w Europie mu nie wyszło. No ale... może wyjdzie w Wieczystej?
Mało który pierwszoligowiec może mierzyć się „fejmem” z Lucasem Piazonem. Fot. Norbert Barczyk / Press Focus
1. Petar PUSIĆ – z Osijeku do Wieczystej Kraków
Transfermarkt to żadna wyrocznia, ale warto wspomnieć o ciekawej statystyce, która się tam znalazła. Najwyżej wycenianym piłkarzem w I lidze jest Angel Rodado z Wisły, którego wartość ten portal określa na 1,5 mln euro. Dorównuje mu tylko jeden zawodnik – właśnie Petar Pusić, Szwajcar o chorwackim rodowodzie. Wychował się pod Alpami, gdzie w szwajcarskiej ekstraklasie zaliczył dokładnie 99 występów. Ostatnie dwa lata spędził jednak w kraju faktycznego pochodzenia, gdzie bynajmniej nie zbierał mandarynek. Jako ofensywny pomocnik lub skrzydłowy był na ogół podstawową postacią swojej drużyny, gdzie bez powodzenia walczył o awans do fazy ligowej Ligi Konferencji. Osijek zaliczył ogółem rozczarowujący poprzedni sezon w lidze, więc w kadrze doszło do zmian, których częścią stał się 26-latek. Co ciekawe, latem w pierwszej kolejności miał trafić do Zagłębia Lubin, lecz Miedziowi ostatecznie zrezygnowali z transferu, ponieważ Pusić miał – ich zdaniem – zbyt duże zaległości fizyczne i zbyt długo trzeba byłoby czekać na jego powrót do zdrowia. Do Wieczystej przyszedł pod sam koniec okienka (ma tego samego agenta, co Josko Gvardiol z Manchesteru City), więc jeszcze nie wiadomo, w jakiej będzie formie i jak długo trzeba będzie czekać, aż pokaże pełnię swoich możliwości. No ale skoro chciało go Zagłębie... Jako ciekawostkę można dodać fakt, że Pusić w przeszłości miał okazję współpracować z obecnym selekcjonerem Szwajcarii, Muratem Yakinem. W seniorskiej kadrze jednak nigdy nie zagrał, ale w U-21 zaliczył aż 16 występów. Jak na I ligę – to CV więcej niż dobre!
Piotr Tubacki
