Sport

Majowy Prima Aprilis!

Takiej niespodzianki na 1 kwietnia nikt się nie spodziewał. Jakub Kiwior zakończył marzec jako rezerwowy, a cztery tygodnie później jest między gwiazdami walczącymi o wygranie Ligi Mistrzów.

Trzeba cieszyć się z postępów i poziomu, jaki prezentuje Jakub Kiwior! Fot. News Images/SIPA USA/PressFocus

Kazimierz Mochlinski z Londynu  

Tego, że Jakub Kiwior gra, nie można określić jako całkowitą niespodziankę, ale jego udział w tak dużym stopniu na wysokim poziomie występów Arsenalu, był trudny do przewidzenia. Teraz wywołuje wielką radość polskich fanów futbolu na Wyspach Brytyjskich. 

Wielkie obawy

Śląski piłkarz zaliczył 90 minut 12 marca z PSV Eindhoven i miał 3 tygodnie przerwy między meczami, więc przyjechał do kraju, aby dołączyć do zgrupowania reprezentacji. Po tej pauzie Premier League chciała nadrobić kolejkę poprzez dodatkowe mecze od wtorku do czwartku. Arsenal zaczął z lokalnym rywalem, Fulham – a Kiwior wszedł z ławki rezerwowych. Wygrane Polski z Litwą i Maltą wprawiły go najwyraźniej w bardzo dobry nastrój, bo bardzo szybko miał możliwość popisanie się w swoim klubie i to błyskawicznie, bo już po kwadransie gry kontuzji doznał kolega z obrony Arsenalu, Gabriel Magalhaes. Trener Mikel Arteta posłał w bój Kiwiora, choć kibice „Kanonierów” mogli mieć obawy... 

Pokonał Niemców i Real

Gabriel Magalhaes to jeden z bohaterów Arsenalu. Zatrzytmywał napastników większości rywali i był specjalistą w strzelaniu goli po centrach z rzutów wolnych i kornerów. Gdy padł z bólem na płytę, rozpacz ogarnęła stadion Arsenalu. Uważano to za koniec sezonu nie tylko dla niego, lecz także dla klubu. Bez niego nie było wiary w sukces. 

Dogonienie Liverpoolu w wyścigu o mistrzostwo Anglii było niemożliwe, jednak Arsenal pozostał bez trudu na drugim miejscu, przybliżając się do kolejnego awansu do Ligi Mistrzów, ale wciąż pozostaje w walce o to trofeum. Nawet jeśli Kiwior nie osiągnie już w swojej karierze niczego więcej, będzie mógł wspominać swój udział w co najmniej jednym znaczącym meczu w historii reprezentacji Polski i teraz także Arsenalu - pokonał Niemców z kadrą i Real Madryt z Arsenalem! 

Zatrzymał Mbappe

Kanonierzy przenieśli się na swój nowoczesny stadion 19 lat temu. Występ ostatnich zdobywców Ligi Mistrzów wytworzyło tam najbardziej pamiętną atmosferę na trybunach tego obiektu w jego historii. Co ważniejsze, pokonanie Realu 3:0 było największym sukcesem Arsenalu na tym boisku. Dla klubu z północnego Londynu to było pierwsze zwycięstwo u siebie nad Królewskimi! Poprzednio za wielki sukces uznano bezbramkowy remis z Realem w 2006 r. na Highbury, starym stadionie znajdującym się wówczas niedaleko obecnego. W obu przypadkach Arsenal eliminował hiszpańskiego giganta, a tym razem z udziałem Polaka!

Kiwior rozegrał teraz całe mecze w domu i na wyjeździe, skutecznie zatrzymując przeciwników, szczególnie Kyliana Mbappe, którego także skutecznie przypilnował w ich poprzednim spotkaniu, gdy Polska grała z Francją na Euro 2024. Wtedy, w Dortmundzie, Mbappe udało się strzelić „tylko” z karnego w spotkaniu zremisowanym 1:1. Tamten występ był jednym z wielu Kiwiora w reprezentacji, w których wyróżniał się spokojnym podejściem do trudnych zadań co najmniej tak, jak w Warszawie 2 lata temu, gdy strzelił zwycięską bramkę w starciu z Niemcami. 

Idealnie mu odpowiadało

Tylko 2 razy w historii Polska pokonała zachodniego sąsiada – a ostatnim razem bohaterem był Kiwior. Przeciwko madryckiej potędze nie był w Arsenalu jedynym zasłużonym członkiem drużyny. Przyznano, że Polak nie byłby w podstawowej jedenastce bez kontuzji aż czterech obrońców. Poza udem Gabriela Magalhãesa kłopoty z kolanami mieli Jurrien Timber, Ben White i Riccardo Calafiori. Wyjście na boisko po dłuższej przerwie i od razu gra na wysokim poziomie nie jest wcale prosta. Poprzednie wejście Kiwiora z ławki miało miejsce w listopadzie ubiegłego roku w wyjazdowej wygranej 5:2 na stadionie West Hamu United. Gdy dostał kolejną szansę, musiał wykonywać swe zadania bezbłędnie od pierwszej chwili, a im dłużej grał, tym bardziej się poprawiał, dorównując kolegom wokół niego, z którymi znalazł porozumienie i współpracę. Pomogło mu to, że Magalhaes gra jako lewy środkowy obrońca, co jest też najlepszą pozycją dla Kiwiora, lepszą niż linia pomocy, wahadło czy klasyczna lewa obrona. Zastąpienie Portugalczyka pasowało lewonożnemu Polakowi idealnie. 

