Maksymalna koncentracja
Szkoleniowiec „Dumy Pomorza” Robert Kolendowicz został uznany za najlepszego trenera ekstraklasy w lutym.
Praca trenera Roberta Kolendowicza (w środku) została doceniona! Fot. Piotr Matusewicz / Press Focus
To pierwsze takie wyróżnienie dla tego 45-letniego szkoleniowca szczecińskiego zespołu, a siódme w ogóle dla trenera Pogoni. Wcześniej czterokrotnie trenerem miesiąca był wybierany Kosta Runjaić, a dwukrotnie Jens Gustafsson. Przypomnijmy, że „Portowcy” w rundę wiosenną weszli czterema zwycięstwami, pokonując kolejno Zagłębie Lubin (1:0), Górnika Zabrze (3:0), Stal Mielec (2:1) i Widzewa Łódź (4:0). Komplet punktów pozwolił Pogoni awansować z ósmego na czwarte miejsce w tabeli.
Przesunięty do rezerw
Wyboru trenera miesiąca dokonują szkoleniowcy wszystkich 18 klubów PKO Bank Polski Ekstraklasy. W lutym pod uwagę brano wyniki od 19. do 22. kolejki. Robert Kolendowicz zdobył 2/3 wszystkich możliwych głosów.
Na początku konferencji prasowej przed meczem ze Śląskiem Wrocław Robert Kolendowicz poruszył kwestię sytuacji kadrowej. – Marcel Wędrychowski jest zawieszony za czerwoną kartkę, Maciek Wojciechowski i Kacper Smoliński także nie będą do mojej dyspozycji – powiedział. – Czekam na potwierdzenie zgłoszenia do rozgrywek trzech nowych zawodników, czyli Luizao, Renyera i Banjamina Rojasa. Mariusz Malec trenuje z nami, ale jest z drużyną za krótko, aby był dostępny w tym meczu. Natomiast Antoni Klukowski został przesunięty do zespołu U-19. Wydarzyło się bowiem coś, co nie powinno się wydarzyć w szatni. Pewne standardy, zachowania i wartości zostały nadszarpnięte. Dlatego podjąłem decyzję, że na dwa tygodnie trafi do zespołu U-19. Po tym okresie będziemy podejmować kolejne decyzje w jego sprawie.
W głowie tylko mecz
– Trzej nowi zawodnicy trenują z nami, nadrabiają zaległości. Renyer jest po długiej przerwie i dopiero od tygodnia jest w treningu z pierwszym zespołem – kontynuował trener Kolendowicz. – Rojas miał problemy ze stawem skokowym, ale już jest w porządku. Luizao trenuje normalnie. Mamy mocną grupę i ciężko jest do niej wejść, nie zamykam jednak drogi przed nikim. Liczy się ciężka praca i rywalizacja, na tej bazie będziemy podejmować decyzje, kto otrzyma szansę.
Jak zawodnicy reagują na sytuację wokół klubu? Przypomnijmy, że Nilo Effori nie zapłacił za akcje i być może umowa z formą EPA zostanie rozwiązana...
– Skupiamy się na tym, co możemy kontrolować. Jesteśmy zaprawieni w bojach, bo dużo się u nas dzieje. Dla nas najistotniejszy jest mecz ze Śląskiem. Dostajemy ciągle wyjaśnienia dotyczące obecnej sytuacji. Moim obowiązkiem i nas wszystkich jest skoncentrować się na tym, co się dzieje na boisku. Na naszych dobrych, boiskowych momentach.
Trudna przeprawa
– Nasz najbliższy przeciwnik, Śląsk Wrocław, walczy o życie – dodał Kolendowicz. – Tam nadzieja nie zgasła, na pewno upatrują szansy na pozostanie w ekstraklasie. Będą gotowi i intensywni, dlatego czeka nas trudny mecz i skupiam się na tym, byśmy byli na niego maksymalnie skoncentrowani i gotowi. Motorycznie, ale przede wszystkim taktycznie, bo myślę, że to będzie bardzo istotne. Śląsk do tej pory strzelił tylko 20 goli, lecz to nie powinno uśpić naszej czujności. Mają trochę problemów ze zdrowiem, a my mamy swój model gry, ostatnio dość powtarzalny w tym dobrym znaczeniu. Chcę automatyzmów i dobrych zachowań, które prezentowaliśmy do tej pory i na tym się skupiam. Plan na mecz? Będziemy dbali o siebie i momenty pressingowe, o intensywność, ale też organizację.
Szkoleniowiec Pogoni nawiązał też po ostatniego, przegranego u siebie 0:3 spotkania z liderem rozgrywek. – W kluczowych momentach traciliśmy organizację, dlatego Lech uciekał spod naszego pressingu. Chcemy być w tym bardziej skuteczni. Wciąż zastanawiam się nad składem. Jeśli ktoś widzi sam wynik w meczu z Lechem, to on był wysoki, ale do pewnego momentu to był nasz dobry mecz. Żałuję, że na początku nie zdobyliśmy gola, bo wtedy mogło się to potoczyć inaczej. Za łatwo straciliśmy bramki. Pierwsza padła po kontrataku, druga po rzucie karnym, trzecia taka „świąteczna”. Z całym szacunkiem do Pereiry, ale prędko takiego gola nie powtórzy.
Bogdan Nather