Coraz większa rola

Największą zaletą 25-latka jest jego cierpliwość. Nie grał w Premier League od początku grudnia i wyjazdowego meczu z Fulham, zakończonego remisem 1:1, aż do spotkania z Evertonem i kolejnego 1:1. Od zimowego deszczu, wiatru i zimna, do wiosennego słońca i ciepła. Tymczasem fani Arsenalu, którzy pojechali wspierać swój klub przeciwko Evertonowi, uznali Kiwiora za najlepszego piłkarza tego meczu. Wielu z nich określało to jako wielką, lecz bardzo miłą niespodziankę. Z kolei po triumfie na własnym stadionie nad Realem marketing Arsenalu wybrał Kiwiora do wywiadu w oficjalnym programie meczowym wydrukowanym na następne spotkanie w lidze angielskiej, gdy do wicelidera przybył Brentford. Znów padł remis 1:1. Po zwycięstwie na Estadio Santiago Bernabeu w Madrycie kibice Kanonierów na wyjeździe do Ipswich po raz pierwszy skandowali „Jakub Kiwior!”, gdy zespół wygrywał 4:0. Nie ułożyli dla niego jeszcze piosenki, lecz gdy usłyszał swoje imię i nazwisko, uśmiechnął się w kierunku sektora gości. 

Londyński komplet europejski

Można dostrzec, że Kiwior odgrywa coraz większą rolę w Arsenalu. Przed rzutami wolnymi pochodzący z Tychów zawodnik jest przy piłce razem z liderami, Martinem Odegaardem i Declanem Rice'em, aby ustalić koncepcję. W pierwszej połowie przeciwko Crystal Palace wyszło im to znakomicie. Po zaledwie 2 minutach Odegaard zacentrował z wolnego, a Kiwior skierował ją do bramki. Był to jego pierwszy gol od ponad roku. Poprzedniego strzelił w lutym 2024 r. z Newcastle United. W sumie ma 3 bramki dla Arsenalu - jedną co roku. Pierwszy raz trafił do siatki na koniec sezonu 2022/23 z Wolverhampton Wanderers, po przeniesieniu się do Londynu w styczniu 2023. Kolejnego gola Kiwiora „uczczono” w Arsenalu zdjęciami w klubowych mediach społecznościowych oraz w oficjalnym programie na mecz z Paris Saint-Germain.

Przybycie mistrzów Francji do brytyjskiej stolicy nie zakończyło się najlepiej dla Kanonierów, pokonanych 1:0. Kiwior może niczego wielkiego nie dokonał, ale nie popełnił też błędów, grając z bardzo trudnymi przeciwnikami, którzy umieją stwarzać Anglikom problemy. W tej edycji Ligi Mistrzów PSG pokonał Manchester City, Liverpool i Aston Villę, eliminując dwóch ostatnich w 1/8 finału i w ćwierćfinale. Tylko Arsenal się nie poddał, wygrywając z paryżanami 2:0 w fazie ligowej LM. Teraz PSG się zrewanżował, ale będzie jeszcze rewanż w Paryżu. 

Jeszcze nie zgasły marzenia o komplecie angielskich, a właściwie londyńskich triumfów w Europie – Arsenalu w Lidze Mistrzów, Tottenhamu w Lidze Europy i Chelsea w Lidze Konferencji. Porażka Arsenalu u siebie z PSG była pierwszą od powrotu Kiwiora do jedenastki, a był to jego 7. mecz z rzędu w kwietniu i 8. w ogóle. Do tamtej pory były 4 zwycięstwa i 3 remisy. Niesamowite jest, że ta przegrana była dla Kiwiora pierwszą w podstawowym składzie Arsenalu w tym sezonie, a wychodził od pierwszej minuty 16 razy. Przegrał jedynie raz w 25 występach, gdy wszedł z ławki w październiku przeciw Bournemouth.

W Lidze Mistrzów Kiwior oczywiście nie jest jedynym Polakiem w półfinałach, jednak bez wątpienia najbardziej... niespodziewanym. Dlatego trzeba cieszyć się z jego szybkich postępów i coraz wyższego poziomu. Na Prima Aprilis nikt by pewnie temu skromnemu i sympatycznemu piłkarzowi tego  nie przepowiedział!